Fantastyczny wygląd, wyróżniający się z tłumu. Bardzo wysoki komfort jazdy. Tylko użyteczna technologia. To nie slogany reklamowe Citroena, ale moje wrażenia z pierwszych jazd Citroenem C4 Cactus w wersji z manualną i zautomatyzowaną skrzynią biegów. Obietnice producenta zostały dotrzymane i otrzymaliśmy samochód, który niewiele różni się od pokazanego wcześniej prototypu. Jazda Cactusem daje wiele radości a samochód zwraca uwagę swoim wyglądem. Cena ma zaczynać się od około 50 tysięcy złotych, co może być przyczynkiem do dużej popularności tego auta.
Citroen zapowiadał zmianę swojej strategii produktowej i powrót do korzeni, do produkowania samochodów komfortowych, wyposażonych w to co niezbędne. Do tego pięknych, unikalnych, zwracających uwagę. Gdy czytałem pierwsze wrażenia innych dziennikarzy, w wielu relacjach powtarzało się sformułowanie „powiew świeżego powietrza” w klasie. Ja bym poszedł krok dalej – to nie powiew świeżego powietrza, ale silny wiatr z zupełnie nowego kierunku. Wszystko w Cactusie zwraca uwagę. Zaczynając od unikalnego wyglądu zewnętrznego, który nawiązuje do wizerunku SUVa, z licznymi, bardzo mocnymi, ale eleganckimi akcentami stylistycznymi. Samochód jest piękny, podobał się bez wyjątku wszystkim a dodatkowo ma sporo stylistycznych smaczków.
Wygląd podoba się wszystkim
Najmocniejszym akcentem są oczywiście osłony na drzwiach ze specjalnego tworzywa, które mają zabezpieczać auto przed porysowaniem i drobnymi uszkodzeniami na parkingu a jednocześnie zabezpieczają inne auta, podczas otwierania drzwi. Przeprowadziliśmy dość brutalny test, który polegał na mocnym uderzaniu drzwiami zwykłego samochodu w Cactusa podczas ich otwierania. Na tworzywie nie został najmniejszy ślad. Nie jest to bowiem zwykły plastik, który łatwo się rysuje. Tworzywo i jego wygląd powstawało przez 3 lata wytężonej pracy projektowej.
Ale to dopiero początek stylistycznej elegancji samochodu. Z tego samego tworzywa wykonano elementy z przodu, w zderzaku, przy lampach. Mamy też standardowy szklany dach, który dodaje lekkości wnętrzu i elegancji nadwoziu. Specjalna szyba, mocno przyciemniana, nie przepuszcza ciepła! Nawet w bardzo słoneczne dni tuż pod nią panuje przyjemny chłodek. Dlatego Citroen Cactus nie ma żadnej osłony pod szybą – jest niepotrzebna. Sylwetkę auta wzmacniają optycznie przednie wąskie światła, zlokalizowane przy krawędzi maski – rozwiązanie nawiązujące do innych modeli z aktualnej gamy Citroena. Tył wieńczą niewielkie lampy – również powiększają optycznie samochód. Auto dostępne jest w wielu kombinacjach kolorystycznych, mi osobiście przypadły do gustu zestawienie czerwonego i czarnego oraz białego i beżowego.
Duży schowek i kanapa z przodu
Zapewne jesteście bardzo ciekawi jak się jeździ tym samochodem, ale zanim przejdę do opisu wrażeń z jazdy, muszę jeszcze wspomnieć o kilku rozwiązaniach we wnętrzu. Przed kierowcą znajdują się cyfrowe, kolorowe zegary, pokazujące prędkość. Na środkowej konsoli króluje duży, dotykowy wyświetlacz, centrum sterowania autem. Przed pasażerem bardzo dużo miejsca i spory schowek. Deska jest przejrzysta, pięknie zaprojektowana a przestrzeń i wielkość schowka osiągnięto dzięki zamontowaniu ki powietrznej w podsufitce – po raz pierwszy w historii motoryzacji. Pasażer z przodu ma do dyspozycji przestrzeń iście królewską.
Nie sposób nie wspomnieć o kanapie, którą otrzymujemy z przodu, razem ze zautomatyzowaną skrzynią biegów. Skrzynia ta jest sterowana przyciskami – D, R i N. Obsługa trywialna, ale do tego jeszcze wrócę. Kanapa zbudowana jest bardzo sprytnie, w rzeczywistości to dwa oddzielne fotele oraz elementy łączące. Rozmiar przednich foteli gwarantuje rzeczywiście wygodną jazdę, fotel kierowcy jest dodatkowo regulowany na wysokość. Z tyłu jest bardzo wygodnie, nawet piąta osoba, która pojedzie na środkowym miejscu, nie powinna narzekać, chociaż siedzi nieco wyżej niż współpasażerowie.
