Zakup nowego samochodu może okazać się łatwiejszy od kupna dużego modelu. Andrzej Dobosz, polski krytyk literacki, felietonista i aktor w barwny sposób opisał swoje perypetie, które ponad 20 lat temu temu przeżył w salonie Renault w Paryżu. Oto fragmenty opisu z książki „Generał w bibliotece” autora:
„Na rue de la Pompe, zabudowanej w obecnej postaci na przełomie XIX i XX wieku, zobaczyłem na mijanej wystawie model niespotykanego już samochodu. Poprosiłem żonę, by cofnęła się dwa kroki i rzuciła na nią okiem. Samochód mial jakieś dwa-dzieścia centymetrów długości, przy ośmiu wysokości. W tych rozmiarach bywają z reguły modele wozów luksusowych: porsche, ferrari, mercedesy, jaguary. Ten był ładny, ale znacznie skromniejszy, co było szczególnie uderzające w zestawieniu z architekturą otoczenia. Przypomniałem so-bie, że na początku lat siedemdziesiątych jechałem parę razy w czymś takim, wieziony przez Staszka Tyma. Zdecydowaliśmy, że zrobimy dziecku prezent […] Wiedziałem już z encyklopedii samochodowej syna, że jest to Renault 4 CV, wypuszczony na rynek w roku 1946, o pojemności silnika (umieszczonego z tyłu) 760 cm3. Francuski popularny odpowiednik Volkswagena garbusa, ale czterodrzwiowy. W Polsce, poza egzemplarzem Tyma, niemal nieznany. Bo w latach jego produkcji sprowadzano tu tylko amerykańskie chevrolety, zwane ironicznie ndemokratkami”, na użytek dygnitarzy, i francuskie Citroeny 15 CV dla UB.” – pisze Andrzej Dobosz w swojej książce „Generał w bibliotece”.
Zobacz: Testy nowych i używanych samochodów Renault
„Na rue de la Pompe, wśród pięknych kamienic w stylu powściągliwej secesji, natychmiast odnalazłem plombę: pięciopiętrowy szklany garaż Renault z małą oszkloną gablotką na parterze, w której umieszczono pożądany przedmiot. Moje oświadczenie, że chcę kupić czarny samochód z wystawy, przyjęto z wyraźnym zakłopotaniem. Od razu zdałem sobie jednak sprawę, że nabywca samochodu traktowany jest z nieporównanie większą uwagą, niż zdarza się to człowiekowi kupującemu jedynie krawat czy koszulę. Usadzono mnie najpierw w wygodnym fotelu i dopiero wtedy usiłowano mi wytłumaczyć, że firma nie dysponuje obecnie żadnym czarnym samochodem. Gdy podałem rozmiary pojazdu, dokądś zatelefonowano i wkrótce pojawił się miody człowiek z ogromnym pękiem kluczyków. Po dłuższej chwili przedmiot zastal wydobyty. Przesadzono mnie na inny fotel, pojawił się jeszcze inny pan, który siadł przed komputerem. Spytał mnie o imię, nazwisko, adres, wreszcie o numer telefonu. Tu stanowczo odmówiłem, oświadczając, że jest zastrzeżony. Pan dalej pisał na komputerze. W pewnej chwili komputer z niezrozumiałych dla sprzedawcy powodów od-mówił posłuszeństwa. Trzymając pieniądze w ręku, chciałem zapłacić, mówiąc, że nie potrzebuję żadnego rachunku, ale on równie uparcie odmawiał możliwości sprzedaży bez rachunku” – czytamy w książce.
Zobacz: nowe samochody Renault. Modele dostępne od ręki
„Mój upór, by doprowadzić sprawę do końca, spotkał się z uporem człowieka zza biurka – nauczonego, że nie wolno wypuścić klienta z niczym. Rozpoczął se-rię telefonów. W rezultacie pojawił się kolejny – czwarty pracownik, który zabawiał mnie rozmową, opowiadając mi o historii Renault i latach swojej pracy w firmie. Wreszcie po dobrych dwudziestu minutach przybył piąty pan, by zająć się komputerem, najwyraźniej zaprogramowanym dotąd jedynie na transakcje przynajmniej pięciocyfrowe. Już wkrótce urządzenie wyrzuciło z siebie ze dwa metry papieru w trzech egzemplarzach, z opisem przedmiotu, ściśle określonymi warunkami transakcji, obliczonym VAT-em, dwuletnią gwarancją bezpłatnych napraw i obietnicą dostarczenia części zamiennych. Ostatni kłopot polegał na tym, że nie miałem ze sobą książeczki czekowej i mogłem płacić jedynie gotówką. Posłano najmłodszego z obecnych, by w pobliskiej kawiarni rozmienił banknot stufrankowy. Nazajutrz Michał dostał swój nowy samochód – dwadzieścia jeden na osiem i pół centymetra – i grubą kartonową teczkę z załączoną dokumentacją.”
Cała książka Andrzeja Dobosza pełna jest ciekawych historii i opowieści – polecam!
zdjęcie ilustracyjne
Najnowsze komentarze