No i za nami tydzień z Dacią Logan, kolejne dni, które mogliśmy spędzić z tym interesującym samochodem. 7 miejscowy ogromny pojazd, sam w sobie niepozorny, prawdziwą siłę pokazuje stojąc koło konkurencji, lub gdy zapakujemy do niego 7 osób. Tym razem mamy wersję 1.5 dCi, a więc super-oszczędny diesel pod maską.
Gdybyśmy takim pojechali w podróż przez pół Europy, zapewne więcej pieniędzy zostałoby w naszych kieszeniach. Wyposażenie samochodu mamy dokładnie takie samo jak poprzednio, więc tym razem skupimy się po prostu na różnicach pomiędzy wersją benzynową a dieslem. Jest jeszcze jedna różnica – testowy Logan ma teraz ponad 20 tysięcy kilometrów na liczniku, wtedy ruszaliśmy praktycznie nowym i niedotartym jeszcze autem.Zaczniemy od wnętrza – jak zniosło 20 tysięcy kilometrów tortur z dziennikarzami? Nadspodziewanie dobrze. Wszystko jest na swoim miejscu, plastiki nie są porysowane, nic nie trzeszczy, nie stuka, nie sprawia problemów. Nic, poza lewymi tylnymi drzwiami. Krótka lustracja owego hałasu i werdykt – zamek do regulacji. Na postoju ustawiamy go sami, potem sprawę zgłosimy do serwisu. Nam szkoda czasu, bo przejechać dużo kilometrów po Polsce to sztuka. Ważna informacja jest więc taka – w dość wymęczonym Loganie (dziennikarze motoryzacyjni potrafią traktować samochody niekiedy gorzej niż barbarzyńcy) wszystko działa jak należy. Poza wspomnianym wyżej zamkiem.
Nasza 1500 kilometrowa wyprawa wiodła w pewien sposób śladami Pana Samochodzika. Bohater Nienackiego w swej książce „Pan Samochodzik i Templariusze” zwiedzał ciekawe miejsca, w tym największą twierdzę Krzyżaków w Europie – Malbork. To tu toczyła się emocjonująca akcja książki, to tu kręcono doskonały serial przygodowy „Samochodzik i Templariusze” z genialną rolą Mikulskiego. Mała dygresja – w odcinku tego serialu – który toczy się właśnie w Malborku, mamy wspaniały filmowy żart. Oto Mikulski, czyli filmowy Pan Samochodzik, zwiedza zamek. Przewodniczka goni całą grupę niemiłosiernie, ale w pewnym momencie zauważa, że Pan Samochodzik zostaje z tyłu. Pogania go, ale przygląda się uważnie przez chwilę, w tle lecą znane nam takty tematu ze „Stawki większej niż życie” a przewodniczka mówi sama do siebie zdziwionym głosem „Skąd ja go znam?”. Ci aktorzy grali razem w jednym z odcinków „Stawki” i ten żart to właśnie nawiązane do tego faktu. Zresztą w serialu jest więcej smaczków, ale inne pozostawiamy już naszym czytelnikom do znalezienia.
Logan MCV czekał więc grzecznie pod zamkiem, a my zwiedzaliśmy komnaty i korytarze malborskiej twierdzy, słuchając legend i historii, bez których żaden szanujący się zamek nie może się obejść. Polecamy wizytę w Malborku, naprawdę warto, szczególnie jeśli ktoś nie był nigdy (co wydaje się być nieprawdopodobne) lub był dawno. Wiele się zmieniło na lepsze.
Czas na wrażenia silnikowe. Mieliśmy już wersję 5-osobową Logana (sedan) a i wrażenia z jazdy z nim są ciągle świeżo w naszej pamięci. MCV jest jednak znacznie większy. Jak sobie radzi diesel? Krótko mówiąc – radzi sobie, chociaż mistrz sprintu to oczywiście nie jest. Wyprzedzanie to kalkulacja, czy mogę czy nie mogę. Auto przyspiesza równo od 2 tysięcy obrotów, czuć moc turbodoładowanego silnika, proszę jednak pamiętać, że to nie jest samochód sportowy. Po zapakowaniu 7 osób trzeba już nieco uważać. I na te osoby i na to, co się robi na drodze. Osiągane prędkości są absolutnie satysfakcjonujące. Prędkość podróżną w naszym aucie ustaliliśmy na 130 km/h. Powyżej tego w środku robiło się już głośno i trudniej było rozmawiać. A przy 130 jest całkiem przyjemnie. Zupełnie cicho, poza odgłosami kół, robi się zwalniając do około 100 km/h.