Wszystko dzięki bardzo dużej przestrzeni, którą wygospodarowano wewnątrz. Miejsca jest dużo nad głową, na nogi a nawet … na łokcie. Na każdym miejscu. Siedząc we wnętrzu można się cieszyć stylistycznymi smaczkami, takimi jak uchwyty do zamykania drzwi. Jakkolwiek brzmi to dziwnie, nawiązuj do rączek ekskluzywnych walizek i wyglądają świetnie. Od razu przypomniały mi się czasy pięknego wnętrza Citroena CX.
Sama deska jest bardzo elegancka, cyfrowe zegary kwadratowe, nowoczesne. Duży, siedmiocalowy ekran dotykowy, pozwala na sterowanie wszystkimi funkcjami samochodu. Działa identycznie jak w innych samochodach koncernu PSA, sterujemy więc nawiewem, funkcjami audio, parametrami pojazdu czy nawigacją. Wszystko to jest czytelne, intuicyjne i proste w obsłudze, rozwiązanie to podoba mi się dużo bardziej niż dziesiątki przycisków w samochodach starego typu. Co ciekawe, nawiewy są asymetryczne.
Czas na jazdę – lekki jak piórko, oszczędny nieprzyzwoicie, cichy jak myszka
Pierwszym autem, którym miałem okazję jechać w ponad 100-kilometrową trasę, był Citroen Cactus wyposażony w silnik benzynowy o mocy 110 KM, pojemności 1.2 litra i manualną skrzynię biegów. To co od razu zwróciło moją uwagę, to bardzo dobra reakcja na pedał gazu. Nie twierdzę, że tym autem jeździ się w stylu sportowym, ale Citroen Cactus chętnie przyspiesza i jest wyjątkowo żwawy – takie było pierwsze wrażenie. Standardowa jazda miejsca, bez nadmiernych szaleństw, zaowocowała bardzo niskim spalaniem, poniżej 5 litrów na 100 kilometrów! A można osiągnąć jeszcze mniej i to bez zbytniego wysiłku. Wszystko dlatego, że Citroen odchudził Cactua w stostunku do klasycznego C4 o 200 kilogramów.
Drugie bardzo pozytywne zaskoczenie to… cisza. Samochód jest doskonale wyciszony, zarówno od strony podwozia (pod tapicerką zastosowano bardzo grubą warstwę wygłuszającą) jak i od strony drzwi i szyb. W zasadzie jedyne miejsce, gdzie jest nieco głośniej, to okolice tylnej klapy. Do mniej więcej 130 km/h w środku jest cicho jak makiem zasiał. Dopiero powyżej tej prędkości zaczynają docierać odgłosy szumu opływającego auto powietrza. W połączeniu z wygodnym, przestronnym i jasnym wnętrzem, daje to wysoki poziom komfortu.
Komfort, komfort i jeszcze raz komfort
Ale to nie koniec mocnych stron Cactusa. Bardzo mocnym punktem jest moim zdaniem zawieszenie. Nastawione i zestrojone komfortowo, niczym wzorcowa limuzyna Citroena. Zawieszenie świetnie tłumi nierówności, ma spory skok a jednocześnie jest dość sprężyste, nie ma żadnego zbędnego bujania samochodem. Co ważne, zawieszenie jest bardzo ciche. Ze strony kół nie dochodzą żadne niepożądane odgłosy. Samochód jest w całości nastawiony na przyjemne podróżowanie, do tego auta będzie się po prostu chciało wsiadać i nim jechać w bliższą lub dalszą podróż.
Bardzo dobre wyciszenie, wygodne wnętrze i komfortowe zawieszenie a do tego świetny wygląd. To wszystko ma przekonać klientów i przekonuje dziennikarzy, którzy chwalili samochód, znajdując w nim wiele pozytywnych cech. Pomysłowo rozwiązane jest wnętrze, w zakresie miejsca na położenie różnych drobiazgów. Takie miejsce na swoją komórkę znajdzie kierowca w konsoli środkowej, jest tam odpowiednia półeczka. Drugie miejsce na komórkę ma pasażer z przodu, przed sobą. Półeczka znajduje się pod schowkiem i zmieści tam się nasz najnowszy smartfon.
Po dwa schowki zlokalizowano w tylnych drzwiach. W górnym znowu zmieści się telefon i okulary, w dolnym coś do picia. W przednich drzwiach są pojemne kieszenie. Przestrzeń zaprojektowano w bardzo przemyślany sposób. Drzwi mają od wewnątrz przetłoczenia, które nawiązują do osłon z tworzywa na zewnątrz samochodu.
Skrzynia manualna
Pięciobiegowa skrzynia manualna dostępna była z nowym silnikiem 1.2 110 KM S&S. O tym, że jest to silnik cichy i oszczędny już pisałem powyżej, warto jednak wspomnieć o wysokiej kulturze pracy. Trzy cylindry są raczej trudno wykrywalne i przeciętny kierowca z niewprawionym uchem może nawet nie zorientować się, że ma do czynienia z takim silnikiem. To bardzo dobrze świadczy o projektantach, którzy włożyli bardzo dużo pracy, by odpowiednio wyważyć silnik i zachować przyjemność z jazdy.
Dźwięk silnika słychać dopiero przy wysokich obrotach. System Start & Stop działa bardzo kulturalnie, nie trzęsie cały samochodem, jak to bywało u konkurencji. Spalanie jest bardzo niskie, tutaj wyraźnie odczuwa się odchudzenie samochodu. Przyspieszenie wynosi 9,3 sekundy do setki – to bardzo dobry wynik. Wrażenie dynamiki podkreśla 205 Nm dostępnych już od 1500 obrotów. Prędkość maksymalna samochodu ma wynosić 188 km/h. Nie byłem w stanie tego sprawdzić, ale podczas dłuższego testu na pewno pojedziemy na autostrady w Niemczech, by to zweryfikować.
Skrzynia zautomatyzowana
Citroen C4 Cactus nie ma prawdziwej skrzyni automatycznej, jest to wersja zautomatyzowana. Sterowanie nią odbywa się poprzez przyciski, zlokalizowane na konsoli środkowej. Obsługa jest trywialna – D(rive), R(everse), N(eutral). Do przodu, do tyłu i pozycja neutralna – to tyle. Sama skrzynia skłania do raczej relaksującej jazdy. Na pewno nie jest do mistrz prędkości. Pracuje cicho, biegi przełączane są w umiarkowanym tempie ale dość cicho a przede wszystkim płynnie.
Testowy samochód z tą skrzynią był wyposażony w silnik eHDi o mocy 92 KM. Moc maksymalna wynosi 230 Nm przy 1750 obrotów, więc także i tutaj nie można narzekać na brak elastyczności a wręcz przeciwnie. Co ważne, silnik zadowala się bardzo umiarkowaną ilością paliwa. Spalanie na poziomie 4 litrów w mieście jest do osiągnięcia bez problemu. Producent deklaruje jeszcze mniej, być może będzie okazja to zweryfikować.
W obu przypadkach pojemność zbiornika z paliwem wynosi 50 litrów, co daje Cactusowi dużą autonomię.
Bagażnik spory ale są też oszczędności
Citroen C4 Cactus ma bagażnik o pojemności 358 litrów. I właśnie z tyłu auta poczyniono pewne oszczędności. Kanapa jest zbudowana jako całość, nie złoży się jej częściowo. Nie tworzy też płaskiej podłogi, bo siedziska nie da się łatwo podnieść i złożyć. Tylna szyba jest nieduża. Tylne okna są wyłącznie uchylane. Samochód ma też nieduży zbiornik spryskiwacza, co prawda dysze wbudowane w wycieraczki („magiczne mycie” jak to nazwał producent) są bardzo oszczędne, ale czułbym się lepiej, mając do dyspozycji więcej płynu niż mniej. Fotele przednie nie mają kieszeni z tyłu. Z prawej strony pasażer nie ma kratki nawiewu.
W ramach oszczędności muszę jeszcze wymienić izolowanie modułu radia od wpływu modemu dostępu do internetu, w który wyposażony jest Cactus. Gdy jesteśmy bardzo oddaleni od nadajników komórkowych a modem pracuje z pełną mocą, charakterystyczny dźwięk transmisji komórkowej słychać w głośnikach. Producent powinien przewidzieć antenę zewnętrzną do modemu a sam modem przenieść dalej od elektroniki radia. Mam nadzieję, że to drobne niedopatrzenie będzie poprawione w kolejnej wersji samochodu. Pod pewnym znakiem zapytania stoją niektóre aplikacje w Cactusie – np. program Coyotee (taki zachodni Yanosik) jest w Polsce w zasadzie nieprzydatny i trzeba korzystać ze swoich rozwiązań, chyba, że Citroen Polska przygotuje lokalną wersję polskiej aplikacji.
Citroen C4 Cactus: cena i przyjazne plany taryfowe
Tak tak, to nie żart, Cactusa będzie można można – nawet w Polsce – kupić w zupełnie nowych… planach taryfowych. Coś na wzór umów z telefonii komórkowej, gdzie smartfona kupuje się za przysłowiową złotówkę a potem płaci co miesiąc za użycie. Citroen postąpił podobnie i chociaż dzisiaj trudno powiedzieć jak będą wyglądały ceny za taki zakup, to powinny być skalkulowane dość przystępnie dla polskich klientów.
Polska cena Citroena C4 Cactus ma wynosić około 51900 złotych. Jest to kwota za wersje podstawową 1.2 75 KM. Co będzie w standardzie a co w opcji – już wiemy – przeczytaj ceny i wyposażenie Citroen C4 Cactus.
Podsumowując – Citroen może być dumny ze swojego nowego samochodu. Dumny będzie także jego nabywca, bo auto na każdym kroku przyciągnie setki spojrzeń. Ponadczasowa, nowoczesna sylwetka, powinna być aktualna przez wiele lat, podobnie jak radość z jazdy. Citroen odrodził się na nowo.
Najnowsze komentarze