Według danych transakcyjnych, ceny samochodów używanych wzrosły w Polsce nawet o 50%. W kolejnym roku spodziewamy się dalszych wzrostów. Na jakim poziomie?
Dwa ostatnie lata przyniosły zaskakującą zmianę na rynku wtórnym. Ceny zaczęły gwałtownie rosnąć, osiągając dla niektórych modeli rekordowe wręcz ceny. Złożyło się na to kilka przyczyn. Był to przede wszystkim niedobór samochodów nowych a wobec tego zmniejszone wymiany aut we flotach i w mniejszym stopniu wśród klientów indywidualnych, co spowodowało zmniejszenie podaży. Już sam ten czynnik spowodował, że zaczęliśmy po raz pierwszy od wielu lat mieć do czynienia z rynkiem sprzedającego a nie kupującego.
Nowe samochody zaczęły też drożeć i to drugi powód, dla którego auta używane, których wartość liczy się jednak przynajmniej częściowo w stosunku do tego jak wyglądają ceny aut nowych, podrożały. Trzeci powód to inflacja, która obniża wartość złotówki, a więc powoduje niejako automatycznie wzrost cen. Oficjalny wskaźnik inflacji utrzymuje się poniżej 20%, co oznacza, że w przyszłym roku będziemy mieli do czynienia z kolejnymi wzrostami. Czwarty powód wzrostów to gwałtowny wzrost zapotrzebowania ze strony Ukrainy – w momencie zniesienia ceł na granicy z tym krajem błyskawicznie utworzyły się kolejki aut branych z Polski jak leci. Teraz sytuacja unormowała się.
Dzisiaj trudno przewidzieć jak będzie rozwijać się sytuacja na rynku wtórnym, jednak z całą pewnością można powiedzieć, że w 2023 r. auta nie stanieją a nawet założyć, że zdrożeją. O ile? Dla kupujących nie mam dobrych wiadomości – wzrost może wynieść nawet 15-20%. Wiele zależy od tego jak bardzo będzie rozwijać się rynek pierwotny oraz od sytuacji gospodarczej w naszym kraju. Jeśli kryzys będzie postępował, to sprzedaż wyhamuje i złagodzi wzrost cen, ale mniej z nas będzie stać na samochód.
Optymizmu wśród klientów na razie nie widać, rośnie ilość chętnych na najtańsze samochody. A podwyżki są nieuniknione. Jeśli więc kupować, to jak najszybciej, teraz.
Najnowsze komentarze