Ale jeśli mówimy o przyjemnościach, to Dacia Logan MCV 1.5 dCi daje kierowcy przynajmniej dwa konkretne powody do radości. Po pierwsze koszty paliwa i przejechanych kilometrów. Są bajecznie niskie, jak na tak ogromny samochód. Możemy pokusić się o stwierdzenie, że tak mało palącym a tak dużym samochodem chyba nigdy nie jeździliśmy. Logan MCV spalał nam na trasie, przy rozsądnych prędkościach 90-120 km/h poniżej 5 litrów ropy na 100 kilometrów. Oczywiście nie ma mowy o dynamicznej jeździe jeśli mamy takie spalanie, ale koszty są naprawdę niskie. W porównaniu do wersji benzynowej prawie dwukrotnie niższe. Mówimy o samochodzie zapakowanym w 7 osób, który jedzie normalną polską drogą, z całymi jej urokami. Oczywiście klimatyzacja włączona. W mieście Logan spalał więcej, ale nie na tyle dużo, by było się czym przejmować. 7 osób, klima i spalanie podchodziło pod 7 litrów. 6,8… 6,9 – takie wskazania mieliśmy cały czas. Oznacza to, że przejedziemy jakieś 800-900 kilometrów na baku. Fantastyczny wynik, a pamiętajmy – duży samochód.No i o tej wielkości pora jeszcze napisać więcej. Logan MCV stojący samotnie na ulicy nie robi większego wrażenia. Za to niech koło Logana zaparkuje jakiś samochód… Seicento niknie przy tym aucie. Renault Kangoo jakby maleje. A i nawet potężny Traffic jakby się zmniejsza. Logan MCV to auto duże. To auto szerokie. Nie czuć tego jadąc za kierownicą. To trzeba poczuć wsiadając na ostatni rząd siedzeń. Tam można poczuć przestrzeń Logana, krzycząc do kierowcy, który jest bardzo daleko.
Daleko, daleko, więc jeśli już jesteście w Malborku (lub jedziecie trasą Gdańsk-Warszawa), to warto wybrać się do Iławy a właściwie do niewielkiej miejscowości obok tego miasta. Mowa o Jerzwałdzie, wsi, w której mieszkał i tworzył Zbigniew Nienacki. Jego ceglany dom stoi na skraju wsi i łatwo go poznać po tablicy pamiątkowej. Autor opisał zresztą bardzo barwnie i ciekawie życie tych maleńkich, mało komu wtedy znanych miejscowości, w swoich książkach. „Raz do roku w Skiroławkach” oraz „Wielki las” to świadectwo bogactwa życia, jakie kryje się pod niepozornymi dachami i za płotami zabudowań. Warto przeczytać te książki, a będąc w Jerzwałdzie, do którego z Malborka przecież niedaleko, można kupić w sklepie znicz, wypytać sklepową o Nienackiego, a potem udać się po chwilę zadumy na malutki malowniczy cmentarzyk, by zapalić świeczkę pisarzowi.
Tuż koło Jerzwałdu jest pole biwakowe na półwyspie, jak ktoś lubi camping, to miejsce mu się bardzo spodoba (Iława i Jerzwałd znajdują się nad Jeziorakiem, najdłuższym jeziorem w Polsce). Nienacki był wielkim piewcą lokalnych społeczności, czego wyraz dał i w książkach, ale i w serialu „Samochodzik i Templariusze” jest jedna scena, którą starannie przygotował. W odcinku „Tajemniczy brodacz” na końcu pewien bohater mówi, dlaczego chce, aby więcej osób poznało jego miejscowość. Piękne słowa, warto się wsłuchać i pomyśleć o sobie. W Jerzwałdzie zapytajcie też o kwatery prywatne – jedną z nich prowadzą przesympatyczni państwo Dulowie. Zresztą jak dobrze porozmawiać, to może znajdzie się pokoik także w dawnym domu Nienackiego.
Wracając do Logana, mieliśmy już coś o komforcie a co z Drugim powodem do radości? Zawieszenie. Jest naprawdę świetne. Samochód trzyma się drogi niczym przyklejony a mimo wszystko zapewnia spory komfort jazdy. Trudno wymagać czegoś lepszego niż mamy w Loganie. Przesiadka do niefrancuskiego samochodu po tygodniu testów to była prawdziwa tortura. Logan przyzwyczaja do dobrego. Zawieszenie to mocna strona. Teraz jeszcze parę słów o hałasie. To w końcu diesel, warto więc opisać wrażenia słuchowe. Logan MCV posiada takie samo wygłuszenie kabiny jak wersja benzynowa i naszym skromnym zdaniem to spokojnie wystarcza. Silnik staje się warkotliwy a jego dźwięk dociera do kabiny dopiero powyżej 3,5 tysiąca obrotów. Ale kto tak naprawdę kręci diesla tak wysoko? W zasadzie nie ma takiej potrzeby. Mocne naciśnięcie pedału gazu wywołuje więc trochę hałasu, ale z drugiej strony nie jest to specjalnie uciążliwe.
