Skończyła się okres przedwyborczy a wraz z nim ceny paliwa idą w górę. Orlen, który jest w Polsce monopolistą (dostarcza paliwo do większości stacji w naszym kraju), wraca do poziomu zgodnego z całym rynkiem. Znikają też „awarie” dystrybutorów na stacjach tego koncernu.
W najbliższych dniach i tygodniach możemy spodziewać się wzrostu cen benzyny, oleju napędowego i LPG. Wynika to wprost z przyjętej przez Orlen strategii cenowej – przed wyborami parlamentarnymi miało być tanio, co miało pomóc jednemu z ugrupowań w osiągnięciu lepszego wyniku. Wobec sztucznie zaniżonych cen paliwa bardzo mocno wzrósł popyt i zaczęły się braki paliw oraz masowe tajemnicze awarie dystrybutorów.
Owe awarie okazały się być wyłączeniami dystrybutorów a w niektórych przypadkach paliwo nawet było a obecność kartek o awariach miała zniechęcić klientów do zakupu. W przyszłym tygodniu cena benzyny powinna wzrosnąć do 6,15-6,20 zł za litr a wzrosty będą utrzymywać się prawdopodobnie do osiągnięcia pułapu około siedmiu złotych.
Wygląda więc na to, że warto obecnie jeszcze zatankować na zapas, korzystając z ostatnich chwil, gdy cena pozostaje zaniżona w stosunku do tego, co powinno obowiązywać zgodnie z aktualnym kursem baryłki ropy i kursu dolara.
Ceny paliw w Polsce ustalane są przez producentów na podstawie uwarunkowań rynkowych sterowanych zjawiskami zachodzącymi na światowych rynkach produktów naftowych, stanem gospodarki polskiej i polityki fiskalnej państwa – informuje Orlen.
Na wysokość cen hurtowych paliw wpływają przede wszystkim:
- podatki i opłaty nakładane na paliwa czyli akcyza, opłata paliwowa i VAT oraz opłata zapasowa
- cena ropy naftowej oraz gotowych produktów na światowych giełdach
- kurs dolara
- warunki na rynku krajowym kształtowane przez konkurencję – czytamy na stronie internetowej spółki.
Najnowsze komentarze