Peugeot RCZ to piękne coupé o sportowych kształtach, produkowane przez Peugeot w Austrii. Pod maską można mieć silniki benzynowe lub diesla. To naprawdę ciekawy samochód. Do naszej redakcji trafił w 200-konnej wersji z silnikiem benzynowym.
Kiedy jeździłem testowym RCZ-em czułem się całkiem wyjątkowo. Niewielu było przechodniów, którzy by nie popatrzyli za białym autem, które jest inne niż wszystko, co porusza się po polskich drogach. I nie w kolorze był problem, ale w niesamowitej karoserii, która dumnie prezentuje muskularny tył, a i z przodu nie pozostawia nic do życzenia. Spostrzegawczy dostrzegali też pofałdowany dach, charakterystyczny dla co poniektórych samochodów niemieckich, ściąganych z Zachodu i niedbale klepanych. W RCZ-cie taki dach jest jednak zabiegiem celowym, którzy konstruktorzy zaproponowali w koncepcie, a księgowym nie udało się tego wyrzucić z produkcyjnej wersji.
Mocno rozbudowana tylna część nadwozia z błotnikami przywodzącymi na myśl biodra brazylijskiej tancerki, a nawet pewne elementy z bioder wychodzące, jest ważnym elementem stylistycznym Peugeota RCZ. Sprawia, że nadwozie ma zupełnie inne proporcje, niż często doń porównywane Audi TT. Co więcej – zarówno z uwagi na te inne proporcje Peugeota RCZ, jak i na opatrzenie się już „tetetki”, moi znajomi, którzy mieli okazję zapoznać się z tym autem, wręcz rozpływali się w superlatywach na temat designu. I wcale się nie dziwię – ten samochód naprawdę robi ogromne wrażenie.
Wnętrze, choć przywodzi na myśl model 308, na bazie którego RCZ powstał, kusi ekskluzywnym wykończeniem. Testowy egzemplarz miał skórzaną tapicerkę i takąż skórą obito również deskę rozdzielczą. Owszem – ta wszechobecna czerń mogła wprowadzić trochę smutku do testu, ale po pierwsze – nie takie rzeczy w Volkswagenach oglądano, a po drugie – kto by patrzył na skórę, gdy inne zmysły atakowane są zewsząd cudownymi doznaniami.
Jakie to doznania? Słuch łaskotany jest pomrukiem 200-konnego silnika 1.6 THP. Powtórzę fakt dość powszechnie znany: Peugeot zaangażował akustyków, którzy poprzez kanały nawietrzników doprowadzili do wnętrza – tylko w tej wersji! – dźwięki z komory silnika uzyskując przyjemne brzmienie kojarzące się z pracą sportowych motorów o znacząco większej pojemności. Efekt może się niektórym wydawać męczący, ale nie wyobrażam sobie, ile bym musiał kilometrów pokonać bez przerwy, by ten gang mnie zaczął irytować. Szybki skok na dystansie 200 km nie zrobił na mnie żadnego wrażenia – wciąż chciałem słuchać dźwięku silnika!
Dotyk z kolei jest pieszczony głównie wspomnianą skórą. Palce czują przyjemne doznania, bo ich czerni dostrzec nie są w stanie. Skóra jest wysokiej jakości, a ludzie znajdujący przyjemność w obmacywaniu desek rozdzielczych (znam takich!) w Peugeocie RCZ będą zachwyceni. Do tego równe przeszycia nicią, która nie odróżnia się kolorem od skóry – opuszki palców będą zadowolone ;-)
Choć nie każdy lubi zapach skórzanej tapicerki, to podejrzewam, że jednak większość z nas uznaje go za atrakcyjny. I nie ma znaczenia, czy chcielibyście mieć takie pokrycie foteli w samochodzie, czy nie (ja akurat za tym nie przepadam) – sam zapach pewnie i tak lubicie. Ten w RCZ też się unosi, choć oczywiście bardzo dyskretnie. Może to zresztą wynikać również z tego, że auto było stosunkowo nowe i jeszcze – na szczęście – nie wywietrzało ;-) W każdym bądź razie nos też powinien być zadowolony.
