Renault Scenic to bardzo wygodne i komfortowo zawieszone auto. Postanowiliśmy sprawdzić, jakie są plusy a jakie minusy Scenica – w wersji Conquest. Ruszamy na podbój miasta, terenów podmiejskich no i oczywiście w nieco trudniejsze dla samochodu rejonu.
Conquest jest specyficzną odmianą modelu Scenic. Jeszcze nie terenowy, ale można by powiedzieć „uterenowiony”. Prześwit został w tym modelu powiększony o 20 milimetrów, dolne części nadwozia są dodatkowo chronione nakładkami z tworzywa, z przodu samochód posiada zmodyfikowany nieco grill. Wszystko to upodabnia rodzinnego Scenica do samochodu terenowego. Nie ma tu oczywiście napędu na cztery koła, natomiast dla rodziny mieszkającej w okolicach dużego miasta, z nieco trudniejszym dojazdem, auto jak znalazł.
Pod maską znalazł się dwulitrowy silnik o mocy blisko 140 koni mechanicznych a samochód napędza za pośrednictwem sześciobiegowej skrzyni manualnej. Tyle jeśli chodzi o podstawowe dane, chcemy się bowiem skupić na wrażeniach z jazdy, wyposażeniu no i cenie. W środku typowy Scenic – wszystko to co znamy z „cywilnego” modelu, poza fotelami. Wykończenie jest na najwyższym poziomie. Miękkie przyjemne tworzywo, bardzo dobrze spasowane elementy, czytelne wskaźniki – zegary elektroniczne. Trochę podobne do tych znanych z modelu Espace. Są drobne elementy stylistyczne, charakterystyczne dla modelu Conquest. Pasy w kolorze pomarańczowym, zbliżonym do koloru nadwozia, wzorek na desce rozdzielczej oraz wstawki kolorystyczne. Wygląda to świetnie, natomiast przynajmniej pasom wróżę częste czyszczenie. Są dość jasne.
Nasz testowy samochód kosztował prawie 89 tysięcy złotych. Na tę kwotę złożył się silnik dwulitrowy benzynowy o mocy 136 KM, wyposażenie standardowe, czyli systemy ESP – ASR, 6 poduszek powietrznych, automatyczny hamulec postojowy, 4 szyby sterowane elektrycznie, elektryczne lusterka, felgi 16”, skórzana kierownica, schowki w podłodze z przodu i z tyłu, automatyczna klimatyzacja, radio CD, czujnik deszczu i światła, komputer pokładowy, światła przeciwmgielne, szuflady pod siedzeniami, schowki w podłokietnikach drzwi. Bez opcji taki samochód kosztuje 83 tysiące złotych.
Ale nasz Scenie Conquest posiadał jeszcze kartę hands free, składane lusterka zewnętrzne, lampki oświetlające (podczas wysiadania/wsiadania), regulację wysokości fotela pasażera, funkcję odczytu plików mp3, zestaw głośnomówiący bluetooth (dopłata 500 złotych – polecamy!) i na koniec lakier metalizowany. To wszystko spowodowało wzrost ceny do 88.600 złotych.Nawet wysoki kierowca bardzo szybko znajdzie optymalną pozycję za kierownicą. Na najwyższą pochwałę zasługują fotele. Są świetnie wyprofilowane, zapewniają odpowiednie trzymanie boczne a jednocześnie najwyższy komfort podróżowania. Rozglądając się po kabinie możemy jeszcze dostrzec sporo schowków, które ułatwiają życie w rodzinnej podróży. W wersji, którą testowaliśmy, dostępne były schowki pod fotelami oraz w podłodze. Do tego oczywiście schowek w desce rozdzielczej przed pasażerem i obszerne kieszenie w drzwiach. Do kontroli małych pasażerów z tyłu służy dodatkowe lusterko, pod którym zamontowano mikrofon zestawu głośnomówiącego, zintegrowanego z odtwarzaczem cd i radiem.
Czas włączyć silnik. Samochód nie ma klasycznego kluczyka, wyposażony został w system umożliwiający otwieranie go po przyłożeniu ręki do klamki i uruchamianie go za pomocą przycisku start-stop. Bardzo wygodne rozwiązanie. Sama karta również nawiązuje do stylizacji modelu Conquest – w przeciwieństwie do „zwykłych” kart Renault, jest wykonana z przezroczystego tworzywa z pomarańczowymi wstawkami. System można tak skonfigurować, by zarówno otwarcie jak i zamknięcie pojazdu następowało automatycznie. Przyjemne ułatwienie, jedna czynność mniej. Auto informuje na wyświetlaczu kierowcę, jak uruchomić silnik – żeby to zrobić należy wcisnąć pedał sprzęgła lub hamulca i nacisnąć przycisk Start/Stop. Dzięki temu nie ma możliwości by przypadkowo ruszyć.
