Dacia Sandero jest najlepiej sprzedającym się modelem marki w Europie. W Polsce najlepiej „idzie” Duster, ale to Sandero dzierży palmę pierwszeństwa na Starym Kontynencie. W pierwszej połowie września do naszej redakcji trafiła Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe. Czy 90-konny silnik o trzech cylindrach i pojemności skokowej niewiele większej od butelki Coca-Coli daje sobie radę z napędzeniem tego crossovera? Sprawdziliśmy to w tygodniowym teście.
Aktualnie dostępna gama Sandero Stepway jest dość ograniczona. Ściągając cennik ze strony Dacii otrzymacie informację o wielu wyprzedanych już wersjach silnikowych i wyposażeniowych. Ale auto, jakie miałem przyjemność testować, czyli Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe w wersji Laureate była w momencie testu dostępna. Taki samochód kosztuje od 46.600 zł. Wcześniej był też dostępny z instalacją LPG oraz 95-konnym wysokoprężnym silnikiem Blue dCi. W ofercie pozostaje jeszcze Stepway Techroad z 90-konnym silnikiem TCe kosztujący co najmniej 48.100 zł.
Ten poziom cen, o którym wspominam, to wartości, których nierzadko nie osiągają bazowe wersje zwykłych aut segmentu B. Tutaj mamy do czynienia z najbogatszymi wersjami modelu. W czym więc jest haczyk? Bo przecież jakiś musi być! A nie da się przecież ukryć atrakcji w postaci standardowo 3-letniej gwarancji! Ale owszem, dobrze się domyślacie. Jakiś haczyk w tym wszystkim jest, o czym napiszę w dalszej części niniejszego testu. I nie zrobię tego drobnym druczkiem ;-)
Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe to samochód wyglądający co najmniej atrakcyjnie. Zwłaszcza w kolorze, w jakim trafił do naszej redakcji. Zwraca uwagę! Niektórzy dopatrywali się legendarnych barw Subaru, ja z kolei widziałem analogie do Alpine A110. Tak, czy inaczej, kolor rzuca się w oczy. Owszem, wymaga dopłaty w wysokości 1.800 zł, ale to niewielkie pieniądze, jak za metalizowany lakier, prawda? Z tym błękitem idealnie współgrają malowane na srebrno elementy: obudowy lusterek zewnętrznych, przednia i tylna dolna część zderzaka, czy relingi dachowe z tak lakierowanymi fragmentami. Do tego dochodzą srebrne elementy osłony chłodnicy oraz dwukolorowy przedni zderzak. W efekcie otrzymuje się naprawdę świetnie wyglądający samochód o podwyższonym w stosunku do zwykłego Sandero prześwicie. A taką crossoverową stylistykę Polacy lubią!
OK, Dacia może nie jest wyznacznikiem stylu w motoryzacji, ale braku estetyki i dobrych proporcji jej zarzucić nie można. Jest w moim odczuciu atrakcyjniejsza stylistycznie od dwóch uwielbianych w Polsce marek z Grupy VAG. Tam wciąż powielane są te same wzorce, a nowa generacja każdego modelu jest bardziej liftingiem. Dacia może stylem nie porywa, ale też nie jest nijaka, ma swoją wizję i ciekawe elementy nadwozia. Choćby tylne reflektory. Kryją za sobą pojedynczą żarówkę (mowa o zwykłych światłach), ale klosze zaprojektowano tak, jakby składały się z czterech odrębnych elementów. Efekt jest znakomity!
Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe ma też seryjnie (bezpłatnie można z tego zrezygnować, ale po co?) pokryte ekologiczną skórą kierownicę i gałkę lewarka zmiany biegów. Wewnętrzne klamki drzwi są chromowane, co niestety daje jeszcze większy kontrast z nieosłoniętymi śrubami, którymi przykręcone są muszle tych klamek do drzwi. Ciemna tapicerka jest atrakcyjna, bo ożywiona jasnymi przeszyciami i haftowanym napisem STEPWAY. Kanapa jest oczywiście asymetrycznie dzielona i składana. Za niewielką dopłatą (1.450 zł) można mieć Pakiet skórzany, na który składa się tapicerka skórzana łączona ze skórą ekologiczną. Nie można za to mieć, i to jest dość zaskakujące, podłokietnika. Który jest dostępny (za 400-złotową dopłatą) w Sandero Laureate i limitowanej serii Techroad.
