Renault Clio 1.5 dCi trafił do nas na testy w czasie mroźnej zimy. Samochód odbieraliśmy z parkingu Renault Polska w czasie, gdy z nieba padał gęsty śnieg. Obok auta stała Dacia Logan Stepway, górując nieco nad Clio, które mimo, iż w wersji kombi, wydawało się dużo mniejsze. Jeszcze odśnieżanie i można jechać w trasę.
Po długim postoju i a potem jeździe w warszawskich korkach długo czekaliśmy aż nagrzeje się wnętrze. Takie było pierwsze wrażenie, dotyczące temperatury. Być może też dlatego, że kilkanaście minut odśnieżania na popołudniowym mrozie solidnie przemroziło uczestników testu. Pierwsze wrażenia z jazdy – samochód jest jakby nieco twardszy od normalnej wersji, co dotyczy przede wszystkim pracy tylnego zawieszenia.
Być może nieco, wyższe auto wymaga lekkiego usztywnienia. Za to diesel pod maską Clio pracuje cicho i brardzo kulturalnie. We wnętrzu jest cicho, jedyny dźwięk jaki słychać do 3 tysięcy obrotów to nawiew.
Clio znamy już z dwóch poprzednich testów, ale i tym razem podkreślmy kilka zalet wnętrza – jest po prostu ładne, łagodne linie wpisują się w ogólnie sympatyczną sylwetkę samochodu. Przednie fotele są bardzo wygodne, szerokie, z odpowiednim podparciem dla ud. Możliwości regulacji są absolutnie wystarczające. Materiały wykończeniowe jak na tą klasę auta – wzorowe. Układ wnętrza jest raczej klasyczny z małym wyjątkiem – drzwi z przodu nie mają typowych uchwytów, a podłokietnik kończy się w 2/3 długości. Powoduje to optyczne powiększenie wnętrza, ale dla większych osób operowanie podnoszeniem szyb i ustawianiem lusterek, co zlokalizowano na podłokietniku, może być trochę niewygodne.
Jedziemy w trasę. Komfort podróżowania Clio jest stosunkowo wysoki. Wnętrze wyciszono dokładnie, szum opływającego powietrza zaczyna przeszkadzać grubo powyżej 100 km/h. Wcześniej pojawi się dźwięk silnika, który nie dokucza, ale dociera do uszu podróżujących w okoliach 110 km/h. Głośno robi się gdzieś powyżej 140 km/h, Samochód płynnie połyka nierówności. Zawieszenie nie lubi tylko krótkich poprzecznych nierówności. Być może przy większym obciążeniu auta byłoby to inaczej odczuwalne, jednak jadąc samemu bez bagażu trochę te nierówności się odczuwa. Bardzo niskie jest spalanie – przy 100 kilometrowej trasie i średniej prędkości (wg komputera) 82 km/h wynosi ono zaledwie 4,1 litra na 100 kilometrów. To wyjątkowo oszczędny samochód. Dalszy ciąg testu będzie wkrótce, a na razie przed naszym Clio mroźna noc.
Poranek nie zaskoczył niczym szczególnym, może poza temperaturą. Blisko -20 stopni Celsjusza to temperatura, w której posiadacze samochodów z silnikiem Diesla zaczynają się martwić o paliwo. Nasze Renault jednak dzielnie poradziło sobie z nagrzaniem świec (kilka sekund) i radośnie uruchomiło silnik, z charakterystycznym dieslowskim stukotem. Ten stukot towarzył nam przez kilka pierwszych minut pracy jednostki napędowej po czym coraz bardziej cichł. Czas ruszyć na zaśnieżone i mało uczęszczane trasy wschodniej Polski. Auto radzi sobie świetnie w zimowych warunkach, ale to na pewno zasługa niezłych zimowych opon i mocnego napędu. Jazda po okolicznych pagórkach nie sprawia żadnego problemu. Kłopoty zaczynają się w momencie, gdy drogę zagradza kopny śnieg. Tutaj sprawdził by się lepiej samochód z napędem 4×4. Jednak po kilku próbach Clio dzielnie pokonuje przeszkody i możemy wykonać sesję zdjęciową. Dzisiaj dystans na liczniku będzie dużo mniejszy niż wczorajsze kilkaset kilometrów a to przede wszystkim z powodu jazdy po drogach lokalnych.
