Rok temu, latem, w dzień Bastylii, tradycyjna kawalkada wypolerowanych limuzyn zabrała prezydenta Francji na pola Elizejskie. Była to część obchodów Rewolucji Francuskiej. Podczas gdy tłum wiwatował, prezydent Chirac, który nigdy nie marnuje szansy aby podkreślać wielkość narodu francuskiego, wsiadł do nowej superluksusowej limuzyny – Citroena C6. Kamery stacji telewizyjnych pokazywały długą szewrony otoczone przez kawalkadę motocyklistów. Fantastyczny PR! Rzecznik prasowy Citroena oczywiście zaprzeczył „Nawet my nie wiedzieliśmy, że Chirac użyje C6. Mieliśmy szczęście”.
Przez ponad 10 lat prezesi oraz ich szoferzy nie mieli zbyt wielkiego wyboru w limuzynach. Musieli prowadzić wielkie niemieckie samochody, wszystkie podobne do siebie, wszystkie przez to anonimowe. Citroen C6 rzucił im wyzwanie. Jego klasyczne proporcje – długi nos i skrócony tył, wspaniała opływowa linia dachu – wszystko to oznacza powrót dni chwały modeli DS i CX. Podczas weekendu jeździłem C6 wokół południowego Londynu. Nadłożyłem sporo drogi i zatrzymywałem się dziesiątki razy. Wszystko przez… przechodniów oraz innych kierowców! Zatrzymywali mnie, przychodzili, pukali w okno i pytali czym jadę, co to za wspaniałe auto, pytali czy wiedzą, że ten samochód przypomina im auta inspektora Clouseau… Nigdy nie miałem poczucia tak pozytywnego odbioru…
[…]
Stylowy wygląd i satynowy wręcz komfort jazdy najlepiej zażywać na tylnym siedzeniu. Prawdziwe grube ryby mogą odpoczywać tam w totalnym luksusie. I jeszcze to sterowanie własnym i przednim siedzeniem. To się nazywa sterowanie z tylnego fotela!
[…]
Jestem pewien, że za 20 lat dumni właściciele C6 będą polerować swą ikonę motoryzacji w słoneczne niedzielne popołudnie…
Najnowsze komentarze