Teraz bowiem auto już jest! Fakt, w wyczynowej, a do tego koncepcyjnej jeszcze wersji, którą zademonstrowano niedawno w Monako, ale w Renault pracuje nad tym projektem w wersji drogowej 20-30 osób i bynajmniej nie robią tego po godzinach! To ich normalne, całodzienne zajęcie, którego owocem ma być usportowiony samochód o długości nieprzekraczającej 430 cm i masie nie większej, niż 1.300 kg. Przy spodziewanej mocy seryjnego modelu wynoszącej 200-250 KM może to być naprawdę interesujące auto! Ba – mówi się nawet o cenie, która powinna oscylować w okolicach 35-40 tys. euro.
„Ideałem byłoby produkować 5-10 tys. sztuk rocznie, oczywiście w historycznych zakładach w Dieppe” – powiedział Carlos Tavares – „ale już 5.000 egzemplarzy byłoby dobrym wynikiem”.
„Prawdziwy Alpine powinien wyglądać, jak Alpine A110” – uspokaja fanów marki Laurens van den Acker, szef stylu Renault. – „Powinien nawiązywać do korzeni, jak Fiat 500, czy Mini” – dodaje designer.
Decyzja o wprowadzeniu do produkcji (bądź nie) ma zostać podjęta do końca bieżącego roku. W efekcie auto z seryjnej produkcji pojawić by się mogło już za trzy lata. Wszystko w rękach księgowych – muszą przeprowadzić analizę rentowności tego przedsięwzięcia, ale ja osobiście trzymam kciuki za powodzenie tego pomysłu: Europa chętnie przyjmuje oryginalne samochody!
„Nie ma innych tematów w firmie, które spotkałyby się z tak wieloma zachętami, które do nas nadchodzą!” – skomentował Carlos Tavares. Koncept A110-50 spotkał się z bardzo pozytywnym odbiorem, również po drugiej stronie Kanału La Manche. I gdybym tylko miał okazję spotkać się z szefami Renault, to na pewno powiedziałbym im: wejdźcie w to, bo to temat, który na pewno odniesie sukces!
KG
Najnowsze komentarze