Wcześniej dochodziły jeszcze kłopoty z akumulatorem, ale kupiłam nowy i problemy zniknęły jak ręką odjął. Natomiast co do pozostałych to:
1. Jeśli idzie o czapkę. Nienawidzę prowadzić auta w czapce. Dlatego wsiadam do samochodu i szczękając zębami ściągam nakrycie głowy.
2. Muszę za siedzeniem wozić pasty do butów.
3. Nie pomaga wychodzenie z domu kwadrans wcześniej, włączanie ogrzewania na tzw. full. Odmrożenie szyb po nocy, kiedy temperatura spadła do minus piętnastu stopni, trwa około pół godziny! Nie lepiej jest w ciągu dnia. Pewnego razu wsiadłam do auta, które zaledwie kilka godzin stało na parkingu. Szyby były w barwie mrozu. Zero przezroczystości, zero widoczności. Pół godziny na skrobanie nie miałam. Na dodatek do auta wsiadłam nie sama, a z dwiema koleżankami, z którymi miałyśmy podjechać na kolację do jednej ze stołecznych knajpek. Skrobanie szyb nic nie dało, bo mróz był… od środka. Trzeba było więc od środka skrobać. Ja zaczęłam, a koleżanki… uciekły z auta, bo śnieg pryskał na boki, a tym samym padał im na twarz w zamkniętym samochodzie. Niestety padał również mnie. Po zeskrobaniu szronu z przedniej szyby byłam cała przemarznięta i ośnieżona jak Dziadek Mróz. Dziś jeden z kolegów powiedział mi, że gdybym miała mercedesa to bym się tak nie męczyła. Niestety inni nie potwierdzili jego zdania. Wszyscy powiedzieli, że każdy samochód, który nie stoi w garażu, a na mrozie, trzeba skrobać.
4. Odśnieżania nienawidzę tak samo jak skrobania. Zbyt wiele raz wrzuciłam sobie śnieg za koszulę, do kieszeni, do rękawa, torby itd.
5. Odstraszają od chęci położenia czegokolwiek na podłodze.
6. Bywa, ze nie poznaję własnego samochodu, bo myślę, że to coś w zupełnie innym kolorze.
No i jak tu lubić zimę?
Najnowsze komentarze