Nie dalej, jak w Boże Narodzenie, opublikowaliśmy prasówkę – przegląd miesięcznika „Auto-Moto”. Wówczas nie napisałem tam ani słowa na temat pewnego wywiadu, jaki zamieszczono w styczniowym numerze tego pisma. Chciałem sobie to zostawić na oddzielny tekst. I oto właśnie jest…
Chodzi o materiał zamieszczony na stronach 38-39. Opublikowano tam rozmowę z zastępcą Głównego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad, Mirosławem Maksimiukiem. W pewnym momencie siedziałem i przecierałem oczy ze zdumienia. Nie wierzyłem w to, co czytam.
Doskonale wiecie, że bezpieczeństwo drogowe mocno leży nam na sercach. Zwracamy uwagę na to, by nasze samochody były sprawne, a ich wyposażenie w zakresie bezpieczeństwa (a i komfortu, bo to się pośrednio przekłada na bezpieczeństwo) możliwie kompletne. Dalecy jednak jesteśmy od ciągłego ograniczania prędkości, od jej kontrolowania wszędzie, gdzie tylko się da, a nie tylko tam, gdzie ma to swoje uzasadnienie. Dalecy jesteśmy od pochwalania ograniczeń prędkości ustawianych w okresie remontów dróg i stojących tam jeszcze dwa lata po zakończeniu prac. Wiemy, że to nie prędkość zabija, tylko jej gwałtowne wytracenie ;-) Wiemy też, że lepiej jest ludzi edukować i wyrabiać w nich właściwe zachowania i postawy, niż stawiać znaki drogowe, których i tak nikt nie przestrzega.
No i właśnie Pan Maksimiuk, człowiek niewątpliwie mający wpływ na to, co się dzieje na naszych drogach, zabił mnie pewnym stwierdzeniem. Zresztą oddajmy mu głos – oto fragment wywiadu udzielonego miesięcznikowi „Auto-Moto”:
„AM”: Wracając do ósemki – dlaczego na niektórych odcinkach tej drogi, zresztą nie tylko tej, zwęża się szosę zamiast poszerzać?
Maksimiuk: GDDKiA likwiduje, zwęża lub zmienia niebezpieczne, o najwyższej wypadkowości i śmiertelności, szerokie przekroje dróg krajowych. Przekroje te prowokują do większych prędkości. Wg badań australijskich każde 0,3 m zwiększonej szerokości drogi zwiększa prędkość rzeczywistą o 5 km/h. Szerokie przekroje zachęcają do wyprzedzania „na trzeciego” i czwartego. Stąd zderzenia czołowe i najechania na rowerzystów i pieszych (…)
Słuchajcie – wymiękłem. To znaczy, że gdyby tak przykładowo poszerzyć czterometrową szosę, na której można osiągać 90 km/h, do szerokości siedmiu metrów (czyli niespełna dwukrotnie), to rzeczywiste prędkości osiągałyby tam 140 km/h. Gdyby droga miała dziesięć metrów szerokości, to wszyscy jechaliby jak wariaci ok. 190 km/h. Z tego wniosek, że trzeba jedynie o 12 metrów poszerzyć jezdnię, a połowa z nas zacznie z niej startować w przestworza!
Nie, Panie Dyrektorze. To nie działa w ten sposób! Jak droga będzie zrobiona dobrze, nie będzie wymagała remontu po dwóch latach od jej oddania do eksploatacji, jak będzie miała bezkolizyjne skrzyżowania i przejścia dla pieszych, to choćby była nie wiem, jak szeroka – nie spowoduje ani liniowego wzrostu prędkości, ani wzrostu wypadków. Przestańcie więc się wydurniać i zwężać drogi. To nie jest recepta na ograniczenie zderzeń czołowych, o których raczył Pan wspomnieć! Na wąskiej drodze będzie o nie dużo łatwiej i to nie tylko przy wyprzedzaniu „na trzeciego”. Jeśli będziemy postępować tak, jak Pan myśli, to wkrótce dojdziemy albo do dróg jednokierunkowych z zakazem wyprzedzania, albo w ogóle wprowadzimy ruch wahadłowy. Panie Dyrektorze – niech Pan się zastanowi nad tym, co Pan mówi!
Nie mnie oceniać kompetencje tak wysokiego urzędnika, w dodatku policjanta. Ale dziwi mnie, że facet, który zajmuje tak wysokie stanowisko, nie ma nawet pojęcia, ile potrzeba czasu na pokonanie trasy Warszawa-Wrocław w zgodzie z przepisami. Dziennikarze „Auto-Moto” mu to uzmysłowili – 6,5 godziny. Zdziwił się, bo myślał, że… z dziewięć! Witamy w Polsce – odległość rzędu 350 km Pan Dyrektor byłby gotów pokonywać w 9 godzin. Średnio z prędkością niespełna 39 km/h. Czyli zgodnie z podaną wyżej regułą – drogami o szerokości raptem około 230 cm… OK – niech Pan tak jeździ, ale nam proszę zbudować normalne, szerokie drogi. My obiecujemy, że się na nich nie tylko nie pozabijamy, ale wręcz zmaleje liczba wypadków, również tych ze skutkiem śmiertelnym.
Powiem więcej! Dajcie nam wreszcie normalne drogi o europejskim standardzie, albo odczepcie się od naszych pieniędzy! Doicie nas, kierowców, na każdym kroku, a w zamian oferujecie naprawdę niewiele. Co więcej – chcecie nas ograniczać, zwężacie nam drogi, zamiast budować ekspresówki i autostrady. Nie mówcie, że brak funduszy – zrzucamy się na to wszystko bardzo intensywnie od lat, a od kilkudziesięciu miesięcy Unia Europejska dokłada kolejne miliony euro co roku. Wy nie potraficie zaś – o czym Pan wspomina – przeprowadzić nawet szybkiego przygotowania planu inwestycji. Wszak sam Pan powiedział we wspomnianym wywiadzie, że w niektórych przypadkach potrzebujecie na to nawet kilkunastu lat! W dzisiejszych czasach, to niemal epoka! Zmieniają się realia polityczne, gospodarcze, a przede wszystkim zmieniają się technologie! Zmienia się też dynamicznie liczba samochodów na polskich drogach. Jeśli więc zaczęliście przygotowywać inwestycję np. w połowie lat 90-tych XX wieku, to jak te plany mają się do dzisiejszych realiów? Zaczynacie pracę od nowa, czy „jedziecie” w oparciu o informacje sprzed 15 lat? Paranoja!
Czasem się zastanawiam, czy w tym kraju naprawdę nigdy nie pojawi się ktoś, kto weźmie to wszystko za mordę i doprowadzi do normalności? Dlaczego inni mogą? Ile autostrad mają Czesi, ile Słowacy? Jakie drogi mają Estończycy, czy Litwini? Po jakich drogach jeżdżą Węgrzy? Czy to tylko w Polsce musi być taki zapyziały zaścianek, a inne kraje chcą, mogą i potrafią dołączyć do Europy? Przecież to jest po prostu szok, co się u nas dzieje. Zwężajmy drogi, a poprawi się bezpieczeństwo na nich. Czegoś takiego nie wymyśliłbym nawet po solidnym pijaństwie!
Ciekawy jestem, czy Wy też wolicie mieć drogi szerokie, ekspresowe, czy może bardziej chcielibyście jeździć po dróżkach wąskich, ciasnych, jak przemyślenia kogoś, komu się wydaje, że na takich będzie bezpieczniej? A może w ogóle wróćmy do furmanek? Kolizje będą sporadyczne, a jeśli już, to mało groźne, bo prędkości są niewysokie i trzeba tylko uważać, żeby się na dyszel tej nadjeżdżającej z przeciwka nie nadziać. No i przy tym wszystkim będzie ekologicznie…
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze