Kochamy francuskie samochody, za ich odmienność, duszę, niestandardowe rozwiązania, nowatorstwo i niebanalną stylistykę. Powodów tych pozytywnych uczuć jest zresztą więcej, każdy ma swój, każdy jest ważny, ale wszystko to połączyło nas tutaj, na Francuskie.pl, gdzie dusimy się w typowo francuskim sosie, którym smarujemy żabie udka, zanurzamy ślimaki, całość zagryzając setkami serów i bagietką, bo od porannego croissanta zdążyliśmy już zgłodnieć.
Francja, to kraj-symbol. Wniosła do światowej kultury tak wiele, że trudno wymienić wszystko, trudno wskazać nawet najważniejsze elementy, bo boję się, że pominę coś istotnego. Niestety dla konserwatywnych mieszkańców naszego kraju wiele tych rzeczy jest niezrozumiałych, niepotrzebnie udziwnionych, ale wynika to też z niechęci do prób zrozumienia czegoś innego, co nie jest przaśnie polskie. Do tego ten język, teoretycznie niezrozumiały, ale przecież mowa owa wniosła do polszczyzny całe mnóstwo słów, z których pochodzenia wielu z nas nawet nie zdaje sobie sprawy.
No właśnie, język… Przyznam się szczerze, że jak „od zawsze” byłem zafascynowany francuskimi samochodami, tak język Moliera niespecjalnie trafiał w moje uszy. Ładnych parę lat uczyłem się niemieckiego, nawet maturę zdawałem z tego języka wzbudzając zdziwienie kolegów z Liceum – zdecydowana większość w tamtych czasach decydowała się na rosyjski. I owszem – brzmienie ojczystego języka Goethego do mnie niespecjalnie trafiało, ale już uporządkowanie języka budziło mój podziw. Angielski z kolei podobał mi się zawsze pod względem brzmienia, ale realnie nie uczyłem się tego języka nigdy. Z powodów zawodowych, a także wcześniejszych (chronologicznie) fascynacji muzycznych, trochę się i z mową Shakespeare’a zapoznałem. Francuski jednak do mnie zupełnie nie trafiał, nie podobało mi się jego brzmienie. Do czasu… Kiedy po raz pierwszy pojechałem do Francji, posłuchałem francuskiego w oryginale, od zwykłych ludzi, zakochałem się w tej mowie. Wciąż niewiele rozumiem, jeszcze mnie potrafię powiedzieć, a ograniczenia czasowe nie pozwalają mi podjąć nauki tego języka, ale jestem nim zachwycony!
Kiedy jechałem pierwszy raz do Paryża z kolei, to zastanawiałem się, co ludzie mogą widzieć w tym mieście. Owszem, zdawałem sobie sprawę, że to szalenie interesujące miasto, pełne zabytków, wspaniałych miejsc, ale podejrzewałem, że ludzie zwyczajnie przesadzają – jest przecież tyle wspaniałych miejsc na świecie! Pojechałem i… się zakochałem. Paryż, to nie tylko cudowne miejsca. Ba, może nawet nie przede wszystkim. Paryż, to klimat. Nie potrafię tego opisać, ale to po prostu miasto przyciągające swoim magnetyzmem. Byłem tam kilkakrotnie i wciąż mi mało, wciąż pragnę pojechać tam po raz kolejny, wciąż mi się Paryż marzy. Odwiedzam miejsca sobie znane, pojawiam się też w dla mnie nowych. Za każdym razem widzę coś nowego, coś, co już znam, ale ciągle nie mam dość, ciągle mi mało.
No właśnie… A jak wyglądał Paryż przed wiekiem? To zawsze było miasto kolorowe, bardzo różnorodne (czy gdzieś indziej na dziedzińcu takiego pałacu, jak Luwr, dobrze wyglądałaby nowoczesna szklana piramida???), ale jednocześnie harmonijne. Na pozór zaskakujące, ale… Nie, nie na pozór! Zaskakujące naprawdę, ale jednocześnie pokazujące, że to, co może w pierwszej chwili szokować, przy bliższym poznaniu jest w pełni uzasadnione, zrozumiałe, nawet piękne i oryginalnie pasujące.
Paryż zmienia się… Czyni to w swoim, oryginalnym stylu. Wciąż jednak pozostaje czarującym miastem, które z jednej strony jest światową metropolią, z drugiej zaś klimatycznym miejscem doskonałym na cichą, spokojną randkę w jednej z licznych kafeterii. Można tam siedzieć godzinami i obserwować koloryt ulicy. Ulicy, która uczy tolerancji, jak chyba żadne inne miejsce na świecie. Która zachwyca, ale i zaskakuje, ale zawsze ma swój klimat, jedyny taki na naszej planecie.
Paryż się zmienia… Ci z was, którzy francuską stolicę mieli okazję odwiedzić, z pewnością co najmniej kilka miejsc z poniższych fotografii rozpoznają. A musicie wiedzieć, że są to zdjęcia z początków XX wieku wykonane z wykorzystaniem technologii Autochrome braci Lumière. W tamtych czasach barwne fotografie, to była wielka nowość. Zdecydowana większość fotografii z tamtych czasów prezentuje różne odcienie szarości z granicznymi czernią i bielą. To, co możecie obejrzeć poniżej, to oryginalne kolorowe zdjęcia sprzed wieku. Pokazują Paryż, którego już nie ma, ale który także zachwycał. A wiele jego elementów możemy podziwiać po dziś dzień. A podziwiać zdecydowanie jest co…
KG
Najnowsze komentarze