Pod względem bezpieczeństwa Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe również nie ma się czego wstydzić. Jest wyposażona w elementy obowiązkowe na terenie Unii Europejskiej. Ma ABS z systemem wspomagania nagłego hamowania, system kontroli toru jazdy (ESC) z funkcją zapobiegania poślizgowi kół przy ruszaniu, system kontroli ciśnienia w oponach, czołowe poduszki powietrzne oraz boczne poduszki powietrzne z przodu. Nie ma kurtyn, ale boczne airbagi chronią też klatkę piersiową i głowę. Przednie pasy bezpieczeństwa mają regulację wysokości, a regulowany na wysokość jest też fotel kierowcy. Na bocznych tylnych siedzeniach seryjne są mocowania (w standardzie Isofix) fotelików dla dzieci.
Jak więc widać Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe okazuje się normalnym europejskim samochodem. Jakim więc cudem jest w tej wersji sprzedawana za tak niewielkie pieniądze? Cóż – to kwestia marży. Idąc do salonu Dacii raczej nie możecie liczyć na znaczące upusty. Już prędzej wynegocjujecie jakieś akcesoria, niż obniżkę ceny. Dacia jest marką low-costową, co znaczy, że produkcja odbywa się w krajach o stosunkowo taniej sile roboczej, a marże są niewielkie. Wykorzystuje sprawdzone technologie, więc przy opracowywaniu samochodów stosunkowo niewiele pieniędzy inwestuje się w badania i rozwój. Owszem, Dacia ma swoje Centrum Stylu, ma swój dział badawczo-rozwojowy z imponującym torem doświadczalnym. Ale jeśli chodzi o rozwiązania techniczne, to czerpie pełnymi garściami z doświadczeń Grupy Renault, a nawet Aliansu Renault-Nissan.
Jednak to nie wszystko. Niższe koszty biorą się też na przykład z gorszego wyciszenia. Testowana Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe okazała się samochodem całkiem przyjemnym w prowadzeniu, ale za to głośnym podczas prędkości osiąganych na trasach szybkiego ruchu. Na drogach ekspresowych, gdzie można się w Polsce rozpędzić do 120 km/h, po osiągnięciu tej prędkości wewnątrz auta robi się już dość głośno. Przy prędkościach autostradowych (140 km/h) można pominąć określenie „dość”. Jest głośno.
Czy to znaczy, że Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe nie nadaje się na autostrady? Nie, silnik i skrzynia (pięciobiegowy manual) spokojnie dają sobie radę. To wszak topowy napęd benzynowy w tym samochodzie. Ale jeśli drogi szybkiego ruchu mają być drugim domem Sandero, to trzeba pomyśleć o wygłuszeniu samochodu. Są warsztaty, które mogą to zrobić za stosunkowo nieduże pieniądze. Ba, można to zrobić samemu! Jeżeli jednak będziecie się poruszać głównie w mieście i poza nim, ale bez wyraźnego przekraczania dopuszczalnych prędkości, to Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe okazać się może bardzo dobrym wyborem.
Gdybyście potrzebowali częściej wyjeżdżać na ekspresówki i autostrady, to w gamie Dacii jest lepszy samochód. Droższy wprawdzie o kilka tysięcy złotych, ale i bardziej funkcjonalny. Bo większy, ale nie tylko dlatego. Napędzany nieco mocniejszym i innym silnikiem łączonym z sześciobiegową skrzynią manualną. Będzie tematem mojego kolejnego testu, w którym na pewno odniosę się kilkakrotnie do dziś opisywanego modelu.
