Citroën Ami trafił do redakcji Francuskie.pl na pierwszy test. Jak sprawuje się ten niewielki samochód? Jak jeździ? Jakie ma ograniczenia? Czy nadaje się do miasta? Poczytajcie.
Lista osobliwych cech Citroëna Ami jest bardzo długa i nie chodzi tylko o kształt nadwozia, ale także rozwiązania, które sprawiają, że jest to model tani, lekki (masa wynosi zaledwie 485 kg) i jedyny w swoim rodzaju. Przód łatwo pomylić z tyłem, bo plastikowe panele wykorzystane do produkcji nadwozia są identyczne. Jest to uzasadniony zabieg, który ma na celu ograniczenie kosztów produkcji. Drzwi otwierają się inaczej niż w zwykłym samochodzie, bo jedne w prawą a drugie w lewą stronę a zamiast klamek Citroën umieścił wewnątrz kolorowe tasiemki, które pozwalają zamknąć za sobą drzwi i wydostać się z pojazdu. Osobliwości, dzięki którym Citroën Ami może stać się obiektem żartów można mnożyć, ale to tylko potęguje radość z jazdy jaką dostarcza ten model.
Zobacz także: Citroën AMI po szalonym tuningu. Nie trzeba było długo czekać
Po wyjaśnieniu zaciekawionym przechodniom, że Ami to właściwie nie samochód, ale czterokołowiec, czyli trochę jak motocykl na czterech kołach z zadaszeniem oraz rozwianiu wątpliwości, że człowiek o wzroście 191,5 cm zamierza zająć prawy „fotel” Citroena ruszyliśmy na podbój Funchal.
Jeden Citroën Ami i pasażerów dwóch
Citroen Ami nie miał łatwego zadania, na swoim pokładzie wiózł dwie osoby o łącznej masie, którą spokojnie dałoby się rozłożyć na trzech pasażerów i musiał sprostać wyzwaniu jazdy po górzystych terenach stolicy Madery. Przestrzeni na pokładzie nie brakowało, nawet wysoki pasażer miał nad głową jeszcze kilka centymetrów a przed kolanami zdołał bez większych komplikacji umieścić plecak. Citroën pomyślał o dużym, kolorowym uchwycie, aby bagaż się nie pobrudził. Zgodnie z oznaczeniem znajdującym się na podłodze, po stronie pasażera powinna zmieścić się walizka i choć nie mieliśmy ze sobą tak dużego ładunku, sądzimy że szanse na ulokowanie jej w mikro samochodzie są całkiem spore.
Citroën Ami mierzy zaledwie 2,41 m długości, 1,39 m szerokości i 1,52 m wysokości a więc jest mniejszy nawet od Smarta ForTwo (2,69 m długości, 1,66 m szerokości i 1,55 m wysokości). Wszelkie ruchy w kabinie i próby zmiany pozycji sprawiały, że trącaliśmy się łokciami i ramionami. Pomijając brak swobody ma to swoją pozytywną stronę – jazda Ami zbliża ;-) Zalet czterokołowca jest jednak więcej. Pojazd zmieści się praktycznie w każdym miejscu parkingowym, jest niezwykle zwrotny i wszędzie zwraca na siebie uwagę. Nie da się przejechać Ami niezauważonym. Gdzie tylko się pojawiliśmy, spotykaliśmy uśmiechniętych, zdziwionych lub machających do nas przechodniów. Pozytywnie reagują również kierowcy, którzy nie raz przymknęli oko na dwójkę zagubionych w obcym mieście turystów w niebieskim, plastikowym pudełku.
Jeśli porównamy Ami do samochodu, którym zgodnie z zapisami prawnymi nie jest, będzie doskwierał nam brak wszelkich udogodnień. Każda Dacia w podstawie może pochwalić się dłuższą listą wyposażenia, ale taki właśnie był zamysł producenta. Im mniej, tym lepiej i oczywiście taniej. O klimatyzacji, systemie nagłośnieniowym, czy otwieranych, chociażby za pomocą korbek szybach możemy jedynie pomarzyć. Aby do wnętrza dostało się świeże powietrze musimy skorzystać z uchylanych okien niczym w Citroenie 2CV.
Brakuje również lusterka wstecznego. Widoczność do tyłu dostarczają dwa maleńkie, okrągłe lusterka boczne. W kabinie otacza nas prostota. Siedzenia są twarde, nie ma miłego w dotyku wykończenia, czy atrakcyjnych wzorów tapicerki. Producent nie pokusił się nawet na ukrycie mocowania pasów bezpieczeństwa.
Bez smartfona ani rusz
Co w takim razie znajduje się w wyposażeniu Citroena Ami? Mamy panoramiczny dach, nawiew, ogrzewanie przedniej szyby, gniazdo USB do ładownia urządzenia mobilnego oraz uchwyt na smartfona ze sprytnym otworem na poprowadzenie kabla do ładowarki. Czy podczas krótkiej jazdy po mieście, potrzeba nam czegoś więcej?
Urządzenie mobilne nadrabia sporo braków. Zastępuje ekran dotykowy, nawigację, nagłośnienie i system multimedialny. Bardzo podoba mi się pomysł wykorzystania własnego telefonu. Po pierwsze dlatego, że niweluje to wydatek na drogie akcesoria a poza tym i tak zazwyczaj podczas podróży korzystam ze smartfona. Informacje na temat jazdy wyświetlane na ekranie o przekątnej 5 cali i ograniczają się do wskazań prędkościomierza, zasięgu oraz przebiegu autka. Poziom praktyczności podnosi obecność cup holderów oraz plastikowych podstawek pod przednią szybą. Jaskrawy, pomarańczowy kolor akcesoriów dodaje Citroenowi młodzieżowego charakteru, ale ma też swój mankament – cały czas odbija się w przedniej szybie.
Prowadzenie elektryka Citroena to bułka z masłem. Przekręcamy kluczyk w stacyjce i przyciskami znajdującymi się po lewej stronie siedzenia kierowcy ustawiamy odpowiednie przełożenie. Ami jest stworzony do gładkiego asfaltu. Niestety na naszej trasie idealnych dróg nie było zbyt wiele. Zawieszenie praktycznie w ogóle nie izoluje nas od nierówności i odczuwamy na własnej skórze każdy uszczerbek asfaltu.
Dłuższa jazda po kostce brukowej była udręką, a przed progami zwalniającymi warto ograniczyć prędkość i to znacznie poniżej dopuszczalnej normy, jeśli nie chcemy zaliczyć podskoku wraz naszym wehikułem. Izolacja akustyczna również nie jest najmocniejszą stroną czterokołowca i choć pojazdy elektryczne kojarzą się z ciszą i spokojem, w tym modelu nie uciekniemy od odgłosów otaczającego nas miejskiego zgiełku.
Co denerwuje w Ami?
Citroën Ami potrafi wyprowadzić przyzwyczajonego do komfortowego samochodu kierowcę z równowagi przy różnych sposobnościach i jednocześnie zmusza nas do myślenia, bo nie ma tu nowoczesnych systemów, które robią to za nas. Potrzebujemy dwóch kluczyków: jednego do zamka a drugiego do stacyjki. Nie byłoby to takie złe rozwiązanie, gdyby Ami posiadał centralny zamek. Aby nie narazić się na atak potencjalnego złodzieja, po opuszczeniu czterokołowca musimy pamiętać o zamknięciu kluczykiem najpierw drzwi po lewej, a następnie po prawej stronie, jeśli podróżujemy w duecie. Lekką irytację może wywołać również kierunkowskaz, który nie reaguje na ruchy kierownicy. Po każdym skręcie słyszeliśmy miarowe stukanie do momentu wyłączenia sygnalizacji ruchem dłoni.
Ruszanie pod górkę odbywa się bardzo sprawnie. Nie ma możliwości, że pojazd nam „zgaśnie”, to w końcu model elektryczny, ale jeśli nie dodamy wystarczającej ilości gazu, przekładnia przestawi się na położenie neutralne i utkniemy na środku skrzyżowania. Prędkość maksymalna Ami wynosi 45 km/h, ale natężony ruch, wąskie uliczki na trasie oraz wyraźnie wyczuwalne pod kołami wyboje nie pozwalały na tak „szybką” jazdę dlatego cały czas poruszaliśmy się wolniej niż maksymalne możliwości pojazdu. Poza tym przy prędkości 30 km/h i tak wydawało się, że jedziemy dwa razy szybciej niż wskazywał prędkościomierz zarówno ze względu na brak amortyzacji, jak i wyciszenia.
Zobacz także: Citroën – cennik detaliczny z 2006 roku. C1 za 31.800 zł, C5 za 83.600 zł
Citroënem Ami do Monte
Do znanej z pięknych rezydencji i bajkowych ogrodów dzielnicy Monte, z której roztacza się wspaniała panorama na miasto i wybrzeże Funchal można dostać się na różne sposoby: pieszo, skuterem, samochodem lub najpopularniejszym środkiem transportu – kolejką linową, ale skoro mamy w rękach Ami, wybraliśmy elektryczną alternatywę. Czy maluch o mocy zaledwie 6 kW (8 KM) będzie w stanie wywieźć dwie osoby pod stromą górę?