Smaku pozwoliłem sobie Peugeotem RCZ nie doświadczać…
OK – o zmysłach i ich doznaniach już parę słów napisaliśmy. Czas ruszyć. I tu byłem pełen obaw. Jak być może pamiętacie, miałem okazję w początkach maja ubiegłego roku pojeździć trochę Peugeotami RCZ po hiszpańskich drogach, zlanych wówczas deszczem, a nawet odrobinę przysypanych śniegiem. Asfalty w tym z reguły dość ciepłym kraju były jednak równe i nie miało znaczenia, w jakie kapcie były obute auta testowe. Gdy jednak miałem wyjechać z parku prasowego Peugeot Polska oddanym do mojej dyspozycji RCZ-em, to zabolały mnie plomby w zębach! Już na samą myśl, że mam na dziewiętnastocalowych, niskoprofilowych oponach (235/40R19) ruszyć po naszym dziwnym kraju. Bałem się, czy nie rozwalę felg na licznych dziurach, czy mój kręgosłup nie ucierpi przesadnie na niewątpliwie sztywno zestrojonym zawieszeniu, czy wrócę na otrzymanych oponach, czy konieczna będzie wymiana którejś po rozcięciu na licznych przeszkodach chyba specjalnie zostawianych na szosach, byśmy nie przekraczali dozwolonych prędkości…
RCZ okazał się jednak samochodem co najmniej przyjaznym, nawet na tych dość bezkompromisowych oponach. Podwarszawskie miejscowości przejechałem bez uszczerbku dla samochodu, i dla mojej skromnej osoby ;-) zresztą też. Owszem – sprężyste zawieszenie było czuć, ale jego skuteczne tłumienie pozwalało się może nie cieszyć jazdą, ale na pewno nie sugerowało „weź to rzuć i uciekaj!”. Nie – jechało się całkiem przyjemnie. Owszem, to nie poduszkowiec, auto zupełnie nieporównywalne do Citroëna C5 na przykład, ale przecież wcale od niego nie oczekiwałem takiego odizolowania od podłoża, jak w hydropneumatykach!
Potem wyjechałem na drogę krajową, a nawet w pewnym momencie ekspresową. Gładki, jak na polskie warunki, asfalt, dwa pasy ruchu w każdym kierunku, i w dodatku wyższy limit dozwolonej prędkości, niż na zwykłej krajówce, pozwoliły mi sprawdzić, jak RCZ radzi sobie przy nieco wyższych szybkościach. Nawet takich, z którymi w Polsce nie wolno jeździć, bo znalazłem krótki odcinek, gdzie nie jechało nic przede mną, ani za mną, więc nie mogłem sobie odmówić przyciśnięcia. Nie róbcie tego jednak ;-)))
200-konnym RCZ-em przyjemnie jeździ się jednak nie tylko z wysokimi prędkościami. Silnik bardzo przyjemnie mruczy również przy szybkościach dozwolonych, a nawet zalecanych momentami przez znaki drogowe. Jego wielką zaletą jest bowiem nie tylko wysoka moc, ale i spora elastyczność wynikająca z konstrukcji jednostki napędowej, przede wszystkim twin-scroll turbo, pozwalająca cieszyć się praktycznym brakiem turbodziury oraz szybką reakcją na gaz (jak na silnik 1.6). Do tego dochodzi niezły układ kierowniczy i precyzyjnie, jak w Peugeocie 308, działająca skrzynia biegów.
Przyspieszenia oferowane przez topowego Peugeota RCZ są co najmniej wystarczające. Autko „zbiera się” w dość imponujący sposób, jak przystało na rasowe coupe, choć oczywiście daleko mu do supersamochodów. Jest od nich odległe również także ceną, na szczęście w tą dobrą stronę ;-) Podstawową odmianę RCZ-a kupicie za nieco ponad 100.000 zł, co nie wydaje się wartością przesadnie wygórowaną. Po dorzuceniu automatycznej, sekwencyjnej sześciobiegowej skrzyni biegów cena 156-konnego RCZ-a wzrośnie do 106.400 zł, ale najwięcej radości da kosztująca 110.900 zł wersja 1.6 THP 200, którą testowałem. Czyli za 9.000 kupuje się brakujące 44 KM ;-))) I 35 Nm maksymalnego momentu. I pół sekundy mniej do setki. I 20 km/h prędkości maksymalnej. No i ten dźwięk… Warty każdej złotówki z tych 9.000.
