Przemysł motoryzacyjny w Europie stoi przed serią wyzwań związanych między innymi z przejściem na samochody elektryczne oraz z zaostrzeniem norm bezpieczeństwa. Chociaż te zmiany są postrzegane jako niezbędne dla przyszłości i ochrony środowiska, rodzą także pytania o dostępność i cenę nowych technologii dla przeciętnego konsumenta. Dla klientów oznaczają bowiem po prostu podwyżki – koszt postępu ponoszą konsumenci.
Wymogi dotyczące emisji CO2 są regulowane przez tzw. przepisy CAFE, który od 2020 roku nakłada na producentów samochodów obowiązek stopniowego obniżania emisji. Kolejny cel, który zakłada redukcję o 15% do 2025 roku, skłania branżę do intensyfikacji działań na rzecz elektryfikacji. Każda redukcja emisji oznacza, że producent powinien zwiększać udział sprzedawanych aut elektrycznych. Efekt? Wyższe koszty działalności, a więc presja na wyższe ceny nowych aut.
Zobacz: informacje ze świata motoryzacji. Codziennie, tylko u nas, oryginalne, ciekawe i na bieżąco
Producenci, chcąc zmniejszyć owe koszty, starają się wprowadzać nowe modele. Koncerny w całej Europie przygotowują się do wprowadzenia nowych modeli lub wycofania tych, które nie spełniają coraz surowszych norm. Mamy więc i nowego Renault Scénic, i Renault 5, Peugeot e-3008 oraz Citroëna ë-C3 od Stellantis.
Zobacz: najciekawsze artykuły o historii motoryzacji w Polsce i na świecie. Unikalne i wyjątkowe teksty
To nie koniec, bowiem nowe regulacje bezpieczeństwa wprowadzają wymogi dotyczące inteligentnych tempomatów, zaawansowanych systemów hamowania awaryjnego i lepszej ochrony w przypadku zderzeń. Te zmiany są postrzegane jako krok ku zmniejszeniu liczby ofiar śmiertelnych na drogach, ale wiążą się też z wyższymi kosztami produkcji, i to dla wszystkich marek. Koszt – siłą rzeczy – będzie przerzucony na nabywców.
Zobacz: testy nowych i używanych samochodów. Opinie, niezawodność, pomiary, spalanie
Także norma Euro 7 powoduje wzrost kosztów produkcji. Dlatego nowe auta, a za nimi używane, będą po prostu drożeć.
Najnowsze komentarze