Peugeot 3008 z oszczędnym hybrydowym napędem diesla trafił do naszej redakcji w ręce Małgorzaty Piekarskiej.
Nie spotkałam auta, w którym bardziej można zająć czymś dziecko w czasie podróży – niż to. Ale po kolei. Crossovera, którym miałam przyjemność odbyć w 2009 roku podróż na Krym testowałam teraz w nowej, ulepszonej odsłonie z dodatkowym wyposażeniem. W samochód z napędem hybrydowym łączącym diesel o mocy 163 KM i silniki elektryczne wsadzono mnóstwo gadżetów. Nie będę porównywała wersji peugeotów 3008. Zajmę się oceną tylko tego auta, którym teraz jechałam.
Niestety znów muszę poinformować świat o moim haniebnym wzroście – 167 cm. Jest to ważne, bo… wypuszczony przez Peugeota crossover jest dość niski, gdy się do niego wsiada. To, że moja druga połowa dwa razy uderzyła się w głowę można zwalić na jego wzrost. Jednak ja też kilkakrotnie nabiłam sobie guza podczas zasiadania za kierownicą. Jest to na pewno kwestia przyzwyczajenia, ale.. początki są trudne. Wsiadając trzeba „potulnie”, lub jak kto woli „karnie”, schylać głowę. Jednak warto to zrobić, bo jazda peugeotem jest niezwykle przyjemna. Auto jest bardzo ciche, zwrotne i ma super przyspieszenie.
Nie należę do kierowców, którzy wdają się w uliczne rywalizacje typu: „ty mnie wyprzedziłeś i zajechałeś mi drogę, to ja tobie też teraz to zrobię.” Myślę jednak, że z tak mocnym silnikiem to dobre auto dla wszystkich piratów, którzy chcą pędzić 120 na godzinę tam gdzie dozwolone jest 50 i wyprzedzać na podwójnej ciągłej.
Przezroczysta płytka, która wyświetla prędkość z jaka się poruszamy, a także informuje czy nie jesteśmy za blisko pojazdu przed nami zwiększa poczucie bezpieczeństwa kierowcy.
3008 ma sporo schowków i kieszonek. Jak na jazdę po mieście czy trasy prze kraj – aż nadto. Na trasy typu „przez Europę” oczywiście za mało, ale kto zrobi ich więcej zdobędzie motoryzacyjnego Nobla, jeśli kiedykolwiek takipowstanie.
Kieszonki są często w zaskakujących, ale w sumie wymarzonych miejscach. Po pierwsze jest malutka z lewej strony kierowcy. Taka tylko dla niego! Zmieszczą się tam np. klucze od mieszkania, albo paczka chusteczek do nosa, albo krople do nosa czy inne lekarstwo.
Fajne są kieszenie od strony pasażera, który dzięki ich funkcjonalności łatwo może pełnić funkcje pilota. Kieszenie pomieszczą bowiem dziesiątki map i atlasów samochodowych. Ktoś może powiedzieć, że w czasach powszechnych GPS’ów pilot nie jest potrzebny, ale nie wierzcie mu! Na dalekich trasach nawet najlepszemu kierowcy przydaje się ktoś, kto potrafi czytać mapy. Siedząc jako pilot ma gdzie po te mapy sięgać. Najważniejszy i największy jest schowek pomiędzy przednimi siedzeniami. Tu znajdują się m.in. dwie pary słuchawek, o których przeznaczeniu napiszę za chwilę. Tu można włożyć butelkę z napojem i będzie gwarancja, że butelka pozostanie na długo schłodzona, bo schowek ze względu na bliskość klimatyzacji w swojej dolnej partii zachowuje się jak chłodziarka.
Tylne siedzenie przeznaczone dla trzech osób sprawdza się bardziej, gdy siedzą tam dwie osoby. Dlaczego? Środkowe miejsce można z powodzeniem zamienić na stół i to taki z miejscami na dwa kubki, a na dodatek jest to też miejsce, przez które można schować coś w bagażniku bez konieczności wysiadania z auta i otwierania tegoż bagażnika. Oczywiście dotyczy to drobnych rzeczy – kurtki, aparatu fotograficznego itp. W przednich siedzeniach są spore i bardzo wygodne kieszenie pozwalające pasażerom z tylnych siedzeń schować sporo przedmiotów przydatnych w czasie jazdy. Zmieści się tam nawet laptop.
