Znam jednak wielu takich, których skrajny pogląd na jedzenie w samochodzie potrafi zrujnować życie współpasażerom. Ostatnio jechałam z kolegą, który namiętnie je w trakcie jazdy. Kokpit jego samochodu niemal lepi się od wylanej coli, ketchupu itd. W samochodzie regularnie walają się papierki po opakowaniach od hamburgerów, puste kubki po coli czy pepsi, kubełki po kurczakach z KFC i masa innych śmieci, wśród których przeważają zmiętolone i brudne serwetki. Ponieważ wyznaję zasadę „nie mój las – nie moje małpy”, więc na to wszystko zawsze przymykałam oko, ale ostatnia jazda sprawiła, że postanowiłam z nim delikatnie porozmawiać. Wszystko dlatego, że wybrudziłam sobie jasną bluzkę ketchupem, którym uświnione były drzwi. Właściciel samochodu skwitował to stwierdzeniem: „Zdarza się”, wzruszył ramionami i uznał sprawę za skończoną. No teoretycznie ma rację. Brud się zdarza, nic mi z jego przepraszam, bo plama od tego nie zniknie, a poza tym troche jest to płacz nad rozlanym mlekiem. Przyznam jednak, że gdybym ubrudziła się smarem, pewnie uznałabym to za coś normalnego. Ale ketchup na drzwiach bądź, co bądź limuzyny budzi mój sprzeciw i za normalną rzecz go nie uważam.
Siedziałam na siedzeniu lekko zirytowana i wtedy kolega przypominał mi postawę skrajną do swojej własnej. A mianowicie naszego wspólnego znajomego. Takiego, który zrobił żonie awanturę o chęć jazdy do McDrive’a. Wszystkim swoim pasażerom zabraniał w aucie jedzenia czegokolwiek z tic-tac’iem i gumą do żucia włącznie. A mnie zrobił kiedyś publicznie na parkingu przed redakcją dziką awanturę, gdy chciałam zjeść kanapkę siedząc tyłkiem w jego aucie, ale nogami już na zewnątrz (lał deszcz). Tłumaczyłam mu wprawdzie, jak niepełnosprawnemu, że jeśli nakruszę to na chodnik. Niestety znajomy darł się i miotał pianę z pyska niczym chabeta w wyścigu po obrok. Nawet jeść mi się wtedy odechciało i wkurzona cisnęłam kanapkę do śmietnika.
Tak! Taka postawa była zdecydowanie gorsza. Przyznam jednak, że najbardziej lubię umiar. Gdy można zjeść w aucie, kiedy nie ma innego wyjścia, ale to auto zachowuje jakiekolwiek standardy czystości. Ketchup z bluzki niby się sprał, ale i tak po plamie pozostał ślad. A żeby to jeszcze był mój ketchup z mojego jedzenia! A figa! Było to coś sprzed kilku dni. Horror!
Najnowsze komentarze