W niektórych mediach motoryzacyjnych pojawiły się artykuły, których autorzy opisują historię jak to pewien producent samochodów kupuje urządzenia AGD, w tym pralki, wyjmuje z nich procesory oraz inne elementy i w ten sposób ratuje produkcję pojazdów. Historyjka jest piękna, medialna i jednak nieprawdziwa.
Peter Wennink to szef firmy ASML, zajmującej się m.in. produkcją maszyn do produkcji podzespołów elektronicznych. W zeszłym tygodniu w jednym z wywiadów stwierdził, że nie ma żadnych oznak osłabienia popytu ze strony producentów półprzewodników w związku z globalnym niedoborem chipów komputerowych. Jednocześnie opowiedział anegdotę o niewymienionej z nazwy dużej firmie przemysłowej, która, jak twierdzi, kupowała stare pralki, by odzyskać znajdujące się w nich chipy, dodając, że historia ta nie jest wyjątkowa.
Od takiej wypowiedzi do stwierdzenia, że „jeszcze nigdy motoryzacja nie zawdzięczała tak wiele sprzętowi AGD. Niedobór półprzewodników osiągnął taki poziom, że zdesperowani producenci samochodów kupują pralki i wymontowują z nich procesory” – jest jednak bardzo daleko. A napisano to na łamach Auto Świata, gazety, która przynajmniej kiedyś starała się być daleko od tego typu plotek.
Anegdota Wenninka jest niewątpliwie ciekawostką dla osób pozostających poza branżą elektroniczną. Jednak proces skupowania starego sprzętu, by odzyskać komponenty elektroniczne, wcale nie jest nowym wynalazkiem. To się dzieje od wielu lat. Kiedyś ze starych procesorów i kart odzyskiwano złoto oraz inne metale szlachetne, teraz odzyskuje się mikroprocesory, których stale brakuje. Brak mikroprocesorów dotyka bowiem wszystkich branż. Ze sklepów zniknęły nawet tanie popularne zestawy Arduino! Gwałtowny wzrost zapotrzebowania na elektronikę spowodował braki nawet tutaj, w miejscu wydawałoby się przeznaczonym dla majsterkowiczów. „Dzisiaj, aby produkować samochody, trzeba najpierw kupić pralkę, zmywarkę lub inny sprzęt AGD, bo to znakomite źródło brakujących półprzewodników” – pisze autor artykułu w Auto Świecie. Okazuje się jednak, że nie trzeba, wystarczy zweryfikować źródło informacji.
Przyczyny braku mikroprocesorów są złożone, ale najważniejszy jest tu fakt, że pojawił się cały przemysł nazwalibyśmy go odzysku, który zajmuje się pozyskiwaniem, sprawdzaniem i sprzedażą takich elementów używanego sprzętu elektronicznego. Popyt stworzył po prostu ten rynek. I wcale nie jest wykluczone, że takie odzyskiwane elementy gdzieś do samochodów trafiają.
Już abstrahując od całej tej sensacyjnej historii z pralkami, to jedno jest pewne: na razie braki procesorów będą nam doskwierać przez długie miesiące, jeśli nie lata. I nie trzeba kupować magicznej szklanej kuli, by to przewidywać.
Najnowsze komentarze