Podjeżdżam ja sobie dzisiaj na stację benzynową Orlenu, wyciągam pistolet i zaczynam tankować. Tymczasem na wyświetlaczu pojawiają się dwie reklamy, zachwalające najnowszą promocję. Czytam i oczom nie wierzę – oto 30 groszy taniej na litrze! A gdybym miał kartę dużej rodziny to i 40 groszy. Oczywiście nie jest to promocja dla każdego. Aby skorzystać, trzeba się zarejestrować w programie lojalnościowym Orlenu. To absurd!
Kierowcy w Polsce są najwyraźniej traktowani przez Orlen jak osoby z trzech różnych kategorii. Zwykły kierowca, który nie ma ochoty się nigdzie zapisywać, to nikt, nic nie warty człowiek, którego stać na przepłacanie. Tankuj, płać drogo i płacz. Jest i druga kategoria, osób wybranych. Przekaż swoje dane koncernowi, daj mu prawo do kontaktu, płaszcz się i uśmiechaj, a będziesz miał dane 30 groszy zniżki na litrze. Wybrańcy Orlenu płacą mniej! Trzecią kategorię społecznie rozumiem albo przynajmniej jestem sobie w stanie wytłumaczyć – dzietność mała, więc dajmy zarejestrowanym w programie lojalnościowym rodzinom wielodzietnym większy rabat.
Ale dlaczego mam być członkiem jakiegoś idiotycznego klubu, żeby mieć zniżkę? Czy w tym Orlenie naprawdę nie ma ani jednego człowieka, który skończył ekonomię i coś rozumie z zasad jak działa rynek? Niższa cena paliwa to genialny stymulator rozwoju gospodarczego! Tańsze paliwo, to bardziej konkurencyjna gospodarka. To nawet – skoro „geniusze marketingu” z Orlenu wpadli na promocję weekendową – większy ruch turystyczny.
Co więcej, Orlen z jego dominującą na rynku hurtowym pozycją mógłby bez problemu wymusić obniżkę cen paliw na całym polskim rynku, a więc na wszystkich stacjach. Wszystkim, a nie tylko wybranym, byłoby zdecydowanie lepiej. A do wstąpienia do tego klubu orlenowskiego można zachęcać inaczej, bezpłatnym hot-dogiem czy inną ofertą stacji.
Ale czego ja wymagam? Suto opłacani menadżerowie koncernu na pewno mają jakąś strategię, zatwierdzoną przez kierownictwo, tam są cele strategiczne, wszystko w pięknych Power Pointach i Excelach – i owe wielkie cele, w oparciu o sześć departamentów, pozwalają sprzedawać paliwo za pełną cenę, parafrazując klasyka. Stać nas, a co!
Najnowsze komentarze