Nowy Peugeot 308 SW to pojemne kombi klasy kompaktowej. Jak sprawuje się ten samochód w wersji SW? Postanowił to sprawdzić Krzysztof Gregorczyk i zabrał samochód w dłuższą podróż. Pod maską mamy silnik 1.6 HDI o mocy 110 KM a więc sprawdzony i oszczędny motor.

Stylistycznie auto wpisuje się idealnie w gamę samochodów zdobionych postacią kroczącego lwa. W przedniej części nadwozia zwracają uwagę długie klosze reflektorów zachodzące daleko w błotniki, spory wlot powietrza z wkomponowanym w jego światło zderzakiem oraz wybrzuszona maska kojarząca się niektórym z symbolami fallicznymi (takie przynajmniej były skojarzenia z trochę podobną optycznie maską Mercedesa McLarena). Z profilu auto wcale nie wygląda na wielkie i wiele osób nawet by nie pomyślało, że wnętrze może kryć trzy rzędy siedzeń. Bardzo zgrabnie rozwiązano tylną część nadwozia – zastosowano ciekawy zabieg stylistyczny z tylną szybą zachodzącą aż na boki auta, a w dolnej części z lampami sięgającymi jeszcze głębiej w przód. W ten sposób uzyskano sporą lekkość sylwetki.


Kiedy patrzy się na 308-kę SW z tyłu, to nasuwa się skojarzenie z pupą brazylijskiej tancerki samby. Któryż z facetów odwraca wzrok od telewizora, gdy pod koniec karnawału lecą relacje z sambodromu w Rio? Żaden. I podobnie jest z Peugeotem 308 SW – auto wygląda, jakby mu w błotniki wstrzyknięto nieco botoksu, albo wręcz zaszyto silikonowe wkładki, a klosze tylnych lamp przywodzą na myśl ozdoby doklejane przez brazylijskie tancerki podczas karnawałowego finału. I za Peugeotem też wielu facetów obejrzy się z zainteresowaniem.

A co w środku? Wszystko, co znamy z hatchbacka oznaczonego po prostu jako Peugeot 308. Przynajmniej w przedniej części nadwozia wszystkie rozwiązania przypominają te zastosowane w odmianie klasycznej. Doskonałe materiały, miękka wykładzina deski rozdzielczej, przyjemna kolorystyka, znakomite podświetlenie z umieszczoną w okolicach wewnętrznego lusterka diodą – wszystko to tworzy wspaniały klimat, który docenia się szczególnie podczas jazd nocnych.




Bardzo czytelne zegary, to prawdziwy majstersztyk. Białe tarcze, podświetlone delikatną czerwoną poświatą wskazówki – tego próżno szukać u konkurentów. Aż chce się na te zegary patrzeć!

Zresztą cały kokpit jest bardzo sensownie rozplanowany, a na pokładzie testowanego auta mieliśmy radioodtwarzacz CD/mp3 wraz ze zmieniarką na dodatkowych pięć płyt. I choć pewnie znaleźliby się malkontenci marudzący na niezbyt wielkie przyciski na konsoli środkowej, to osobiście uważam, że byłoby to zwykłe czepianie się. Po pierwsze dlatego, że owe przyciski nie są specjalnie małe, a po drugie – sterowanie systemem audio lepiej pozostawić „pilotowi” przy kierownicy.


Wyposażeniem dodatkowym, ale niezbyt kosztownym (w pakiecie z innymi elementami), jest dyfuzor zapachów wprowadzony po raz pierwszy w Citroënie C4. Umieszczono go w środkowym z trzech centralnych nawiewów deski rozdzielczej. Oczywiście wkłady z olejkami eterycznymi można wybierać z gamy kilku zapachów, a intensywność emisji zapachu reguluje się w samym nawiewie. Naszym zdaniem jest to rozwiązanie nieporównywalnie bardziej eleganckie, a przy tym umożliwiające dozowanie doznań, niż wieszanie na lusterku dyndających kartonowych choinek.