Gdzieś z dala od wszelkich miejscowości spotykamy zaciekawionego tubylca – wdajemy się w rozmowę i okazuje się, że jego zainteresowanie samochodem nie jest bezpodstawne. Sam jest posiadaczem Clio choć znacznie starszej generacji. Wymieniamy uwagi dotyczące komfortu jazdy, prowadzenia auta, spalania a później rozstajemy się z obietnicą kontaktu przez pocztę elektroniczną. A Renault Clio jedzie dalej przez zaśnieżony krajobraz. Po południu samochód wraca na parking i tam spędzi kolejną, jeszcze bardziej mroźną noc, pod chmurką. Przez ten dzień jazdy na krótki dystansach spalanie nam wzrosło – teraz jest to 4,5 litra na 100 km, przy średniej prędkości 50 km/h. To są oczywiście dane z komputera pokładowego. Właściciela tego sympatycznego samochodu będzie jednak cieszył fakt, że auto pali naprawdę mało i wskaźnik poziomu oleju napędowego w baku rzadko zmienia swoje wskazania. Oszczędność przede wszystkim.
Dzisiejsza noc była jedną z najzimniejszych tej zimy. Temperatura spadła do -25 stopni Celsjusza. Clio z dieslem, chociaż bardzo zmarznięte, nie przejęło się tym. Silnik uruchomił się już z drugim obrotem. Dzisiaj jednak dłużej nagrzewało się wnętrze a do końca jazdy lód nie zszedł całkowicie z okien tyłu samochodu. Był obecny wyłącznie na brzegach szyb, w małych ilościach, ale jednak. Dopiero po około 20 minutach jazdy na całkiem wysokich obrotach wnętrze zrobiło się ciepłe i przytulne. Potem obowiązkowa sesja zdjęciowa, której efekty możecie obserwować. Było warto wstać o 6 rano dla tych kilku ujęć, gdy Renault tak pięknie wygląda w zimowym krajobrazie. Mgła nad Wisłą to oczywiście efekt parowania wody, która jakoś nie chce jeszcze zamarznąć, mimo mrozów. Przez to rozgrzewanie wzrosło nam także spalanie, dzisiaj średnia z bardzo wolnych jazd (większość przejazdów to 20-30 kilometrów na godzinę po zaśnieżonych polnych drogach) to 5,5 litra na 100 kilometrów. Nadal doskonały wynik.
Czas na trochę ogólnych wrażeń z jazdy Clio 1.5 dCi – wnętrze jest bardzo przytulne i chociaż znamy je od jakiegoś czasu, nadal robi pozytywne rażenie. Jakość materiałów wykończeniowych jest niezła. Spasowanie również bardzo dobre. Z przodu miejsca dużo nawet dla rosłych osób. Z tyłu jest nieco gorzej, ale nadal nie można narzekać. Trochę trudniej jest wysiąść, bo tylne drzwi są krótsze od tych z przodu. Z zewnątrz mamy sympatyczną sylwetkę, ze zgrabnie dopasowanym bagażnikiem. Czego chcieć więcej?
Renault Clio w wersji kombi z silnikiem 1.5 dCi to propozycja dla oszczędnej rodziny. Zmieszczą się tutaj rodzice, dwójka maluchów i sporo bagażu. Samochód świetnie porusza się w mieście, dzięki niewielkim wymiarom łatwo go zaparkować. W długiej trasie odwdzięczy się bardzo niskim zużyciem paliwa i przyjemnym zawieszeniem, które rekompensuje nieduże wymiary wnętrza. Na tle konkurencji auto jest po prostu warte zakupu. Renault Clio najnowszej generacji jest również autem niezawodnym – zajmuje doskonałą pozycję w rankingach ADAC. Samochód dawno wyrósł z chorób wieku dziecięcego. Teraz to dojrzała, godna uwagi konstrukcja. Połączenie zalet małego samochodu i dużego bagażnika powoduje, że warto go wziąć pod uwagę planując zakupy w segmencie B. A jest to wciąż najpopularniejszy segment w Polsce.
Dziękujemy firmie Renault Polska za udostępnienie samochodu do testu.
Najnowsze komentarze