W pogoni za oszczędnościami miasta nie tylko podwyższają ceny za parkowanie w centrum i w wyznaczonych strefach, wydłużają godziny w jakich pobierają opłaty, ale też opóźniają włączenie oświetlenia ulic. W okresie jesienno-zimowym jest to szczególnie niebezpieczne.
Deszczowy dzień, zapada zmierzch. Duże miasto, nawet w niedzielę, tętni życiem. Mokre ulice odbijają światło co powoduje, że dla wzroku jest ciemniej niż zazwyczaj. Robi się coraz ciemniej, ale latarni ulicznych nikt nie włącza. Przestawiono je, by opóźnić moment włączenia. Nie są to duże różnice, ale odczuwalne w budżecie miasta. Tego samego miasta, które tak lubi na kierowcach zarabiać na parkowaniu i które tak mało daje kierowcom z powrotem. A czasami wręcz zabiera.
Opóźnienie włączenia oświetlenia ulicznego to konkretne pieniądze. W skali roku zapewne setki tysięcy złotych a może nawet miliony. Oficjalnie nikt nie odpowie na pytanie o owe oszczędności, nikt też nie chce brać odpowiedzialności za zdarzenia, które w momencie gdy robi się ciemno, mogą powstać. Stłuczki, najechanie na pieszego czy rowerzystę lub nawet poważniejsze wypadki. Wszystko na skutek ciemności.
Warto, żeby miejscy włodarze przemyśleli jednak swoje decyzje i przestali oszczędzać na naszym bezpieczeństwie i uwzględniali warunki pogodowe. Po coś te lampy kupiono z naszych podatków, po coś wymieniano żarówki na energooszczędne. I teraz ma to stać nieużywane w momencie gdy są najbardziej potrzebne? Ta chwila przejścia z dnia do nocy przez szarość może być naprawdę niebezpieczna. Rzućcie na tą sprawę trochę światła!
Najnowsze komentarze