Przed trzema tygodniami Jędrzej pisał na temat planów władz Paryża mających zakazać wjazdu starych samochodów do Paryża. Wspomniałem później przy jakiejś okazji, że do tematu postaramy się powrócić, i właśnie to czynimy.
Już teraz rzadko spotyka się nawet we francuskiej stolicy samochód, o którym Roland Barthes pisał w 1957 roku, że to „jeden z obiektów, który pojawił się na Ziemi z innego wymiaru”. Mer Paryża, Bertrand Delanoë, najwyraźniej zamierza Citroëna DS odesłać znowu w zaświaty, a wraz z nim wiele innych aut będących nie tylko pomnikami motoryzacji, ale wręcz kamieniami milowymi w rozwoju samej Francji! Jeśli pomysły mera zostaną zaakceptowane na styczniowym posiedzeniu władz, to na paryskich ulicach nie uświadczycie już ani „Bogini”, ani Citroëna 2 CV, ani Peugeotów 404, czy 504, ani Renault 4, czy 5, o Dauphine’ce nie wspominając. A to już nie będzie ten sam Paryż…
Pomysł mera wzbudził jednak ogromny sprzeciw kolekcjonerów oraz organizacji motoryzacyjnych. Sam z wielką radością pod koniec września oglądałem na Polach Marsowych piękną „kaczkę” w barwach francuskiej flagi, z Wieżą Eiffla w tle. Czy to znaczy, że wkrótce takie widoki będziemy mogli podziwiać jedynie na pocztówkach? Czy w celu popatrzenia na takie scenki rodzajowe będziemy musieli przeglądać archiwa?
Wydaje się, że nie tędy droga. Paryż jest miastem zatłoczonym, to prawda. Ale samochodów pan mer się nie pozbędzie, nie ma takiej siły! Wszak przepustowość metra i innych paryskich środków komunikacji masowej też ma swoje granice, a już teraz momentami ciężko jest wsiąść do niektórych linii, zwłaszcza w godzinach szczytu. Wiem – też podróżuję po Paryżu praktycznie wyłącznie metrem i tramwajami, choć uwielbiam po tym mieście spacerować i jeśli tylko mam czas, a pogoda nie zabija – wolę chodzić. Ale pomysł wyrzucenia symboli Francji z tego klimatycznego miasta uważam za poroniony!
Podobnie myślą miliony! Dla przykładu francuskie organizacje motoryzacyjne zrzeszające około 40 milionów kierowców również protestują. I nie muszą być bezpośrednio zainteresowani wjazdem starym autem do stolicy – chodzi im po prostu o symbol. To tak, jakby zdemontować wspomnianą Wieżę Eiffla, pomalować na czarno Bazylikę Sacré-Cœur, czy postawić na boku Łuk Triumfalny. Paryż, to miasto pełne kolorytu, klimatu, i dopóki znajdzie się choć jedna jeżdżąca „dwucefałka”, to powinna być hołubiona na ulicach stolicy, jako cud, a nie wyganiana z miasta na jego rogatkach!
Przeciwnicy merowskiego pomysłu podnoszą, że już teraz i tak samochody w wieku powyżej 17 lat stanowią jedynie znikomy ułamek aut jeżdżących po Paryżu. Chodzi konkretnie o 3% aut poruszających się po francuskiej stolicy. Co więcej – około 60% Paryżan w ogóle nie posiada samochodu, korzystając z komunikacji publicznej! Wprowadzenie zakazu spowoduje więc mniej więcej nic – taki będzie efekt tego prawa. Martwego prawa, bo skuteczność tej regulacji dążyć będzie do zera.
Jeśli pan mer tak bardzo chce oczyścić atmosferę w Paryżu, to miałbym dla niego kilka propozycji, ale część z nich nie nadaje się do publikacji ;-) Podam więc tylko jedną – niech wygoni z tego pięknego, klimatycznego miasta samochody marek Volkswagen i Škoda. Niech nie zakłócają uroku Pól Elizejskich i innych alei francuskiej stolicy swoją nijakością stylistyczną. Citroën 2 CV pasuje do Wieży Eiffla idealnie, Škoda wygląda tam, jak kwiatek przy kożuchu :-)
KG; zdjęcie pochodzi z filmu „Święty”
Najnowsze komentarze