Przejdźmy jednak na kolejne rzędy siedzeń, czyli w miejsce, którego nie mogliśmy poznać testując odmianę hatchback. Otwierając tylne drzwi nie znajdziecie dzielonej i składanej kanapy, tylko trzy indywidualne fotele, z których każdy można złożyć, a nawet wymontować z samochodu. Konfiguracja tych foteli jest zależna od Waszych i tylko Waszych potrzeb i wymagań. Ze swojej strony dodam, że pokusiłem się o zważenie takiego fotela. Jak myślicie – ile waży takie siedzenie? Niemal 19 kg. Trochę to jest, więc nie każda drobna kobieta będzie sobie bezproblemowo z zamontowaniem, czy wymontowaniem tych foteli radziła.

Nieco mniej ważą fotele z trzeciego rzędu, ale trzeba sobie powiedzieć jasno – posadzić na nich można tylko małe dzieci, a i to raczej za karę ;-) Wszystko to z powodu małej ilości miejsca na nogi. Moje córki w wieku lat 9 i 4 podróżowały na tych miejscach, ale po wyjęciu środkowego fotela drugiego rzędu. Bo jak młodsza jeszcze by się od biedy zmieściła (choć nie byłoby jej specjalnie wygodnie), tak starsza naprawdę nie wiedziała, gdzie podziać nogi. Gdy wymontowałem środkowy fotel drugiego rzędu – dziewczynki wsunęły dolne kończyny w jego miejsce i dało się całkiem fajnie jechać. W efekcie trudno więc mówić o Peugeocie 308 SW, jako o samochodzie realnie siedmioosobowym.

Mimo to dla pasażerów siedzących w ostatnim rzędzie przygotowano parę drobiazgów. Należą do nich choćby szerokie podpórki pod przedramiona i wyprofilowane w tych podpórkach uchwyty na kubki, czy nieduże butelki z napojami. Szkoda tylko, że te uchwyty są tak płytkie – typowa półlitrowa butelka z wodą mineralną długo w nich na polskich drogach nie ustoi. Ale już puszka, czy napój dla dzieci (butelki o pojemności 200-330 ml), ewentualnie opróżniony do połowy plastikowy kubeczek z fast-foodu powinien stać w miarę stabilnie.

A tak przy okazji – każdy z dwóch foteli ostatniego rzędu waży niemal 15 kg. Oznacza to, że gdy ich nie wykorzystujecie, to powinniście je wymontować, żeby nie obciążały i tak blisko 1,5-tonowego samochodu. Na szczęście ich wypięcie z uchwytów w podłodze i wyjęcie z samochodu nie powinno nastręczać trudności, a nawet waga niecałych 15 kg nie powinna stanowić problemu. Oczywiście można zdemontować tylko jeden fotel, jeśli właśnie taka potrzeba się pojawi.

Jeśli jednak z jakichś względów musicie mieć na pokładzie komplet siedmiu foteli, to siłą rzeczy odbije się to mocno na pojemności bagażnika. Jego zdolności ładunkowe dramatycznie się wówczas zmniejszają – w praktyce da się tam przewieźć trzy niezbyt wypchane reklamówki, albo jedną długą, lecz wąską torbę turystyczną.
Peugeota 308 SW lepiej więc traktować jako obszerne kompaktowe kombi – wówczas zdolności przewozowe tego samochodu będą całkiem imponujące, a pięciu pasażerów podróżować będzie w naprawdę przyjemnych warunkach. Do tego będą mogli zabrać ze sobą całkiem spory bagaż.
Co ważne – nie istnieje praktycznie żaden próg w tylnej części bagażnika. Oznacza to, że krawędź załadunku znajduje się dość nisko i nie ma potrzeby podnoszenia ciężkich rzeczy wysoko, by je potem opuszczać do bagażnika, jak to ma miejsce w hatchbackach. Kombi pod tym względem zwykle będzie wygrywało z krótszymi odmianami.

Pozostańmy jeszcze przez chwilę w tylnej części nadwozia. Jak na kombi przystało, Peugeot oferuje zwijaną roletę zakrywającą zawartość kufra. Oczywiście jeśli potrzebujecie zapakować auto po dach, albo korzystacie z dwóch dodatkowych foteli, to bez najmniejszych problemów urządzenie to zdemontujecie. Urządzenie? Owszem – roleta jest automatycznie zwijana do plastikowego stelaża. Zajmuje wówczas po wyjęciu z samochodu niewiele miejsca, nie mnie się i nie kurzy. Sam stelaż osadza się w odpowiednich, wyprofilowanych w boczkach pod oknami miejscach. Czysto, bezboleśnie, funkcjonalnie.

Jak na funkcjonalne kombi przystało, Peugeot 308 SW oferuje rozwiązania niedostępne u wielu konkurentów. Przykładem może być choćby otwierana szyba w tylnej klapie. W większości przypadków korzysta się ze standardowego dostępu do bagażnika przez otwieranie tylnych drzwi. Wyjątkowo jednak może pojawić się konieczność sięgnięcia jedynie do górnej części – czy to na zwijaną roletę po np. leżący tam sweter, czy choćby po coś schowanego pod ową roletą, ale na górze bagaży. W takich wypadkach otwierana tylna szyba wydaje się być idealnym rozwiązaniem.

Wnętrze samochodu wykonano z wielką dbałością o szczegóły. Znajdziemy tu trochę chromu, znakomite tworzywa, miękką deskę rozdzielczą, a wszystko w jak najlepszym gatunku. Peugeot wchodzi modelem 308 na obszary zarezerwowane dotąd dla samochodów znacznie droższych, plasowanych w wyższych segmentach. Ta odrobina szlachetności, czy nawet luksusu, robi bardzo dobre wrażenie. Z jednej strony auto nie jest przeładowane gadżetami z pomieszaniem stylów, a z drugiej daleko mu do znanego z niemieckich konstrukcji poczucia zakopania w ciemnym grobie, gdzie szarość jest dopełnieniem wszechobecnej czerni.

Całości dopełnia element, który zawsze chwalimy, jeśli tylko wystąpi w testowanych przez nas samochodach – szklany dach o imponującej powierzchni. To rozwiązanie po prostu cudowne, dające niesamowity klimat we wnętrzu auta i to bez względu na to, czy podróżujecie nim w słoneczny dzień, czy ciemną nocą.




Naturalnie jak przystało na wersję testową dla dziennikarzy, „nasz” Peugeot 308 SW był wyposażony całkiem bogato. Elektryczne szyby, czy lusterka (również podgrzewane), to nic dziwnego – są w każdym SW. Co ważne – każde auto tego typu ma na pokładzie dwustrefową klimatyzację automatyczną, co u konkurentów wcale nie jest czymś oczywistym.



Na pokładzie było jednak mnóstwo dodatkowych elementów wyposażenia o łącznej wartości blisko 20.000 zł! W zasadzie nie było tylko skórzanej tapicerki, ani nawigacji satelitarnej (dostępna jest nawigacja WIP NAV).

OK – z grubsza wiemy już, co oferuje wnętrze Peugeota 308 SW. A jak jest z napędem? Pod maską testowego auta pracował silnik wysokoprężny 1.6 HDi. Czy to jednostka odpowiednia do napędzania nielekkiego przecież samochodu? Owszem – 110 KM wystarczy, a 240 Nm momentu też powinno zadowolić wielu użytkowników. Oczywiście w polskiej ofercie jest również odmiana 90-konna tego silnika (tańsza o niemal 5 tys. zł i dysponująca 215 Nm momentu obrotowego), ale jeśli potrzebujecie mocniejszych wrażeń, to możecie dorzucić do ceny 110-konnego diesla jeszcze 5 tys. zł i opuścić salon Peugeota ze 136-konnym motorem 2.0 HDi. Wówczas maksymalny moment obrotowy wynosił będzie 320 Nm, a auto przyspieszać będzie do setki o blisko 1,5 sekundy szybciej, niż nasz testowy egzemplarz. Wzrośnie też średnie zużycie paliwa, ale przecież nie ma nic za darmo ;-)

Dla chętnych są również wersje napędzane silnikami benzynowymi. Obie oferowane w Polsce jednostki mają 1.6 litra pojemności i są jednostkami opracowanymi wspólnie z BMW. Słabsza, 120-konna oferuje 160 Nm momentu obrotowego i przyspieszenie do setki w 12 sekund, mocniejsza, 150-konna, przekazuje na koła 240 Nm momentu, przyspiesza do setki w 9.6 sekundy i kosztuje 7,5 tys. zł więcej od 120-konnej.