A ile to jest pół sekundy? Realnie niewiele, czas trudny do zauważenia, ale dodajmy, że wg Peugeota 200-konny RCZ osiąga pierwszą setkę po 7,5 sekundy. To naprawdę niezły wynik.
Oczywiście w ofercie jest też 163-konny diesel, ale tu nie będziemy się tym zajmować… ;-)
Niestety po dorzuceniu paru drobiazgów (nawigacja, system audio JBL, wspomniane 19-calowe felgi, alarm, ksenony, automatyka świateł, wycieraczek i lusterek, i jeszcze parę elementów) cena podskoczy o kolejnych mniej więcej 24.000 zł, z czego mniej więcej jedna trzecia pójdzie właśnie na WIP COM 3D i system Hi-Fi JBL®, czyli zaawansowany układ nawigacyjno-nagłośnieniowy. I tak jednak ze wszystkimi wspomnianymi dodatkami ledwo przekroczycie cenę najtańszego Audi TT, w dodatku napędzanego najsłabszym w jego gamie, 160-konnym silnikiem 1.8 TFSI. Na 211-konną TT-tkę z silnikiem 2.0 TFSI trzeba szykować minimum 144.500 zł, więc RCZ jest ciekawszą propozycją również pod względem cenowym. 19-calowych felg i tak jednak nie będziecie mogli zamówić, a za najtańsze 18-calowe zapłacicie w salonie niemieckiej marki aż 11.360 zł!!! Nawigacja w TT oznacza wydatek 14.720 zł! Kto to kupuje?!?!?
Jedynie tapicerka skórzana w Peugeocie wymaga statystycznie większej opłaty, niż a Audi. Trzeba na nią szykować od 8.850 do 12.050 zł.
Ale nie znęcajmy się nad Audi i wróćmy do o wiele ładniejszego samochodu, czyli Peugeota RCZ. Wyposażenie auta robi niezłe wrażenie. Deskę rozdzielczą wzbogacono o klasyczny zegarek ze wskazówkami umieszczony centralnie pomiędzy szczytowymi nawiewami powietrza konsoli centralnej. Poniżej zlokalizowano m.in. system audio z telefonem GSM oraz panel sterowania dwustrefowej klimatyzacji, bardzo intuicyjny w obsłudze. Gałkę zmiany biegów wyposażono w aluminiowy element, a dźwignię hamulca ręcznego zaadaptowano całkowicie bez zmian z 308-ki. Na prawo od nie, ale wciąż między fotelami, zlokalizowano gniazdo 12V oraz przycisk sterowania spojlerem tylnym. A ten ma trzy pozycje – albo jest schowany, albo w zależności od prędkości wysuwa się nad tylną pokrywę poprawiając docisk tylnej osi. W razie potrzeby można wymusić jego pozycję wspomnianym przyciskiem. W normalnym trybie jest oczywiście złożony i licuje się z linia karoserii. Przy prędkości 85 km/h wznosi się do pierwszej pozycji (o kąt 19°), a po osiągnięciu 155 km/h ustawia się pod kątem 34°. Pierwszy wznios optymalizuje obieg powietrza wokół samochodu, czyli po prostu poprawia aerodynamikę Peugeota RCZ. Całkowite wysunięcie pozwala na efektywniejsze pokonywanie szybkich zakrętów. W Polsce oczywiście nie da się tej drugiej opcji sprawdzić pozostając w zgodzie z przepisami.
Wskaźniki deski rozdzielczej są czytelne i przejrzyste. Pomiędzy obrotomierzem i prędkościomierzem zlokalizowano spory wyświetlacz prezentujący szereg dodatkowych informacji, w tym piktogramy dublujące nawigację. Podświetlenie jest łagodne i nie męczy wzroku również podczas jazdy nocą. Sama kierownica, obszyta skórą, lekko spłaszczona w dolnej części, dobrze leży w dłoni i pozwala na skuteczne manewry. Jej położenie jest oczywiście regulowane.
Aluminiowe pedały dopełniają sportowego sznytu.
Przednie fotele mocno obejmują sylwetkę kierowcy i pasażera i mają bardzo dobre trzymanie boczne. Pewnym problemem może być fakt zintegrowania zagłówków z oparciem, dzięki czemu fotel (z pięknym przetłoczeniem na skórzanej tapicerce) nie unosi się zbyt mocno do przodu, nie zapewniając tym samym wielkiego otworu pozwalającego na łatwe zajęcie dwóch miejsc na tylnej kanapie. Będzie to jednak i tak raczej rzadko wykorzystywane przez pasażerów miejsce – nawet moim dzieciom było tam ciasno. Brakuje miejsca przede wszystkim na nogi (za mną, mierzącym 181 cm wzrostu, realnie nie da się już usiąść). Także stromo opadający dach przechodzący w tylną szybę nie zapewni komfortu osobom dorosłym, choćby były nikczemnego wzrostu, jak nie powiem, kto ;-) Jego zresztą wożą Škodą Superb, autem rzeczywiście przestronnym. Pewnie po to, by zmieściło się jeszcze odpowiednio rozbudowane ego…
Jeśli już jednak zapakujecie kogoś na tylną kanapę (znam dorosłych, którzy tam wsiedli!), to musi to być ktoś, kto nie cierpi na ostrą klaustrofobię. Boczne okienka są niewielkie, przednie fotele zasłaniają sporo widoków dochodzących od przodu, sytuację ratuje zaś wnętrze nieźle doświetlone przez tylną, pofałdowaną szybę.
Projektantom Peugeota RCZ udało się za to wygospodarować naprawdę dużo miejsca na bagaże. Kufer otwierający się, jak w sedanie, a nie hatchbacku (czyli bez szyby), jest całkiem obszerny – standardowo pomieści 321 litrów, a po złożeniu tylnej kanapy objętość kufra wzrośnie dwukrotnie! W efekcie otrzymujemy nader funkcjonalne coupe, choć raczej dla dwóch osób, mimo wszystko. Jeśli jednak ktoś potrzebuje więcej przestrzeni, to niech sięgnie po 308 SW, czy 807 ;-)
Kierowca prowadzący Peugeota RCZ nie powinien mieć problemów z orientowaniem się w przestrzeni – wprawdzie boczne szyby w bezbramkowych drzwiach nie mają przesadnie wielkiej powierzchni, ale są z pewnością wystarczające. Przednia szyba zapewnia dobrą widoczność, a tylna, jak w mało którym coupe, jest naprawdę imponująca. Dzięki pofałdowaniu szyba tylna umożliwia kontrolowane ściekanie wody podczas jazdy w deszczu, co realnie poprawia widoczność do tyłu. Duże lusterka ułatwiają obserwowanie tego, co dzieje się z tyłu po bokach samochodu.
Jedyną skazą na tym niezłym polu widoczności są masywne przednie słupki – ich szerokość, związana z zachowaniem odpowiedniej sztywności nadwozia i wytrzymałości dachu przy bezbramkowych drzwiach, jest spora i nieco zasłaniają one widoczność w przód na boki. Ale tę cechę spotykamy także w wielu mniej designerskich samochodach.
Dużo radości dostarcza jazda po krętych drogach, zwłaszcza, gdy są pokryte rzadkim w Polsce, ale zdarzającym się gładkim asfaltem. Peugeot RCZ jest bowiem samochodem o nadzwyczaj neutralnej charakterystyce, jak na auto przednionapędowe. Świetnie wchodzi w zakręt, ochoczo z niego wychodzi, a składa się do manewrów naprawdę tak, jak przystało na rasowe coupe. Ten samochód niczego nie udaje – on jest naprawdę wielką przyjemnością na kołach!
I chyba właśnie tym stwierdzeniem możemy spokojnie podsumować nasz test. Dodam tylko, że jeśli stać Was na takie auto, to kupujcie je praktycznie w ciemno – jest naprawdę świetne, tym bardziej, że Peugeot nie oczekuje za niego jakiś z sufitu wziętych kwot.
Szczerze polecam!
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze