Po raz pierwszy C-Crossera (oraz jego brata, Peugeota 4007) mieliśmy przyjemność ujrzeć w Genewie. Potem podziwialiśmy go we Frankfurcie, a dziś mogliśmy zasiąść za kierownicą tego samochodu i ruszyć nim na drogi mniej, lub bardziej utwardzone. Oto pierwsze wrażenia i trochę zdjęć.
Lubelski dealer Citroëna, firma Auto-Forum, dysponuje samochodem w bardzo dobrej specyfikacji wyposażeniowej. Auto ma skórzaną tapicerkę, kolorową nawigację satelitarną, kamerę z tyłu nadwozia i parę innych gadżetów. Cóż – chyba właśnie te lepiej wyposażone i nieco droższe wersje sprzedawać się będą lepiej. W tej klasie rzadko kupuje się wersje podstawowe…
Zasiadłem za kierownicą C-Crossera dziś po południu. Siedziska foteli są dość długie, choć w przedniej części opadają nieco ku dołowi i może się wydawać, że są krótsze. Boczki foteli całkiem przyzwoicie trzymają plecy…
…a gałka zmiany biegów jest w dobrym miejscu – przynajmniej dla kierowcy o moich gabarytach ;-) Za to hamulec ręczny znajduje się dość blisko siedzenia pasażera, a to dlatego, że tam nie przeszkadza w operowaniu pokrętłem służącym do zmiany (nawet w trakcie jazdy) trybu napędu.
Do wyboru mamy trzy tryby pracy układu przekazywana napędu – na koła przednie, na wszystkie cztery, bądź na wszystkie, ale z większą mocą na przód. Po szczegóły konstrukcyjne odsyłam Was zresztą do artykułu poświęconego C-Crosserowi.
Odpalamy silnik przy pomocy składanego kluczyka i do uszu dolatuje charakterystyczny klekot diesla. Jeździliśmy już w naszej redakcji różnymi samochodami i było wśród nich całkiem sporo diesli, ale tak wyraźnego odgłosu silnika HDi nie słyszałem chyba w żadnym z nich. W C-Crosserze to jednak nie razi i to nawet po rozgrzaniu, kiedy motor zwykle nieco cichnie. Tu tego zjawiska nie ma, ale odgłosy jednostki wysokoprężnej nawet do tego SUV-a pasują.
C-Crosser jest samochodem wysokim, szerokim, a i długością dysponuje dość znaczną – wszak może nim podróżować do siedmiu osób. Mimo to zupełnie się tych gabarytów nie czuje, a wrażenie znacznie większej przestrzeni w środku miałem jeżdżąc po raz pierwszy Citroënem C4 Grand Picasso. Oczywiście C-Crosser jest autem przestronnym i bez trudu znajdziecie w nim dobre ustawienia foteli. Mi udało się to tym lepiej, że samochód, który miałem przyjemność testować, miał elektryczną regulację foteli.
Niemal kompletne wyposażenie wersji, którą miałem przyjemność dzisiaj jeździć sprawiało, że czułem się w tym samochodzie naprawdę dobrze. Z nielicznych opcji, jakie można zamówić, zabrakło praktycznie tylko okna dachowego. Aha – nie było też zestawu Hi-Fi, acz radyjko grało dość przyjemnie. Wersja Exclusive jest tą, którą polecam bardziej, niż podstawową SX Pack ;-)
Zaraz po tym, jak ruszyliśmy sprzed salonu, komputer zasugerował, że chciałby się czegoś napić. Cóż – auto przyjechało do Lublina poprzedniego dnia, oczywiście na własnych kołach, i w baku były pustki. Komputer nie zadowolił się jednak ostrzeżeniem o trawiących bak suchotach ;-) ani nawet próbami negocjacji, jakie podjął prezentując możliwy do pokonania dystans. Szybko zaświecił dość mocno, że chce pić i koniec. Jak widać sposób „klina” znany jest także poza granicami Polski. Skoro C-Crosser wczoraj wypił swoje to dziś domagał się kolejnej porcji…
Zatankowaliśmy więc na pobliskiej stacji benzynowej i pojechaliśmy na podrzędne dróżki, kręte dosyć, na których zwykle testuję wzięte z Auto-Forum samochody. Tam mogę bezpiecznie sprawdzić, jak się one trzymają drogi, mogę poszaleć w zakrętach, nie przejmując się specjalnie tym, że trafię na radar wycelowany w moją stronę. Dziś jednak podróż ta była inna – wraz z jadącym ze mną handlowcem rozpaczaliśmy nad stanem tylnego zawieszenia jadącego przed nami BX-a… Dopiero kiedy hydropneumatyk się oddalił skręcając w jakąś drogę, pozwoliłem sobie mocniej przycisnąć gaz… A wówczas silnik HDi o mocy 160 KM rozwinął swój moment obrotowy i pokazał, że jest jednostką naprawdę znakomitą w tym samochodzie. Nielekkie przecież auto znakomicie przyspiesza, ale ma przecież do dyspozycji 380 Nm momentu obrotowego i to już przy 2.000 obr./min. Nie osiągnąłem wprawdzie prędkości maksymalnej, ale bardziej zadowala mnie przyspieszenie i elastyczność, niż wyścigi na prostej.