Kilka kilometrów pionowej trasy sprawiło, że moje ręce mocniej zacisnęły się na kierownicy a prawa stopa przykleiła do podłogi. Co zrobić, by prędkościomierz w końcu skończył odliczanie? Uff, wreszcie zatrzymał się na 15 km/h a kiedy zrobiło się jeszcze stromiej, na 12 km/h. Niestety nie na długo. Kilkaset metrów przed punktem docelowym przy Ogrodzie Tropikalnym Monte Palace Citroën Ami ponownie zaczął zwalniać.
Gdy na liczniku pojawiła się wartość 5 km/h zdecydowaliśmy się na krótką przerwę. Nasz mały przyjaciel najwidoczniej potrzebował kilku minut, by dojść do siebie po tak dużym wysiłku. Mój pasażer wykończony emocjami zrezygnował z dalszej jazdy. Po odpoczynku, już w pojedynkę ruszyłam w drogę mijając turystów zjeżdżających z Monte na wiklinowych saniach prowadzonych przez ubranych w lokalne stroje Carreiros. Jest to tradycyjny środek transportu używany przez mieszkańców już w XIX wieku, który służył do szybkiego dojazdu do położonej niżej części miasta.
Nawigacja wywiodła mnie w pole
Kiedy nawigacja oznajmiła „jesteś na miejscu”, w mojej głowie pojawiła się lekka wątpliwość, zwłaszcza że w okolicy nie było spodziewanego publicznego parkingu. Aby spojrzeć dokładniej na mapę i skorygować ustawienie wjechałam na niewielki plac przy drodze. Zanim ustaliłam dokładną lokalizację podbiegł do mnie mieszkaniec dzielnicy i powiedział, że znajduje się na terenie prywatnym. Gotowa do odjazdu usłyszałam, że docelowy parking jest niedaleko, ale właściwie nie ma problemu żeby samochód stał tutaj. Czyżby znów zadziałał urok Ami?
„Nie martw się. Gdyby ktoś pytał powiem, że jesteś my friend” – powiedział mój nowy znajomy. Propozycja była kusząca, zwłaszcza że ogród botaniczny był widoczny za pobliskimi murami a w pamięci wciąż miałam informację od Google Maps, że jestem u celu. Już za pierwszym zakrętem pożałowałam swojej decyzji. Moim oczom ukazało się kolejne strome wzniesienie i perspektywa kilkunastominutowego spaceru pod górkę. Łatwo nie było, ale cel został osiągnięty. Na koniec pozostało mi jeszcze odnaleźć mojego pasażera, który zagubił się w dzielnicy Monte i z rozpędu zawędrował jeszcze wyżej.
Wyjazd na wzniesienie pozbawił Ami ok. 20 km zasięgu i niestety nie udało się odzyskać nawet połowy z tego podczas drogi powrotnej. Rekuperacja dodała jedynie 4 km autonomii. Jazda w dół była już tylko czystą przyjemnością umiloną czarującymi widokami zza przedniej szyby. Do napełnienia baterii Ami służy zwykłe domowe gniazdko i kabel, który Citroën ukrył w dedykowanym schowku w bocznej części pojazdu. Akumulator elektryka ma pojemność 5,5 kWh i pozwala na pokonanie do 75 km na jednym ładowaniu. Mimo ekstremalnych warunków Funchal większa autonomia na jednodniowe zwiedzanie miasta i tak nie była nam potrzebna.
Jaki werdykt?
Citroena Ami oddawaliśmy z jednej strony z żalem, bo to świetny pojazd do krótkich rund po mieście, ale także z ulgą, bo w końcu mogliśmy przesiąść się do prawdziwego samochodu. Koszt wypożyczenia elektrycznego czterokołowca wyniósł 55 euro za jeden dzień i w Funchal jest traktowany raczej jako ciekawostka dla turystów niż regularny środek transportu. We Francji możemy kupić nowe Ami w cenie 7790 euro (ok. 37 tys. zł). Popularną formą posiadania auta jest wynajem, który kosztuje 19,99 euro na miesiąc po uiszczeniu pierwszej wpłaty w wysokości 3444 euro.
Citroën Ami zdobywa coraz większe zainteresowanie w wypożyczalniach i car sharingach w dużych aglomeracjach i turystycznych miejscowościach. Oprócz „naszego” Ami spotkaliśmy w Funchal jeszcze dwa egzemplarze małego Citroena także należące do wypożyczalni oraz inne francuskie elektryki: Renault Megane E-Tech Electric oraz Zoe. Ami nie jest dostępny w oficjalnej sieci sprzedaży w Polsce, ale mamy nadzieję, że wkrótce się pojawi jako jedyna w swoim rodzaju alternatywa miejskiego transportu.
Najnowsze komentarze