Krytykanci Dacii często twierdzą, że to samochody w stylu XX wieku. To nieprawda. Fakt, mają sprawdzoną technikę, ale nie jest ona stara. Musi wszak spełniać dzisiejsze normy. Co więcej – silniki stosowane przez rumuńskiego producenta wchodzącego w skład Grupy Renault, to nowoczesne jednostki z turbodoładowaniem i szeregiem technologii wypracowanych nawet na torach Formuły 1. Dacia jest pod wieloma względami wcale nie gorsza od tak uwielbianej w Polsce i jakże drogiej Škody. Wiecie, że za cenę Dacii Sandero Stepway 0.9 TCe (46.600 zł) kupicie co najwyżej bazową Fabię (44.800 zł)? Będzie miała ledwo 60-konny silnik, manualną klimatyzację (opisywane Sandero Stepway 0.9 TCe miało automatyczną, acz wymagającą tysiączłotowej dopłaty) i będziecie zmuszeni słuchać silnika, chyba, że dokupicie radio. W Sandero Stepway radioodtwarzacz jest seryjnie, a za 950 zł otrzymacie system MediaNav Evolution z dotykowym ekranem i nawigacją.
Haczyk z atrakcyjną ceną Dacii tkwi nie tylko w wyciszeniu, ale i w pewnych oszczędnościach. Na szczęście nie dotyczą one wyposażenia, zwłaszcza tego faktycznie potrzebnego w codziennym użytkowaniu samochodu. Oszczędności widać trochę w kwestii materiałów wykończeniowych, acz trzeba przyznać, że nie jest tak źle, jak to przedstawiają niektóre media. Podobnej jakości plastiki znajdziecie też w wielu droższych modelach konkurencyjnych marek. W Dacii natomiast brakuje trochę np. zaślepek na śrubach w muszlach klamek i tego typu drobiazgów. Za to nie brakuje już ładnie zaślepionych górnych regulatorów kotwiczenia pasów bezpieczeństwa (swego czasu krytykowałem ich wygląd w Dokkerze Stepway). Testowana Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe okazała się pod tym względem wyraźnie lepsza.
Te braki trochę słabo wyglądają w porównaniu z już coraz przyjemniejszymi w odbiorze plastikami. Owszem, tworzywa są twarde, ale czy naprawdę podczas użytkowania samochodu obmacujecie kokpit? Ważne, że spasowanie stoi na niezłym poziomie, a deska nie wydaje niemiłych uszom dźwięków. To całkiem przyzwoicie zrobiony samochód, a jeśli dostrzeżecie pewne niedoskonałości, to uważam, że przy takiej cenie można na nie spokojnie przymknąć oko. Zresztą w dzisiejszych czasach bardzo wielu użytkowników samochodów wcale się motoryzacją nie pasjonuje. Nie szukają nie wiadomo czego, nie mierzą szczelin suwmiarką (wielu pewnie nawet nie wie, co to jest suwmiarka). Oczekują po prostu sprawnego, możliwie komfortowego i taniego środka transportu. Pakownego, w miarę wielofunkcyjnego, z dobrymi warunkami gwarancji i dostępnym niedrogim serwisem.
Dacia idealnie wpisuje się w oczekiwania takich ludzi. Ludzi, którzy niekoniecznie wypadając na drogę szybkiego ruchu wciskają prawy pedał do podłogi. Chcą jechać bezpiecznie, ekonomicznie i w przyjemnych warunkach. I Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe spełnia te oczekiwania. Nie pali dużo (w moim teście było to średnio 6,5 l/100 km, przy czym z pokonanego dystansu 676,4 km nieco ponad 1/3 przejechałem właśnie na drogach ekspresowych), ma przyjemny zestaw audio, całkiem dobrą nawigację i wygodne fotele. Są one dość twarde, ale dzięki temu pokonanie dłuższego dystansu nie sprawia problemu dla pleców ani miejsca, w którym kończą już one swą szlachetną nazwę ;-)
Z kolei kanapa nie ma niemal żadnych profilowań ani na siedzisku, ani na oparciach, ale w efekcie przyjmie z godnością osobę o praktycznie dowolnych gabarytach, przynajmniej w zakresie szerokości. Na nogi wzdłużnie też miejsce jest, przynajmniej dopóki pasażerowie wyraźnie nie przekroczą wzrostu 180 cm. Nad głowami też miejsca dla takich pasażerów nie zabraknie.
Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe nie razi gołą blachą, nie kłuje w oczy biedą, ma matę wygłuszającą pod maską silnika i jedynie pokrywa bagażnika, nie licząc kawałka plastiku, nie jest wyciszona. Z drugiej strony nie generuje ona jakichś niepokojących odgłosów ani hałasu jako takiego. Zadbano za to nawet o gumki przyklejone do plastikowych boczków bagażnika – w efekcie półka nie tłucze się o ów plastik. Co więcej – półka owa ma przetłoczenia, dzięki czemu można coś na niej położyć i nie będzie się to turlać od szyby do zagłówków i z powrotem. Nie jestem fanem przewożenia luźnych, zwłaszcza twardych przedmiotów w tym miejscu, ale w Dacii Sandero Stepway 0.9 TCe dzięki tym przetłoczeniom możecie tam coś w miarę bezpiecznie położyć.
Sam bagażnik ma regularne kształty i niezłą pakowność (mieści standardowo 320 dm³, a po złożeniu kanapy aż 1.200 dm³), acz niektórzy mogą narzekać na relatywnie wysoko położony próg ładunkowy. Cóż – to koszt posiadania samochodu o zwiększonym prześwicie, który w dodatku nie ma nadwozia kombi.
Testowa Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe wyposażona była w tempomat i ogranicznik prędkości. Jest to w tej wersji element standardowy. Jego aktywator znajduje się na konsoli środkowej, ale ustawienie prędkości dokonuje się przełącznikami na kierownicy. Działa dobrze, choć brakuje jednej opcji – skokowego zwiększania/zmniejszania w przypadku przytrzymania przycisku na kierownicy. W wielu samochodach działa to w ten sposób, w Dacii musicie zwiększać lub zmniejszać wartości naciskając przycisk wielokrotnie, gdy zależy Wam na szybkiej zmianie prędkości. No i obawiam się, że zmniejsza to żywotność samego przełącznika, choć nie słyszałem jeszcze, by się to komuś zepsuło ;-)
Wrócę jeszcze na chwilę do spalania. Jak wspominałem, podczas testu Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe spaliła mi średnio 6,5 l/100 km. Dane fabryczne zgodne z protokołem WLTP mówią o wartości 5,9-6,6 l/100 km zależnie od wersji i wyposażenia. Widać więc, że zmieściłem się w tej normie, przy czym ani razu nie skorzystałem z trybu Eco. Zbiornik paliwa mieści 50 litrów, co oznacza, że zasięg praktyczny wynosi ok. 770 km. Przejechałem 676.4 km, a komputer pokładowy deklarował, że na pozostałym paliwie mógłbym pokonać jeszcze ok. 140 km. Prędkość maksymalna Dacii Sandero Stepway 0.9 TCe wynosi – według producenta – 168 km/h, a przyspieszenie do setki 11,1 sekundy. Nie miałem możliwości dokonania wiarygodnych pomiarów podczas testu, ale dane producenta wyglądają na całkiem realne.
Trzycylindrowy silnik 0.9 TCe ma 898 cm³ pojemności skokowej i całkiem sprawnie wkręca się na obroty. Generuje swą maksymalną moc przy 5.000 obr./min. (obrotomierz nie ma czerwonego pola i jest jednakowy dla wersji benzynowych i wysokoprężnych, co od lat jest u Dacii standardem). Z kolei maksymalny moment obrotowy dostępny jest już przy 2.250 obr./min. i wynosi 140 Nm. Seryjnie we wszystkich silnikach z gamy Dacii Sandero instalowany jest system Stop&Start, który – o ile to bezpieczne dla jednostki napędowej – wyłącza silnik podczas np. stania w korku. Zmniejsza to spalanie oraz emisję spalin. Przeciwnicy mówią z kolei o droższym akumulatorze i rozruszniku. Cóż – ekologia kosztuje, ale im bardziej masowych rozwiązań używamy do ochrony środowiska, tym tańsze się one stają. Poza tym czyż nie lepiej ponieść pewne koszty i oddychać świeższym powietrzem?