Uruchomionego silnika w kabinie praktycznie nie słychać. Nie słychać go zresztą także w czasie jazdy, co potwierdza opinię o doskonałym wyciszeniu wnętrza. Tą cechę potwierdzali wszyscy testujący Scenica. W środku jest bardzo cicho i praktycznie dopiero powyżej prędkości w Polsce niedozwolonych nawet na autostradzie, do kierowcy i pasażerów docierają odgłosy szybkiej jazdy. Przy jeździe z prędkością 130 km/h silnika prawie nie słychać, świetnie wytłumiony jest też szum powietrza. W kabinie można swobodnie rozmawiać, nie podnosząc głosu. Można też z przyjemnością słuchać muzyki, bez konieczności regulacji głośności. Wyświetlacz, pokazujący najważniejsze informacje o stanie pojazdu, zlokalizowany jest w środkowej części konsoli.
Prędkość pokazuje cyframi, poza tym mamy tam jeszcze wskaźnik obrotów oraz informacje komputera pokładowego. Wszystko jest czytelnie pogrupowane i nikt nie powinien narzekać na to rozwiązanie. Dzięki temu, że wyświetlacz zajmuje stosunkowo mało miejsca, deska mogła zostać przeprojektowana zgodnie z najnowszą samochodową modą. Smukłe linie i dużo miejsca – to mocne strony tego rozwiązania. Jest po prostu estetycznie. Poniżej wyświetlacza znalazło się miejsce na radio, którym możemy sterować z kierownicy. Jest to sterowanie znane z innych modeli Renault, ale nawet jeśli ktoś nie miał wcześniej samochodu z rombem na masce, to nie powinien mieć najmniejszych problemów z obsługą. Jest to tylko kwestia przyzwyczajenia. Podsumowując jeszcze w paru słowach stylistykę wnętrza, to należy ją uznać za stonowaną i spokojną. To jest samochód, a nie, jak w przypadku C4 Picasso, prom kosmiczny. Osoby szukające wyrafinowanej stylistyki sięgną zatem zapewne po Citroena. Renault jest tu zdecydowanie spokojniejszy.
Parę słów warto poświęcić systemowi audio. Radio wyszukuje stacje błyskawicznie, bez zbędnych opóźnień. Czułość i jakość odbioru – bez zarzutu – a to pewnie konsekwencja wysoko umieszczonej anteny. Dźwięk z radia jest bardzo dobrej jakości, system gra znacznie lepiej niż w konkurencyjnym Fordzie S-Max. Bardzo ciekawą i stosunkowo niedrogą opcją (500 złotych – wyposażenie dodatkowe opcjonalne) jest zestaw głośnomówiący w technologii bluetooth. Konfiguracja telefonu nawet bez instrukcji obsługi zestawu zajmuje kilka minut – po włączeniu silnika wystarczy wyszukać urządzenie bluetooth w aparacie telefonicznym, podać standardowy kod Renault – 1234 – i sparować zestaw. Działa to wyśmienicie, przy czym zestaw potrafi wyświetlać nam na wskaźnikach samochodu kto dzwoni, korzystając z książki telefonu.
Teraz czas już w drogę. Duże uznanie dla skrzyni biegów – działa bardzo precyzyjnie – i tu znowu porównanie do konkurencji. Jest znacznie lepiej niż we wspomnianym powyżej Fordzie i chyba nieco lepiej niż w testowanym przez nas swego czasu Citroenie C4 Picasso. Przełączanie biegów odbywa się lekko i precyzyjnie. Pewne kłopoty może sprawiać jedynie szósty bieg – trzeba się przyzwyczaić do sposobu włączania go. Dzięki sześciu biegom w środku jest ciszej a silnik zużywa mniej paliwa. Auto przyspiesza dynamicznie, chociaż nie należy do sprinterów. Scenic to jednak spora masa. Dwa litry pojemności wystarczają, by osiągnąć prędkości zbliżone do 200 km/h a wyprzedzanie może być bezpieczne. Wyciszenie wnętrza skłania jednak do jazdy leniwej, komfortowej. Bo oprócz wyciszenia Scenic daje również dużo komfortu od strony zawieszenia.
Parę słów wypadałoby napisać w kwestii komfortu termicznego. Nasz Renault Scenic miał zainstalowaną na pokładzie klimatyzację automatyczną, wspólną dla całego wnętrza. Panel regulacyjny znany jest z innych modeli, nie ma więc co się rozwodzić nad jego obsługą. Ponieważ samochód był testowany w okresie jesiennym, gdy poranne i wieczorny chłody już mocno dokuczają, to trzeba stwierdzić, iż silnik nagrzewa się stosunkowo szybko. Już po około minucie jazdy do kabiny dostaje się ogrzane powietrze. Nawiewy równomiernie rozprowadzają powietrze i cały system działa nadspodziewanie dobrze. Tutaj porównanie do C4 Picasso – Scenic jest nieco skuteczniejszy pod tym względem. Znowu porównanie – nie jest to oczywiście zawieszenie hydropneumatyczne – ale charakterystyka pracy zawieszenia w modelu Conquest to bardzo udane połączenie stabilnej jazdy z przyjemnością podróżowania.
Nie jest sztywno, raczej sprężyście, nie jest zbyt miękko, za to jednak komfortowo. Nadwozie, nawet przy gwałtownych manewrach, pochyla się w rozsądnych granicach. A polskie drogi, pełne wybojów i dziur, to dla Scenica żaden problem. Z tego samochodu nie chce się wysiadać. Kiedy nasi kierowcy testowi oddawali auto i musieli przesiąść się do zupełnie innej marki, znanej z twardych zawieszeń i niewygodnych foteli, bardzo narzekali. No ale przyjemności nie mogą trwać wiecznie. Silnik swoje dobre osiągi okupuje oczywiście zużyciem paliwa – tutaj przy dwóch osobach na pokładzie w mieście spalanie sięgało 11 litrów – przy czym jazda naprawdę dynamiczna. Poza miastem udawało się zejść poniżej 8 litrów na 100 kilometrów, z czego większość trasy także przy dynamicznym poruszaniu się, wyprzedzaniu, w granicach rozsądku oczywiście. Przy pięciu osobach spalanie zapewne nieco wzrośnie i trzeba się z tym liczyć. Tutaj sprawdziłby się chyba lepiej silnik diesla. Oczywiście, jeśli mówimy o stronie ekonomii spalania, bo sam zakup samochodu będzie droższy.
Pojechaliśmy samochodem w teren, by poznać zalety wersji Conquest. Spory prześwit to komfort poruszania się po trudnych drogach, z koleinami. Nasza trasa testowa wiodła już tradycyjnie wzdłuż Bugu.
Tylko tym razem jechaliśmy po prostu wałem przeciwpowodziowym. Latem rośnie tam wysoka trawa, utrudniająca poruszanie się samochodem. Teraz tego problemu już nie było. Scenic Conquest z próbą sobie poradził dobrze. Momentami brakowało napędu na cztery koła – no ale w tej cenie jest to raczej nierealne – pomagały więc umiejętności kierowcy. Podczas szybkiej jazdy zdarzyło się jednak kilka razy unurzać nieco przód samochodu w piasku. Poza tym nic się nie zdarzyło, pomimo, że trudnymi drogami przejechaliśmy ponad 100 kilometrów. Ucieszył się nasz fotograf, który stwierdził, że to idealne auto na poranne fotograficzne plenery (są tacy ludzie, którzy dla ciekawego zdjęcia w naturze, są w stanie wstać o trzeciej rano i pojechać w jakieś dzikie i niedostępne zwykle rejony!).
Podsumowując, Scenic Conquest to udana propozycja. Rodzinny samochód, może nie tak awangardowy i przestronny jak C4 Picasso, jednak to solidna dopracowana konstrukcja, która daje gwarancję przyjemnego przemieszczania się, także w trudnym terenie.
Na koniec dziękujemy Jarosławowi Jeziorskiemu za pomoc podczas testowania samochodu. Zdjęcia w porannym plenerze wykonała tradycyjnie firma Lastminutefoto.pl. Pozostałe zdjęcia i tekst – redakcja.
Samochód do testu otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Renault Polska. Dziękujemy!
Najnowsze komentarze