Po trudnym sprzedażowo lipcu i sierpniu wrześniowa aktywność Stellantis przekroczyła skalę dotychczasowego zaangażowania. Kierownictwo z Roberto Matteuccim na czele jeździ po kraju i spotyka się z dealerami, promocyjne warunki i ceny, których nie widziano od lat spływają do sprzedawców z prędkością karabinu maszynowego. Koncern, będący właścicielem takich marek jak Citroën, DS Automobiles, Fiat, Jeep, Opel czy Peugeot, obudził się z letargu i próbuje nadrobić stracony czas.
Stellantis odnotował bardzo słabe wyniki w Polsce w poprzednich miesiącach i dzisiaj stara się to zmienić wprowadzając we wszystkich swoich markach warunki, jakich bardzo dawno nie widziano. W samym Citroënie można dostać blisko 50 tysięcy zł rabatu na topowe modele, co powoduje, że koszt np. topowo wyposażonej wersji komfortowego i praktycznego SUVa jakim jest C5 Aircorss możliwy jest za około 130 tysięcy złotych. To się nazywa promocja.
Jeśli ktoś planuje zakup nowego samochodu to końcówka września wydaje się być idealna. Handlowcy robią wszystko co mogą, żeby dopiąć wynik a wiele samochodów jest dostępnych od ręki. Do działania ruszył nawet zwykle wzywający dealerów do siebie Roberto Matteucci i jeździ po kraju, odwiedzając co ważniejsze dla sieci miejsca. Rzecz niespotykana.
Czy uda się zrobić wynik, który będzie satysfakcjonował centralę? odzyskanie rynku wcale nie jest takie proste, bo promocje i zniżki oferuje przecież nie tylko Stellantis. Znakomite warunki zakupu samochodów oferowane są choćby w Renault i nawet Dacia, która już długo nie widziała zniżek, proponuje upusty i promocyjne warunki.
Z tego całego zamieszania cieszyć możemy się my – klienci. Lepsze ceny oznaczają, że więcej osób zdecyduje się na zakup wymarzonego auta i nieco mniej będziemy narzekać na rosnące koszty. Pozostaje jednak pytanie: nie można było tak od razu, drogi Stellantisie?
Najnowsze komentarze