Dacia Lodgy z bardzo udanym silnikiem benzynowym 1.3 TCe o mocy 130 KM trafiła do naszej redakcji. Testował ją Krzysztof Gregorczyk.
Dacia Lodgy oferowana jest z napędami benzynowymi i diesla. Przed kilkoma miesiącami sprawdzałem ją z silnikiem wysokoprężnym. Samochód dobrze wypadł w tym teście, przyszedł więc czas na Lodgy z silnikiem benzynowym TCe 130. Czy warto kupić taki samochód i który będzie lepszym wyborem?
Minivany w ogóle są w rynkowym odwrocie. Świat chce wszelkiego rodzaju SUV-y, czego do końca nie rozumiem, ale skoro świat chce, to producenci mu to dostarczają. A przecież minivany są praktyczniejsze! Niektórzy zresztą próbują łączyć te dwa światy, ale to generalnie nie za dobrze wychodzi. Czy Dacia Lodgy nie skończy więc swojej rynkowej kariery w nadchodzącym czasie? Czy Lodgy z silnikiem benzynowym ma w ogóle sens?
W moim odczuciu ten odwrót od minivanów jest dziwny. Większość z nas ma rodziny, mniejsze, czy większe, ale ma. Na pewnym etapie życia minivan wydaje się więc idealnym rozwiązaniem. Jest praktyczny, dobrze wyposażony, ma elementy ułatwiające podróżowanie z dziećmi, z reguły jest przestronny, a wiele modeli ma wersje zdolne przewieźć siedem osób. A Dacia Lodgy zrobi to z nawet niezłym poczuciem przestronności dla wszystkich pasażerów. W dodatku SUV-y są – w mojej opinii – niewspółmiernie drogie w stosunku do tego, co oferują. Minivan, żeby był drogi, musi oferować naprawdę bogate wyposażenie. Oczywiście na tym rynku Dacia Lodgy jest samochodem, który w ogóle wycina konkurencję – kiedy cena ma zasadnicze znaczenie, to auto zwyczajnie nie ma rywali.
Bazowa Dacia Lodgy kosztuje u nas od 49.000 zł. Mowa oczywiście o samochodzie fabrycznie nowym z 2020 roku. Tyle trzeba zapłacić za wersję Open napędzaną silnikiem benzynowym TCe 100 FAP. W tej cenie otrzymacie jednak totalnie bazową konfigurację, w dodatku w wersji pięciomiejscowej. Dopłata do odmiany z siedmioma miejscami wynosi jednak tylko 2.400 zł, wciąż więc poruszamy się w okolicach 50.000 zł . Taki samochód nie ma klimatyzacji (acz za 2.000 zł można ją domówić), ma ręcznie sterowane lusterka, ręcznie opuszczane szyby w tylnych drzwiach, ale seryjne jest np. radio ze sterowaniem przy kierownicy. Można dokupić do wersji Open kilka opcji i to za bardzo rozsądne pieniądze, choć według mnie lepiej zdecydować się na odmianę Laureate, droższą o raptem 4.300 zł. W której w dodatku mamy dużo większy wybór jednostek napędowych.
Najdroższa Dacia Lodgy jest aktualnie wyceniana na 64.100 zł. Ma wtedy silnik diesla i jest oferowana w jubileuszowej wersji SL Celebration przygotowanej z okazji 15-lecia „nowożytnej” Dacii. Wersja Stepway jest minimalnie tańsza.
Żebyśmy wiedzieli, o czym piszemy, podaję aktualny cennik Dacii Lodgy. Aktualny na dzień pisania artykułu. Zawsze jednak warto zajrzeć na stronę http://www.dacia.pl/, żeby sprawdzić, jak sytuacja wygląda w danym momencie.