Jak się prowadzi Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe? Cóż – nie jest to samochód o zacięciu sportowym, więc nie ma co oczekiwać wyjątkowej precyzji prowadzenia. W zamian otrzymujemy auto, które wiele wybacza, zapewnia naprawdę sporo komfortu (nawet na 16-calowych alufelgach, na które naciągnięto opony w rozmiarze 205/55), a podejrzewam, że to właśnie tego, a nie sportowych wrażeń, oczekują nabywcy Dacii. Szczególnie w modelach o podwyższonym zawieszeniu. Przy okazji – przypominam o ciekawym Loganie, którego miałem okazję krótko „poujeżdżać” ;-) To był samochód o zupełnie innym podejściu do jazdy!
Układ kierowniczy Dacii Sandero Stepway 0.9 TCe zapewnia wystarczające czucie i precyzję. Zawieszenie dobrze tłumi większość nierówności, choć na przykład na warszawskiej ul. Radzymińskiej w okolicach centrum handlowego M1 (w kierunku na północ) odczuwałem pewne niedoskonałości tłumienia na pofałdowanej nawierzchni. Generalnie jednak Sandero Stepway całkiem nieźle filtruje nierówności i pozwala cieszyć się wygodną jazdą. Tym bardziej, że fotele zapewniają niezłe podparcie boczne i okazują się wygodne podczas dłuższych podróży. Automatyczna klimatyzacja działa wydajnie, a dźwięk systemu MediaNav dopełnia komfortu akustycznego, który psuje się dopiero podczas wspomnianych wcześniej wyższych prędkości.
Pewne oszczędności (a więc wspomniany na początku „haczyk”) widać też na przykład w osłonach przeciwsłonecznych. Tę po stronie pasażera wyposażono w lusterko, ale bez klapki je przysłaniającej i bez podświetlenia. W osłonie przed kierowcą nie ma ani podświetlenia, ani lusterka, ani – siłą rzeczy – owej klapki, bo co miałaby przysłaniać. Nie macie tez co liczyć na elektrycznie sterowane szyby w tylnych drzwiach. No chyba, że wybierzecie Sandero Laureate lub serię limitowaną Techroad – tam za 310 zł można ten element domówić. Za to seryjnie otrzymacie elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka boczne, acz oczywiście bez możliwości ich automatycznego złożenia.
Kamera cofania (wymagająca dopłaty w wysokości 1.500 zł za nią i za system wspomagania parkowania tyłem) zawsze się przyda, ale przekazywany przez nią obraz w Sandero Stepway 0.9 TCe jest co najwyżej dobry, a i to przy całej mojej sympatii do marki. W zasadzie powinienem uznać, że jest dostateczny, może z plusem (modnym ostatnio w Polsce…). Niemniej jednak działa i zdecydowanie może wspomóc kierowcę podczas np. parkowania.
Warto przy okazji dodać, że Dacia oferuje kilka pakietów akcesoriów w całkiem rozsądnych cenach. W momencie, gdy testowałem Sandero Stepway 0.9 TCe można było liczyć na:
– Pakiet Holiday – poprzeczki dachowe i 400-litroej pojemności kufer dachowy – za 1.159 zł;
– Pakiet Comfort – dywaniki gumowe i podłokietnik przedni – za 839 zł;
– Pakiet Country – belka haka holowniczego z 13-biegunową wiązką i czterema chlapaczami – za 1.459 zł;
– Pakiet Protection – wkład do bagażnika i listwa chroniąca górną część tylnego zderzaka – za 509 zł.
Oczywiście nie trzeba kupować pakietów – wiele akcesoriów jest dostępnych niezależnie, a przez to taniej od pakietu, choć po ich zgrupowaniu może wyjść drożej.
Dacia Sandero Stepway 0.9 TCe, to ciekawy samochód, ale raczej o przeznaczeniu miejskim. Na trasy szybkiego ruchu w moim odczuciu nadaje się raczej średnio, chyba, że zainwestujecie w jego wyciszenie. Poza tym to dobry samochód w bardzo atrakcyjnej cenie i z niezłymi warunkami gwarancji. Nieźle jeździ, jest funkcjonalny i wygląda całkiem atrakcyjnie. Jeśli nie musicie sobie dodawać prestiżu marką samochodu, to w tej cenie, moim zdaniem, nic lepszego nie znajdziecie.
Dziękuję Firmie Renault Polska za udostępnienie samochodu do testu.
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze