Od zawsze jeżdżę Citroenem. Dawno temu był nim wysłużony AX z mnóstwem kilometrów na liczniku i oszczędnym silnikiem 1.5D. Mój pierwszy samochód, dzielny kompan wielu wypraw poza miasto. Wtedy o autostradach można było tylko pomarzyć, ale Citroen AX i tak był przedmiotem zazdrości kolegów i koleżanek. Potem przyszedł czas na nieco większy model ZX. Z czasem założyłem rodzinę i pojawiła się Xsara Picasso, potem C4 Picasso i obecnie także Picasso, tyle, że w najnowszym wydaniu. Dzieci powoli dorastają i pewnie następny będzie już trochę mniejszy, ale nadal jest wiele rzeczy, za które uwielbiam ten samochód.
Lubię jego kształt, przypominający trochę statek kosmiczny, a trochę kapsułę wehikułu czasu. Linie Pikusia są bowiem eleganckie, opływowe ale też szalenie nowoczesne z pewną nutą ponadczasowości. Lubię wnętrze C4 Picasso, jest pełne światła, wpadającego przez ogromną przednią szybę. Jest jasno, a jako kierowca mam przywilej oglądania świata w pełni jego piękna. Szyba znajduje się nie tylko przede mną, ale także nad moją głową.
Uwielbiam zawieszenie Pikusia, bo jest ekstremalnie komfortowe. Od czasów Xsary Picasso samochód zyskał także lepsze wyciszenie. W nowym modelu nie słychać ani silnika, ani odgłosów z drogi prawie do samych prędkości autostradowych. W kabinie bez problemu można rozmawiać szeptem i będzie to dobrze słyszalne. Moi pasażerowie polubili podnóżek – biznes klasa w samochodzie. Jeżdżę krótkim Pikusiem. Oprócz wygody na pokładzie Citroena doceniam także pojemność bagażnika. Nawet na najdłuższe wakacje zawsze udaje nam się wszystko spakować.
A wiecie co lubię najbardziej? Lubię jeździć tym samochodem! Sprawia mi to ogromną frajdę. Nie chodzi o ściganie, ani o dynamiczne pokonywanie zakrętów, bo Pikuś się raczej do tego nie nadaje. Mimo to przebywanie w jego wnętrzu daje taką specyficzną radość, której doświadczałem także za czasów pierwszego AX. Kiedy patrzę na nowoczesne wnętrze, na fantastycznie zaprojektowane kształty, po prostu czuje się dobrze. Podoba mi się ogromna przednia szyba, poczucie przestrzeni oraz nowoczesny wyświetlacz w jego wnętrzu. Wsiadam i już nie chcę wysiadać. Jadę i nie chcę się zatrzymać! Sądzicie, że przesadzam? A może jestem jakimś nawiedzonym fanem francuskiej motoryzacji? Mówcie sobie co chcecie. Po prostu to lubię, a może nawet kocham.
Pikuś służy mi od kilku miesięcy. Nowego zamówiłem z silnikiem diesla o pojemności 1,6 litra i automatyczną skrzynią biegów. Pierwszy raz nie wziąłem manualnej i nie żałuję. Ba, gdybym wiedział, jaka to przyjemność, to pewnie od zawsze kupowałbym automat. Spalanie przy moim dość spokojnym trybie jazdy nie przekracza 6,5 litra na 100 kilometrów w mieście. 7 litrów przekroczyłem podczas szybkiej jazdy autostradą.
Czy zmieniłbym coś w moim C4 Picasso? Nie, chyba nie. Za bardzo się przyzwyczaiłem. W samochodzie jest dużo przestrzeni, dostarcza wygodę dla pasażerów, a kierowca czuje się prawie jak król drogi. Polecam każdemu, kto chce mieć dobre i duże auto rodzinne, które nie tylko się wyróżnia urodą, ale jest funkcjonalne, niezawodne i oszczędne.
tekst: Michał
zdjęcia i korekta: redakcja
Jeździcie francuskim samochodem? Chcecie podzielić się z naszymi Czytelniczkami i Czytelnikami opowieściami związanymi ze swoimi autami? Autorzy najlepszych tekstów otrzymają specjalne gadżety Francuskie.pl. Przysyłajcie swoje teksty na adres [email protected]
Najnowsze komentarze