Poprzednio testowaliśmy Logana na drogach raczej dobrych. Autostrady, długie proste. Tym razem polskie drogi, na których można narzekać na dziury i nierówności, ale Logan daje wystarczająco wiele pewności by się tym nie martwić. Jest jednak inna ciekawostka. Drogi leśne, drogi polne. Poruszając się śladami pana Samochodzika, wjechaliśmy w leśne ostępy i pola, z jednej strony by przetestować ten samochód w warunkach przeznaczonych raczej dla aut 4×4, z drugiej strony by wykonać nieco nietypową sesję zdjęciową.
Logan MCV mimo swoich rozmiarów świetnie sobie poradził. Wysoki prześwit procentował na każdej trudniejszej przeszkodzie. Także liczne kałuże z wodą okazały się nie być przeszkodą dla samochodu. Przecinki leśne, ostre zjazdy i podjazdy czy piasek – tu kombinacja zalet zawieszenia i silnika diesla okazała się być niezastąpiona. Logan MCV radzi sobie w terenie. Może warto zorganizować Logan Trophy? Taplają się w błocie posiadacze przedłużających samochodów, potaplajmy się i my – posiadacze auta, które nie musi nic nikomu udowadniać.Coś o komforcie związanym z klimatyzacją. Logan MCV jest samochodem bardzo dużym, posiada spore przeszklone powierzchnie i musi mieć wyjątkowo wydajną klimatyzację. I taką właśnie ma. Wydajna, przy tym do drugiego biegu stosunkowo cicha, doskonale chłodzi całe wnętrze. Tyle superlatyw. Minusów, poza tym co już opisywaliśmy w poprzednich testach, nie stwierdzamy. Samochód jest wart pieniędzy, które za niego życzą sobie w salonie, chociaż cena diesla mogłaby być nieco niższa. No ale za nowoczesne technologie zwykle trzeba słono płacić. Logan MCV Dci odwdzięczy nam się niskim zużyciem paliwa. Oszczędna eksploatacja to jest to.Klimatyzacja klimatyzacją, ale liczy się też klimat. A klimat przygody w książkach o Panu Samochodziku jest. Ot choćby „Pan Samochodzik i Złota Rękawica”, w tej doskonałej książce ruszamy na poszukiwania wiersza, złotej rycerskiej rękawicy, grobu nieznanego i własnych uczuć. Po drodze spotkamy nawet Rogera Moora a wszystko dzieje się nad Jeziorakiem, w tym w przepięknym zameczku w Karnitach. To kolejne miejsce, które warto odwiedzić na trasie swych podróży. Karnity położone są kilkanaście kilometrów od Jerzwałdu, łatwo tam dojechać też z Ostródy czy Iławy. Malownicze krajobrazy w czasie podróży gwarantowane a potem przepiękny zamek nad brzegiem jeziora. To tu mieszkała książkowa ekipa filmowa, to tutaj porwaną aktorkę Dianę Denver, to tutaj Roger Moore rozmawiał z Tomaszem NN. Po szczegóły odsyłam do książki a sam zamek wart jest obejrzenia, działa tam na miejscu całkiem dobra restauracja a mając szczęście lub wcześniejszą rezerwację można zanocować w zamkowym hoteliku. Tanio nie jest, ale warto. Dla klimatu.Ciekawe są reakcje innych kierowców na Logana MCV. Zdarzyło nam się kilka razy zapytywanie o ten samochód, czy to na stacji benzynowej, czy na parkingu, czy po prostu na czerwonych światłach. Szczególnie zainteresowani byli ludzie, którzy chcą wkrótce zmieniać samochód w niedużych firmach. Ze swojego starego wysłużonego auta mają się przesiąść do fabrycznie nowego. A posiadając ograniczone zasoby finansowe i szukając czegoś dużego, MCV może być dobrym wyborem. Spędziliśmy na tych rozmowach sporo czasu. Dwie osoby skusiły się nawet na zajęcie miejsca na tylnej kanapie, wyszły pozytywnie zaskoczone rozmiarami samochodu. Skończyły się już czasy, kiedy ludzie na słowo Dacia się krzywili. Teraz jest trzeźwa kalkulacja – mając nowy, dobry samochód, o sporych rozmiarach, płacę za niego tyle, co za dobrze wyposażony samochód klasy B. A rozmiarowo Logan MCV plasuje się raczej w przedziale C+ a czasami nawet D.
Polskie drogi zawiodły nas z powrotem do Warszawy, na firmowy parking Renault. Zakurzony i ubłocony Logan MCV odpoczywa już, czekając na kolejnego dziennikarza, my zaś podsumowujemy wrażenia. Zdjęcia wkrótce!
Dziękujemy firmie Renault Polska za wypożyczenie samochodu.
Test: Jędrzej Chmielewski
Zdjęcia: dziękujemy firmie Lastminutefoto.pl za pomoc w fotografowaniu samochodu.
Najnowsze komentarze