Historia aresztowania Fiata Topolino, montowanego w Maroku i z tego powodu niezasługującego na włoską flagę, skłoniła mnie do rozważań nad kilkoma aspektami współczesnej produkcji i narodowej tożsamości produktów.
Kilka dni temu pojawiła się informacja, że transport Fiatów Topilno do Włoch został zatrzymany przez włoskich celników. Samochody aresztowano a powodem jest naruszenie przepisów ustawy o produktach Made in Italy. Takie oznaczenie mogą mieć tylko takie, które naprawdę powstają we Włoszech. Tamtejszy rząd, wściekły na Stellantis za zmniejszanie produkcji, aresztował więc elektryki i zapowiedział, że nie wpuści do kraju.
Jednak gdybyśmy naprawdę chcieli bronić pochodzenia Topolino, należałoby przyznać, że bardziej pasowałaby tu flaga francuska. W końcu, Topolino to praktycznie bliźniak Citroëna AMI, a jak wiadomo, bliźnięta mogą mieć różne charaktery, ale geny te same. To z kolei prowadzi do szerszego tematu – dzisiejsze samochody elektryczne składają się głównie z chińskich akumulatorów i oprogramowania, które też prawdopodobnie nie pochodzi z Europy.
Zobacz: Wiadomości motoryzacyjne. Codziennie
Kiedyś montaż samochodów wymagał mnóstwa pracy ludzkiej. Dziś, automatyzacja sprawiła, że roboty wykonują większość zadań, a ludzie mogą spokojnie pić kawę i podziwiać, jak maszyny działają. Wartość dzisiejszych aut wynika więc z projektowania, marketingu i technologii, a nie z tradycyjnej produkcji fabrycznej. Można by rzec, że Ford mógłby teraz przewracać się w grobie, gdyby zobaczył, jak jego linie produkcyjne zostały zastąpione przez roboty.
Trzymanie się idei, że produkt musi być w całości wytworzony w jednym kraju, aby zasługiwać na narodową etykietę, jest jak próba naprawienia współczesnego smartfona za pomocą narzędzi z epoki kamienia łupanego. Przykład Alfa Romeo Milano (Junior) pokazuje, że przestarzałe podejście ideologiczne nie pasuje do dzisiejszych realiów. Włochy, chcąc zachować swoją pozycję na międzynarodowym rynku, muszą postawić na innowacje i nowoczesne technologie.
Zobacz: testy nowych i używanych samochodów. Opinie, pomiary, spalanie
I tak sobie złośliwie nieco myślę, że aby myśleć o przyszłości włoskiej gospodarki i kultury, warto byłoby rozważyć stworzenie Ministerstwa Innowacji Technologicznej. Mogłoby ono koordynować rozwój kluczowych technologii, takich jak półprzewodniki, sztuczna inteligencja, komputery kwantowe, biotechnologia czy nanotechnologia. Zapewne nic z tego nie będzie, ale jaka to byłaby piękna opowieść dla polityków, o narodowym championie i tego typu sprawach… Aż miło pomarzyć. Poważniej mówiąc, walka ideologiczna o przeszłość to jak wołanie do przeszłości o pomoc w przyszłości – nie przynosi nikomu korzyści. Przyszłość należy do tych, którzy potrafią dostosować się do nowych realiów i wykorzystać je na swoją korzyść.
Realiów świata nie zmienimy. Można jednak analizować to, co sprawia, że jesteśmy w obecnej sytuacji – i myślę, że Europa powinna mieć sobie dużo do zarzucenia, ale wciąż nie jest za późno.
Najnowsze komentarze