Reakcje silnika na Wasze operacje prawym pedałem pokazują obrotomierz i prędkościomierz umieszczone w długich tubach, pomiędzy którymi znajduje się wyświetlacz komputera. Całość podświetlona jest na bursztynowo.
Zjechałem C-Crosserem na tłuczniową drogę, a z niej – w typowo ziemną przecinkę ze sporymi wykrotami. Zawieszenie doskonale sobie radziło z tłumieniem nierówności, a wysoki prześwit sprawił, że czułem się bezpiecznie. Na tłuczniu zaś auto oferowało całkiem wystarczający poziom komfortu. Jeśli więc budujecie dom, to śmiało kupcie sobie taki samochód – i materiały budowlane nim przewieziecie, i do domu postawionego nim dojedziecie, bo wiadomo, ile czasu w tym kraju trzeba, żeby do osiedla doprowadzono jakąkolwiek asfaltówkę…
W zakrętach C-Crosser zachowuje się bardzo przyzwoicie, a w razie, gdybyście jednak trochę przesadzili, do akcji wkroczy seryjny układ ESP. Nad bezpieczeństwem czuwają też poduszki powietrzne czołowe, boczne i kurtynowe. Skórzana kierownica dobrze leży w dłoni, a seryjne sterowanie systemem audio pozwala na obsługę radia z CD i mp3 bez odrywania dłoni od jej koła. W przypadku posiadania nawigacji kolorowej wraz z kamerą możecie zapomnieć o cofaniu po wykonaniu półobrotu (ja tak nie umiem), czy na lusterka – po prostu wrzucanie wsteczny (zupełnie nie po francusku!!!) i na ekranie zamontowanym w konsoli środkowej widzicie, co się dzieje za samochodem!
Muszę przyznać, że to ciekawy patent i jestem przekonany, że szybko bym się przyzwyczaił do tego rozwiązania.
Samą kamerę umieszczono nad prawym górnym rogiem tablicy rejestracyjnej, pod listwą, na której środku znajdują się szewrony.
A skoro już jesteśmy przy konsoli środkowej, to warto dodać, iż sterowanie klimatyzacją i nawiewami rozwiązano za pomocą pokręteł. Umieszczono je poniżej nawigacji, a dostęp do nich jest bardzo dobry. Jak jednak znam życie, zaraz się znajdą malkontenci, którzy będą marudzić, że gałki są za małe. Moim zdaniem są w sam raz – nie za małe, ale i nie przytłaczające.
W podłokietniku tylnej kanapy znajdziecie dwa uchwyty na napoje, a w zasadzie jeden uchwyt na dwa napoje ;-) Jest on bardzo ciekawie rozwiązany – podnosi się wieczko, w wyniku czego rozchylają się dwie części chwytaków i powstaje wysoko trzymający kubek, czy butelkę, pojemnik. Bardzo mi się to rozwiązanie spodobało.
Sporo schowków znajdziecie też z przodu samochodu – podwójny schowek przed pasażerem i jeszcze jeden na środku podszybia, nad ekranem nawigacji.
Citroën C-Crosser jest samochodem świetnie wykonanym (montowany jest w Japonii w zakładach Mitsubishi). Zastosowane tworzywa sprawiają dobre wrażenie, a ich montaż nie pozostawia praktycznie nic do życzenia. Auto jest przy tym, zdaniem wielu, najładniejszym z trzech braci (Citroën C-Crosser, Peugeot 4007 i bazowy dla nich Mitsubishi Outlander). Jak się będzie sprzedawało w Polsce? Życzymy Citroënowi wysokiej sprzedaży, ale podejrzewam, że mimo wszystko sporo wody w rzekach upłynie, zanim nasi rodacy przekonają się do tego modelu. Na razie zaś już widać ogromne zainteresowanie tym samochodem w… Rosji. Doskonale się to wpisuje w plany Citroëna dotyczące tego rynku.
Dziękujemy firmie Auto-Forum, lubelskiemu dealerowi Citroëna, za udostępnienie samochodu do testu.
Krzysiek Gregorczyk
Originally posted 2007-10-12 22:22:34.
Najnowsze komentarze