Wielu z protestujących, to pracownicy koncernu PSA Peugeot Citroën, którzy nie zgadzają się z planami restrukturyzacji związanymi zresztą z dość pokaźnymi we Francji zwolnieniami. Inni, to pracownicy zakładów kooperujących z PSA, choć pewnie nie zabrakło tam też paru zwykłych chuliganów, co i u nas w takich sytuacjach zdaje się być normą.
Protestujący nie tylko pojawili się na stoisku Peugeota, ale też – w liczbie około tysiąca osób – protestowali na targach. Niektórzy z nich zachowywali się na tyle agresywnie, rzucając jajkami i mąką w przedstawicieli władz lokalnych praz służby porządkowe, że policja zdecydowała się użyć gazu łzawiącego.
Ten protest wpisuje się w większą falę francuskich demonstracji (m.in. w Lyonie i Marsylii) niezadowolenia związanego z kryzysem gospodarczym. Bezrobocie we Francji przekroczyło już 10%, co w liczbach bezwzględnych oznacza 3 miliony osób bez pracy, trudno się więc dziwić obawom wielu robotników.
Inna sprawa, że kryzys wywołany w Stanach Zjednoczonych nader łatwo przełożył się na Europę. W tej chwili w USA koncerny motoryzacyjne znajdują się już nad kreską, ale amerykańskie agencje ratingowe chętnie krytykuję europejskie firmy obniżając ich wiarygodność. Ostatnio pojawiły się zakusy związane z Peugeotem i bankiem PSA mające na celu dewaluację tych firm. Mi osobiście wygląda to na grę, w której europejskie firmy mają stracić na wartości, by potem, za nieduże pieniądze, mogli je przejąć inwestorzy spoza Starego Kontynentu, którzy odbiją sobie u nas straty poniesione np. w Stanach. I jak to już podnosiło wielu ekonomistów, przydałaby się niezależna, europejska agencja ratingowa, która mogłaby stawić skuteczny opór temu, co – czasem ni z gruchy, ni z pietruchy – serwują nam instytucje amerykańskie. Pewnie bylibyśmy wtedy odporniejsi na dziwne zachowania gospodarki amerykańskiej, działającej wszak zupełnie inaczej, niż gospodarki europejskie.
Najnowsze komentarze