Szare listopadowe ulice, szare dni, szarzy ludzie. Ten miesiąc to chyba najtrudniejsze doświadczenie dla osób mieszkających pod naszą szerokością geograficzną. Zamiast światła, słońca i pozytywnego nastroju przeżywamy gwałtowną przemianę złotej polskiej jesieni w jesień zimną, wilgotną i nieprzyjemną.
Pogoda odstrasza od aktywności fizycznej, jazda samochodem w te szare dni jest również mniej przyjemna. Kierowcy stają się bardziej drażliwi, bardziej reagują nawet na jakieś drobne wydarzenia drogowe. Tak jakby ta zewnętrza szarość wnikała do naszej psychiki i przestawiała mózg na większą drażliwość.
Brak światła, wysoka wilgotność powietrza, powiększająca wrażenie zimna, dokuczają nam co roku. Na to nakłada się konieczność zmiany czasu, trudna do zaakceptowania w obliczu zmniejszonych dawek słońca. Do wiosny jeszcze bardzo daleko. Lekiem na listopadowe nastroje jest zwiększenie ilości światła i przekierowanie myśli w rejony zdecydowanie przyjemniejszy niż dokuczliwy ziąb, dostarczenie do organizmu większej dawki lubianej muzyki, zwiększenie różnych form aktywności fizycznej – na przykład basen.
Samochód też warto wykorzystać jako narzędzie terapeutyczne. Gdzie jak nie we własnym aucie można bezkarnie głośno posłuchać ulubionych kawałków, niekoniecznie tolerowanych przez nasze otoczenie. Gdzie można pośpiewać czy po prostu pobyć ze sobą samemu, jeśli ktoś akurat czuje taką potrzebę. Można też ruszyć w podróż bliższą lub dalszą, zmienić na chwile codzienność i swoje otoczenie.
Listopad niedługo się skończy a wraz z grudniem przyjdą mrozy i nieco więcej słońca. Być może z zachmurzonego nieba sypnie trochę śniegu, co rozjaśni na chwilę ten szary świat i zmieni go odrobinę na lepsze. A wtedy, zajęci zmianą opon na zimowe, marudząc na korki wywołane przez tych, którzy tego nie zrobili, będziemy mieli na głowie inne problemy niż listopadowe rozterki.
Najnowsze komentarze