Pod koniec lat dwudziestych ubiegłego wieku w Polsce podwyższono cła na import samochodów zagranicznych. W efekcie spadła ich sprzedaż a firmy handlujące nimi wpadły w kłopoty. Oto artykuł opisujący tą sytuację z roku 1928:
W dążeniu do równoważenia bilansu handlowego, władze państwowe wydały bardzo słuszne zarządzenie, podnoszące w drodze waloryzacji cła na przedmioty zbytku, importowane z zagranicy. Między przedmiotami zbytku znalazły miejsce w podwyższonej taryfie celnej również samochody.
Nie tak jeszcze dawno w Polsce używanie samochodu było uważane niejako za pewnego rodzaju rozrzutność. Ostatnie jednak trzy lata minęły pod znakiem intensywnego rozwoju ruchu samochodowego w całym kraju. Warszawa jest już dzisiaj nie dn pomyślenia bez setek taksówek. Na prowincji znowuż ruch autobusowy. wzmagający się z dnia na dzień, bardzo dodatnio wpływa na wszystkie dziedziny życia. Miljony dolarów, jakie rok rocznie płaci Polska zagranicy za importowane samochody, winne były skłonić czynniki zainteresowane do intensywnego poparcia krajowego przemysłu samochodowego.
Niestety, dotychczas na palcach można policzyć samochody w kraju wyprodukowane. W tych warunkach podniesienie cła o 72% niema na celu ochrony przemysłu krajowego, lecz jest środkiem fiskalnym, obciążającym produkt pierwszej potrzeby, jakim jest niewątpliwie samochód. Jeden z najwytrawniejszych znawców potrzeb naszego rynku samochodowego dyrektor E. Tunnai w wywiadzie dziennikarskim wypowiada szereg cennych i trafnych uwag, które cytujemy poniżej:
— Nas, kupców samochodowych, podwyżka cła dotknie o tyle, że w przeciągu pierwszych miesięcy niewątpliwie obniży się popyt na samochody. Cała zwyżka cła, rzecz oczywista, spadnie na konsumenta, w pierwszym rzędzie ucierpi proletarjat samochodowy, szoferzy dorożek samochodowych. O podniesieniu bowiem taryfy samochodowej narazie nie może być mowy, z drugiej zaś strony by pokryć różnicę w cenie samochodu, szofer nabywający, taksówkę będzie musiał o trzy — cztery miesiące dłużej pracować na jej pokrycie. Różnica w cenie, powiedzmy Citroena wynosi około 150 dolarów, co dla nabywcy lekkiej, taniej maszyny jest ciężarem b. znacznym. Na samochody wielkie zwyżka cła jest cyfrowo większa, jednakże dla człowieka, który zdecydował się wydatkować na samochód parę tysięcy dolarów, zwyżka parusetdołarowa decydującej roli nie odegra.
— Pośrednio przy podwyżce cła zostały narażone na poważne straty firmy, które zostały narażone na poważne straty firmy które zobowiązały się do dostarczenia samochodów po starych cenach przed ogłoszeniem o waloryzacji ceł. Czy można się jednak spodziewać jakiegoś dodatniego wpływu podwyżki ceł samochodowych na rozwój przemysłu w kraju? Mocno w to wątpię. W Polsce samochód nie jest do takiego stopnia rozpowszechniony, by przemysł samochodowy mógł się rozwinąć w sposób żywiołowy. Ułatwiając import samochodów, i udostępniając je najszerszym masom, należałoby spopularyzować zasadę motoryzacji. Dzisiaj zaś, by mniej odczuć wysokie cła, wszyscy będą sprowadzali z zagranicy podwozia, budując w kraju karoserje. W ten sposób uczyni postęp jedynie przemysł karoseryjny, lecz w wąskich jedynie granicach, albowiem mimo wprowadzenia nadmiernych ceł, reglamentacja w przywozie samochodów utrudnia niesłychanie racjonalny rozwój lokomocji samochodowej w Polsce.
A może czynniki miarodajne wnikną w tą sprawę i po zbadaniu jej wprowadzą niektóre najkonieczniejsze zmiany?
źródło: Szofer Polski : dwutygodnik ilustrowany ogólno automobilowy. 1928, nr 5
pisownia oryginalna
Originally posted 2021-01-07 09:25:07.
Najnowsze komentarze