Ale oferta ofertą, a my skupmy się na testowanym silniku 1.6 HDi 110 KM. To bardzo przyjemny silnik będący złotym środkiem pomiędzy słabszym, ale ciut oszczędniejszym motorem 1.6 HDi 90 KM, a mocniejszym, ale potrzebującym więcej paliwa 2.0 HDi. W dodatku – dla ceniących środowisko – ma niewysoką emisję dwutlenku węgla – średnio tylko 134 g/100 km. Szkoda, że w Polsce nic z tego nie wynika…

Samochód prowadzi się pewnie i stabilnie. Pomaga w tym spory rozstaw osi. Spore koła i niskoprofilowe opony nie odbierają resztek komfortu, choć na kapciach o wyższym profilu pewnie mogłoby być ciut lepiej. Skrzynia biegów pracuje bardzo przyjemnie, nie ma mowy o jakimś haczeniu, o którym pewnie przeczytacie w drukowanych pismach motoryzacyjnych. Biegi wchodzą z charakterystycznym dla 308-ek „przeciśnięciem się”, co upewnia kierowcę, że wrzucił bieg i może puścić sprzęgło.

Układ kierowniczy działa lekko i zapewne nie oferuje tyle czucia, co w konstrukcjach znanych w PSA przed laty, ale cóż – taki „trynd”. Dziś samochody konstruuje się dla mas, a nieliczni kierowcy szukający przede wszystkim przyjemności z prowadzenia auta zwykle sięgają po pojazdy inne, niż rodzinne kombi. Wprawdzie wielu dziennikarzy wmawia nam, że każdy samochód powinno się czuć, niczym rajdówkę, ale po pierwsze – mało kto wiele niuansów wyczuć potrafi, a po drugie – większości aut nie używa się po to, by jeździć „na limicie”. Samochody mają dziś być proste i przyjemne w prowadzeniu (w rozumieniu szarego użytkownika), bezpieczne i bezstresowe.

Ale wróćmy do Peugeota 308 SW. Ten samochód na pewno zrobiłby zawrotną karierę również na polskim rynku, gdyby nie… Tak – macie rację! Ceny! Podstawowa wersja kosztuje według cennika obowiązującego w dniu publikacji artykułu 73.400 zł. Gdybyż jeszcze w tej cenie było to, co wydaje się dziś oczywiste – ESP i kurtyny powietrzne… Ale gdzie tam – za te elementy trzeba dopłacić i to mimo tego, że wariant SW oferowany jest w naszym kraju tylko w najbogatszej wersji Premium. ESP kosztuje 2.000 zł (w standardzie jest tylko z najmocniejszymi silnikami, a więc w autach kosztujących 80.900 zł za benzynowy 1.6 150 KM i 86.900 zł za 2.0 HDi), a kurtyny powietrzne 1.200 zł. To już lepiej za 1.700 zł wybrać opcję kurtyn powietrznych i poduszki kolanowej, który to wariant jest oferowany tylko w przypadku wyposażenia Premium (a więc w każdym SW).

Wspomniana przeze mnie wyżej otwierana tylna szyba również jest elementem wyposażenia dodatkowego. Kosztuje wprawdzie tylko 550 zł, ale czy nie można było tego wrzucić w niemałą przecież cenę wyjściową? Dwa dodatkowe fotele wymagają dopłaty 2.400 zł, a lista opcji zawiera jeszcze trochę innych pozycji…

Czy warto więc kupić Peugeota 308 SW, czy może lepiej poszukać siedmioosobowego vana? Jeśli nie chcecie się za bardzo rzucać w oczy (zwłaszcza rozmiarami auta), kupcie Peugeota. Jeśli ważniejsza jest dla Was przestrzeń dla dodatkowych pasażerów w ostatnim rzędzie siedzeń – rozejrzyjcie się na rynku vanów. Ostateczna cena zakupu wcale niekoniecznie musi być dużo wyższa w tym drugim przypadku. Za to na pewno kupując 308-kę SW nie zostaniecie posądzeni o brak gustu, czy stylu. No chyba, że przez zapatrzonych w kanciaste linie miłośników niemieckiej motoryzacji, ale czy takimi w ogóle warto się przejmować? ;-)))

Zdjęcia: LastminuteFoto i Krzysztof Gregorczyk.
Dziękujemy Firmie Peugeot Polska za udostępnienie samochodu do testu.
Dziękujemy Krystynie i Piotrowi Różyckim za pomoc logistyczną w czasie testu.
Ceny i szczegóły wyposażenia Peugeota 308 SW na polskim rynku znajdziecie tutaj.
.
Najnowsze komentarze