À propos bagażnika. W tym crossoverze jest on niezwykle pojemny i ekonomiczny. Na dodatek można na jego tylnej klapie po otwarciu usiąść jak na ławce
Samochód wyposażony jest w GPS, bluetooth i system audio-video. W trakcie jazdy można korzystać z zestawu głośnomówiącego. Jest łatwy dostęp do listy ostatnich połączeń. Niestety im więcej numerów w książce telefonicznej tym trudniej znaleźć potrzebny kontakt korzystając z panelu samochodowego. Tu producenci nie wymyślili jeszcze nic takiego, co usprawniałoby korzystanie z komórki. Nadal przy dużej liczbie kontaktów łatwiej szukać tego odpowiedniego korzystając z telefonu.
Samochód wyposażony jest w system audio dający niezwykła barwę dźwięku. Słuchanie muzyki w czasie jazdy dla wymagającego słuchacza obdarzonego dobrym słuchem jest prawdziwa przyjemnością.
GPS jest bardzo wygodny. Po pierwsze jest w takim miejscu, że można spokojnie wyłączyć w nim głos. Można z powodzeniem ogarniać wzrokiem i drogę i mapę.
Auto wyposażone jest tez w DVD. Na dodatek w przednich zagłówkach znajdują się monitory. Ta informacja sprawiła, ze cała rodzina postanowiliśmy to wszystko wypróbować. Zabraliśmy ze sobą „Nic śmiesznego” Marka Koterskiego, coca-colę i chipsy i tak wyposażeni udaliśmy się w trasę, by na łonie natury, ale w samochodzie obejrzeć film. Jak to się skończyło?
O ile włożenie płyty do DVD to oczywiście pestka, wyświetlenie jej na panelu to też pestka o tyle nie wiedzieliśmy jak uruchomić tylne ekrany. Po pół godzinie szukania przycisków, bo on/off nie działało, okazało się, że ekrany tylne działają tylko wtedy, gdy włączony jest silnik. Samochód nie ma funkcji „eco”, czyli gdy silnik jest na jałowym biegu nie spada zużycie paliwa, więc… nie specjalnie mi się to podobało, ale szybko okazało się, że tylne ekrany nie są w żaden sposób połączone z przednim ekranem, który wyświetla dane pokładowe i mapy GPS. Tylne ekrany są po to, by podłączyć do nich konsole gier, przenośne DVD i tym podobne rzeczy. Ze wspólnego obejrzenia filmu nic nie wyszło. Jednak okazało się, że wiemy już po co są słuchawki, które znaleźliśmy w schowku między przednimi siedzeniami. Są one do podłączenia do tylnych ekranów, by każdy z pasażerów mógł korzystać ze swojego ekranu i oglądać na nim swoje rzeczy nie przeszkadzając reszcie pasażerów i kierowcy. To wymarzona sprawa, gdy ma się dwoje rozwrzeszczanych bachorów, z których jeden chce robić coś innego niż drugi. Niestety słuchawki, w które wyposażone jest auto, trzeba przed użyciem naładować.
Nie jest sztuką pewne rzeczy sprawdzić czytając instrukcję obsługi. Uważam jednak, że jeśli sami wszystko odkryjemy znaczy, że sprzęt jest przyjazny użytkownikowi. W przypadku peugeota 3008 mam pewne wątpliwości co do jego przyjazności, ale… Nie zmienia to wszystko faktu, że gdy rozgryziemy samochód i zaprzyjaźnimy się z nim jest naprawdę idealny dla kogoś, kto podróżuje z bachorami. Siedzące na tylnych siedzeniach potworki w trudnym wieku można czymś zająć i… w drogę!
Małgorzata Karolina Piekarska
Najnowsze komentarze