Dacia Lodgy Open TCe 100 FAP 5-miejscowy – 49.000 zł
Dacia Lodgy Open TCe 100 FAP 7-miejscowy – 51.400 zł
Dacia Lodgy Laureate TCe 100 FAP 5-miejscowy – 53.300 zł
Dacia Lodgy Laureate TCe 130 FAP 5-miejscowy – 56.700 zł
Dacia Lodgy Laureate TCe 100 FAP 7-miejscowy – 55.700 zł
Dacia Lodgy Laureate TCe 130 FAP 7-miejscowy – 59.100 zł
Dacia Lodgy Laureate Blue dCi 115 7-miejscowy – 61.100 zł
Dacia Lodgy Stepway TCe 100 FAP 7-miejscowy – 57.200 zł
Dacia Lodgy Stepway TCe 130 FAP 7-miejscowy – 61.100 zł
Dacia Lodgy Stepway Blue dCi 115 7-miejscowy – 63.500 zł
Dacia Lodgy SL Celebration TCe 130 FAP 7-miejscowy – 62.100 zł
Dacia Lodgy SL Celebration Blue dCi 115 7-miejscowy – 64.100 zł
Jak widać, gros oferty stanowią bardziej funkcjonalne wersje siedmiomiejscowe. W gamie jest tylko jeden silnik wysokoprężny, reszta, to benzyniaki. A w zasadzie jeden benzyniak w dwóch wariantach. To niedawno wprowadzona do oferty jednostka 1.3 TCe o czterech cylindrach w układzie rzędowym. Ma turbosprężarkę, bez której coraz trudniej spełnić wyśrubowane normy czystości spalin. Wersja 100-konna osiąga maksimum swojej mocy przy 4.500 obr./min. odmiana 130-konna, taka, jak testowana – przy 5.000 obr./min. Maksymalny moment obrotowy wynosi odpowiednio 200 Nm przy 1.500 obr./min. oraz 240 Nm przy 1.600 obr./min. Skrzynie biegów maja sześć przełożeń (plus wsteczny). W efekcie jazda tym samochodem potrafi być całkiem przyjemna i oszczędna.
Przypomnę, że diesel spalił średnio 5,8 l/100 km. Odmiana benzynowa potrzebowała w dość podobnych warunkach (no, niby w zimie, ale ta jest lekka i z tylko niewielkimi mrozami pojawiającymi się w czasie testu) 7,2 l/100 km. Tyle, że teraz przejechałem przeszło dwa razy większy dystans. Dieslem zrobiłem tylko 595 km, benzyniakiem – niemal 1.280 km. W dodatku Dacia Lodgy TCe 130 była samochodem nowiusieńkim, można powiedzieć, że ją rozdziewiczałem. A takie auto zwykle pali więcej, niż w późniejszej eksploatacji. Dodam, że z tych blisko 1.280 km jakieś 40% pokonałem drogami ekspresowymi. Sporo przejeździłem też w ruchu miejskim, w tym w Warszawie – szacuję, że było tego jakieś 200-250 km. Reszta, to drogi lokalne i krajowe. W moim odczuciu takie spalanie dla 130-konnego silnika, to dobry wynik.
Różnica w cenie zakupu Lodgy z silnikiem benzynowym, a z dieslem, to – zależnie od wersji i mocy silnika benzynowego – od ok. 2.000 zł do ok. 6.000 zł. Diesel mocą mieści się idealnie pomiędzy obydwoma wersjami benzyniaka. Co więc ewentualnie wybrać? Myślę, że dużo zależy od tego, gdzie będzie wykorzystywany ten samochód. Jeśli w trasie – kupcie diesla. Jeśli jednak przede wszystkim w mieście – chyba benzyna będzie lepszym wyborem. Ceny paliw aktualnie preferują benzynę – jest trochę tańsza od oleju napędowego. Zużyjecie jej jednak nieco więcej. W przypadku diesla dochodzą jeszcze może nieduże, ale jednak wpływające w pewnym stopniu na koszty eksploatacji, obciążenie związane z koniecznością tankowania AdBlue.
Tak więc tutaj każdy musi sobie odpowiedzieć sam, którą wersję silnikową wybrać.
Dacia Lodgy Stepway, to samochód w rozsądnej cenie, która wprawdzie znajduje swoje odbicie np. w materiałach wykończeniowych, czy niektórych elementach sterujących, ale trzeba sobie jasno powiedzieć – nowego samochodu tego segmentu za taką kasę nie oferuje nikt. Można utyskiwać na jakość plastików (wcale nie są takie złe, powiedziałbym wręcz, że stoją na przyzwoitym poziomie), można marudzić, że są twarde. Z drugiej jednak strony w mojej ocenie są niezłej jakości, mają przyjemne dla oka faktury, niezłą kolorystykę, a do tego łatwo je utrzymać w czystości. Że nie są miękkie? Czasem mam wrażenie, że to bardzo demonizowana cecha. Przecież od tego realnie tak naprawdę nic nie zależy! Podczas eksploatacji samochodu nie ma to dla mnie znaczenia – nie obmacuję deski rozdzielczej, kiedy prowadzę!
Od strony estetycznej mam zastrzeżenia jedynie do pokrętła służącego do regulowania poziomu reflektorów, którego zresztą nie widać, dopóki nie zanurkuje się pod kierownicę, i do nieosłoniętych śrub w muszlach klamek wewnętrznych. Inne elementy, jeśli nawet są odrobinę siermiężnie wykonane, nie budzą mojego sprzeciwu estetycznego. Tapicerka jest ładna, prowadnice górnego kotwiczenia pasów bezpieczeństwa (regulacja na wysokość) są osłonięte, przyciski na desce rozdzielczej solidne i jasno opisane. Zarzucić Dacii można przede wszystkim trochę za słabe wyciszenie przy prędkościach autostradowych. Tyle, że to można stosunkowo niewielkim kosztem wyeliminować w specjalistycznym warsztacie.
Dacia Lodgy Stepway opuszcza fabrykę na 16-calowych kołach, choć przy bryle samochodu wydaję się one mniejsze. Cóż – proporcje nadwozia, to chyba główna cecha, za którą można się do stylistyki samochody przyczepić. Dacia Lodgy nie jest przesadnie urodziwa, ale też nie jest jakimś koszmarkiem bez wyrazu. Przetłoczenia karoserii poprawiają sytuację, a np. dwukolorowe relingi opisywanej wersji też dają dobry efekt.
Gdybyście woleli felgi ze stopów lekkich, to „szesnastki” można mieć za całkiem atrakcyjną cenę 1.200 zł. To o 800 zł mniej, niż dopłacić trzeba za lakier metalizowany, a moim zdaniem i jedno, i drugie warto dokupić. Wówczas Lodgy prezentuje się lepiej.
Do seryjnego wyposażenia należą w wersji Stepway następujące elementy (najważniejsze, moim zdaniem):
– system wspomagania parkowania tyłem (za dopłatą – także z kamerą)
– podgrzewane i elektrycznie sterowane lusterka boczne (o dużej powierzchni zapewniające dobrą widoczność)
– dodatkowe lusterko wewnętrzne do obserwacji pasażerów siedzących z tyłu
– fotel kierowcy regulowany na wysokość
– Smart Seats (możliwość niezależnego złożenia, a nawet wyjęcia kanapy trzeciego rzędu)
– roleta w bagażniku
– mocowania Isofix na wszystkich trzech miejscach w drugim rzędzie
– przedni podłokietnik
– obszyta skórą kierownica
Z kolei najważniejsze według mnie elementy wyposażenia dostępne w opcji, to:
– system Media Nav Evolution – ekran dotykowy 7”, nawigacja, radioodtwarzacz, sterowanie przy kierownicy, wejścia USB i jack, Bluetooth®, audiostreaming – za 950 zł
– rozszerzenie map nawigacji na kraje Europy Wschodniej – za 300 zł
– kamera cofania – za 800 zł
– elektrycznie sterowane szyby tylne – za 310 zł
– podgrzewane przednie fotele – za 550 zł
– wspomniane felgi 16” ze stopów lekkich – za 1.200 zł
– lakier metalizowany – za 2.000 zł
Ceny opcji, jak i cały samochód, nie szokują, a wręcz wydają się atrakcyjne. Co do podgrzewanych siedzeń, to na swój sposób podobają mi się ich włączniki. Siły podgrzewania regulować nie można (albo grzeje, albo nie), za to włączniki nie zmieniają swojej pozycji po wyłączeniu zapłonu. W efekcie jeśli opuścicie Lodgy, po czym do niej wrócicie, to po uruchomieniu silnika maty grzewcze wciąż będą działać, dopóki ich nie wyłączycie. Mi się to podoba, choć zdaję sobie sprawę, że niektórzy będą odmiennego zdania. A co do braku regulacji intensywności grzania – poparzyć się tym nie da, więc i bez sterowania warto tę opcję zakupić. Wprawdzie ostatnimi laty zimy mamy coraz łagodniejsze, ale nie zmienia to faktu, że czasem może być chłodno. A 550 zł, to nie są wielkie pieniądze, gdy kupuje się samochód za sto razy tyle ;-)
Nawigacja ma dość prostą grafikę, za to czytelności nie można jej odmówić. Aktualność jest dobra, prowadzenie niezłe, jedynie po wyłączeniu zapłonu system nie wraca z automatu do prowadzenia – trzeba wybrać miejsce docelowe z historii.
Radioodtwarzacz spisuje się całkiem dobrze. Nie jest to jakiś audiofilski zestaw, ale chyba nikt takiego w Dacii Lodgy nie oczekuje. Gra dobrze, radio nie ma skłonności do gubienia stacji ani problemów z zasięgiem. Mniej więcej 10-letnia Škoda Fabia, którą mam nieprzyjemność czasem użytkować, pod tym względem plasuje się jak z innej epoki! Odległej. W przeszłość.
Dacia Lodgy ma niezłe fotele – zapewniają przyzwoitą twardość i dobre podparcie lędźwiowe, acz jeśli chodzi o podparcie boczne, to już tak różowo nie jest. Ale też być nie musi – to przecież rodzinny minivan, a nie samochód z zacięciem sportowym. W zakręty należy wchodzić rozważnie, choć bez zbytnich obaw – Lodgy naprawdę nieźle się prowadzi. Nie miałem żadnej chwili, w której serce podeszłoby mi do gardła. OK – jeździłem rozważnie i przewidująco, a układ ESC nie musiał reagować.
Testowa Dacia Lodgy Stepway TCE 130 była wyposażona m.in. w stoliki w oparciach przednich foteli, zamykany schowek w górnej części deski rozdzielczej (dość siermiężny, niestety), elektrycznie sterowane szyby wszystkich drzwi bocznych, kamerę cofania, podgrzewane fotele, alufelgi oraz system Media Nav Evolution. Polakierowano ją też na „flagowy” kolor lakierem metalizowanym. W efekcie cena testowanego egzemplarza wzrosła o 5.810 zł. To niewielki koszt, jak za tyle elementów wyposażenia dodatkowego. Elementów, za które, dodajmy, zapłacić trzeba także w wielu innych, droższych markach. To znaczy, że w cenie rzędu 63.000-67.000 zł (w tym konkretnym przypadku 66.910 zł) można mieć w praktyce najbogatszą wersję Dacii Lodgy z dowolnym silnikiem benzynowym. To auto w praktyce nie ma konkurencji, a za możliwość jazdy takim samochodem objętym w dodatku 3-letnią gwarancją ponosi się koszty jedynie niezbyt wyszukanych, ale solidnych plastików i paru drobiazgów, które może kłują w oczy, ale tylko wtedy, jeśli głęboko do nich zajrzycie ;-)
Przestronność, funkcjonalność i dobre wyposażenie, a praktyka pokazała, że także solidność, nie muszą bowiem mieć wysokiej ceny. Co ciekawe także w serwisie Dacia Lodgy nie jest kosztownym samochodem, jak zresztą wszystkie Dacie. Pamiętam, gdy na rynek trafił Logan… Motogazetki wręcz prześcigały się w krytyce, niejedno medium Dacię wyśmiewało. Po piętnastu latach Dacia jest w pierwszej piątce najchętniej kupowanych marek samochodowych w Polsce i wykazuje tendencję wzrostową. To samochód, na który może sobie bez wielkich wyrzeczeń pozwolić wielu Polaków. I to nawet mimo praktycznym braku rabatów. Po prostu cena jest skalkulowana uczciwie, Dacia niczego nie udaje, nie robi nadziei, ale i dotrzymuje obietnic.
