Citroën AMI wszedł przebojem na rynek i z miejsca zdobył serca klientów. Oryginalny wygląd, wyróżnienie się na ulicy i bardzo niska cena a przy tym spora praktyczność – to powód, dla którego ludzie kupują tego typu auta. Ale skąd ten pomysł u producentów?
Samochody elektryczne miały być rozwiązaniem problemów „starej” motoryzacji. Czyste, ciche, tanie w produkcji, niezawodne… prawda? Niekoniecznie, nie udało się przede wszystkim z niską ceną, którą winduje w górę małoseryjna produkcja oraz akumulatory, drogie i ciężkie. No ale skoro nie da się produkować tanich aut normalnych to może chociaż mikro? I tutaj producenci trafili na żyłę złota.
Zobacz: wiadomości o marce Citroën. Codziennie aktualne, ciekawe, na bieżąco
Spójrzmy na takiego Citroëna AMI. 2 miejsca, 45 km/h, zasięg 75 kilometrów przy dobrych wiatrach. Produkcja tania jak barszcz, bo większość elementów nadwozia jest takich samych – takie same drzwi, takie same panele z przodu i z tyłu, uproszczone zawieszenie, 4 koła, mały akumulator. Trudno się spodziewać, żeby realne koszty produkcji przekraczały 10 tysięcy złotych, zwłaszcza że pojazd wytwarzany jest w Maroku.
Zobacz: nowe samochody Citroën. Promocje, wyprzedaże
A schodzi jak ciepłe bułeczki i to w cenie, która jest dla Citroëna idealna. Nie dość, że tanio produkowane, to jeszcze zarabia na sprzedaży usług finansowych, bo przecież zawsze tak jest, że jak się coś finansuje, to dolicza się odsetki – koszt pieniądza. Układ perfekcyjny.
A do tego klienci zwariowali na punkcie AMI i żądają by go sprzedawać wszędzie…
To szaleństwo, w którym jest metoda.
Najnowsze komentarze