Lodgy Stepway jest samochodem wygodnym. Zawieszenie pracuje cicho i ma raczej miękkie nastawy, choć do dynamicznej jazdy raczej nie skłania. I nie powinno – wszak mamy do czynienia z rodzinnym minivanem, a to z założenia nie jest samochód torowy ;-) Układ kierowniczy nie należy do tych najbardziej precyzyjnych, ale zapewnia wystarczające w tej klasie aut czucie i precyzję. Siła wspomagania nie jest przesadzona, ale też nie jest za mała – spokojnie poradzi sobie z manewrami także drobniutka kobieta. Lewarek skrzyni biegów pracuje z wystarczającą precyzją i ma odpowiednią długość. Jedynie ekran systemu Media Nav Evolution mógłby być położony nieco wyżej, by kierowca zerkając na wskazania nawigacji nie musiał odrywać wzroku od drogi w aż tak dużym stopniu.
Widoczność jest dobra, może poza słupkami A, które są dość szerokie. To jednak cecha zdecydowanej większości dzisiejszych aut wynikająca z konieczności zapewnienia odpowiedniej sztywności karoserii oraz bezpieczeństwa w razie silnych zderzeń. Także widoczność do tyłu jest dobra dzięki wielkiej szybie w unoszonych do góry tylnych drzwiach. A raczej wrotach ;-)
Szkoda, że drzwi nie zachodzą na progi, bo w ten sposób można sobie dość łatwo ubrudzić spodnie, no ale nie można mieć wszystkiego ;-) Za to dolne krawędzie drzwi oraz błotniki chronione są plastikowymi nakładkami, co z jednej strony nadaje Dacii Lodgy nieco offroadowego stylu, z drugiej zaś chroni przed przetarciami karoserii.
Typowo dla Grupy Renault Dacia Lodgy ma tempomat, którego ustawienia zmienia się krokowo, ale przytrzymanie przycisku nie powoduje przeskakiwania wartości o np. 5 czy 10 km/h. Trzeba pracowicie przeklikać wszystko aż do oczekiwanej prędkości, albo ją osiągnąć i wówczas dopiero włączyć tempomat. Naturalnie nie jest to tempomat adaptacyjny, tylko prosta forma regulatora prędkości, ale przydaje się, głównie na trasach szybkiego ruchu.
Dacia „od zawsze” stosuje jeden zestaw wskaźników do modeli, bez względu na to, czy napędzane są przez silnik benzynowy, czy wysokoprężny. W efekcie nie ma na obrotomierzu czerwonego pola. Ważniejsze, jak dla mnie, jest jednak to, że ten obrotomierz jest. Nie brakuje też wskaźnika temperatury zewnętrznej. Dacia zresztą przez minione półtorej dekady sukcesywnie doposażyła swoje samochody w oczekiwane przez klientów elementy. Mimo to trzymano reżim cenowy i choć Dacie drożeją, to w niewielkim stopniu, za to wyraźnie się zmieniają na lepsze. Inne marki też zresztą podnoszą ceny swoich aut i to często w dużo większym stopniu, niż Dacia. Dlatego Lodgy i inne modele producenta z Rumunii wciąż stanowią doskonały wybór dla osób kierujących się rozsądkiem, a nie tylko emocjami, których zwykle przy zakupie samochodu niełatwo się pozbyć, prawda?
Bagażnik Dacii Lodgy pomieści od 207 do 2.617 dm³ (wg normy ISO 3832), zależnie od konfiguracji siedzeń. Ten pierwszy parametr dotyczy wykorzystania wszystkich siedmiu miejsc. Ten drugi uzyskacie po wymontowaniu siedzeń trzeciego rzędu i złożeniu kanapy drogiego rzędu. Dacia Lodgy staje się wówczas małym dostawczakiem. Samochód, niezależnie od rodzaju silnika, ma 50-litrowy zbiornik na paliwo. Oznacza to, że na jednym tankowaniu testowana wersja pokonać powinna średnio ok. 700 km. To całkiem znośny, a nawet dobry zasięg. W gruncie rzeczy i tak warto się zatrzymywać częściej jadąc w dłuższe trasy, by rozprostować kości, napić się kawy, czy coś zjeść.
W razie, gdybyście potrzebowali więcej miejsca, możecie zamówić akcesoryjny bagażnik dachowy wraz z belkami dachowymi poprzecznymi. Dacia oferuje taki zestaw (Pakiet Holiday) w cenie 1.379 zł. To się może przydać podczas wakacyjnych podróży. Nawet przy założeniu, że pojedziecie w 4-5 osób będziecie mogli zwyczajnie nie przejmować się tym, co Wasze pociechy zechcą zabrać na urlop ze sobą!
Na ekranie nawigacji wyświetlane są też – o ile są dostępne – informacje na temat ograniczeń prędkości obowiązujących na danych odcinkach, ale pochodzą one z map – Dacia Lodgy nie posiada kamery czytającej znaki. System ostrzega też o fotoradarach i robi to na tyle irytującym Piszczykiem, że chcąc nie chcąc – zwalnia się do przepisowej prędkości ;-)
A co do prędkości, to według producenta Dacia Lodgy z silnikiem TCe 130 rozpędza się do 193 km/h (o 16 km/h więcej, niż wersja 100-konna), a setkę uzyskuje już po 9,2 sekundy (o 2,2 sekundy szybciej, niż wersja TCe 100). Nie próbowałem tego osiągnąć – to nowiutki samochód i nie chciałem go zarzynać, bo szanuję cudzą własność. Pierwszy kilometr ze startu zatrzymanego osiąga się po 30,7 sekundy. Spalanie wynosi 6,7-7,1 l/100 km, więc uzyskane przeze mnie średnie 7,2 l/100 km nowiuteńkiego auta uznać należy za mieszczące się w normie.
Jeśli brakuje Wam jakichś szczegółów w powyższym opisie, to odsyłam do testu Dacii Lodgy z silnikiem wysokoprężnym. Nie chciałem się powtarzać, a to w kwestii wyposażenia i prowadzenia praktycznie takie same samochody.
A który napęd ja bym wybrał? Cóż – to naprawdę trudne pytanie. Myślę jednak, biorąc pod uwagę to, dokąd i jak jeżdżę, że byłaby to właśnie taka, jak testowana, 130-konna benzyna. Odrobinę tańsza od diesla, z niewiele niższym maksymalnym momentem obrotowym (240 Nm vs 260 Nm) dostępnym w dodatku przy nieco niższych obrotach (1.600 obr./min. vs 1.750 obr./min.), dla mnie wydaje się atrakcyjniejsza. Ale to zależy od przeznaczenia pojazdu. Diesel może kusić, gdy jest o 2.000-2.400 zł (zależnie od wersji wyposażeniowej) droższy, a tylko o 15 KM słabszy, ja jednak wybrałbym benzyniaka. A Wy?
Dziękuję Firmie Renault Polska za udostępnienie samochodu do testu.
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze