Zaczyna się weekend, czas więc najwyższy znowu wsadzić kij w mrowisko ;-) W cyklu „Przeciwwaga”, nowym na naszych łamach, zamierzam się ponabijać z marki, którą masowe media motoryzacyjne wciskają odbiorcom na każdym kroku, podkreślając, jakie to cudowne auta są produkowane przez Czechów we współpracy z Niemcami. Doszło do tego, że pewna część naszego społeczeństwa uważa Octavię za auto tożsame z Passatem, a to znak, że czas najwyższy przeciwstawić się agresywnemu marketingowi Škody. Więc my, mizerny wortal o niedochodowym podejściu do przedsięwzięcia, się przeciwstawiamy :-)
Na stronach 28-29 poprzedniego numeru „Auto Świata” pojawił się test Škody Citigo – autka segmentu A, bliźniaka Volkswagena Up!-a i Seata Mii. Autko w teście wystąpiło w najbogatszej wersji, droższej od podstawowej o 8.600 zł, co oznacza, że kosztuje 37.590 zł, plus ewentualne dodatki. Ale nie cena mnie tu interesuje. Bardziej chodzi mi o relatywizm w podejściu do samochodów przez dziennikarzy „Auto Świata”.
W tekście nie pojawiło się nawet słowo na temat nieosłoniętej blachy, a przecież ona występuje! Owszem, napisano, że „mimo topowego wyposażenia deska rozdzielcza prezentuje się dość skromnie”, ale o blasze (na szczęście lakierowanej) nie ma nic! Cóż – to pewnie taki zamierzony zabieg stylistyczny, który ożywia wnętrze ;-)
Oczywiście nie mam pod ręką żadnego pisma, które krytykowałoby francuskie autka z uwagi na nieosłonięte tworzywami sztucznymi blaszane elementy nadwozia, ale z pewnością sami na takie artykuły niejednokrotnie trafiliście. Dziwnym trafem taki zarzut nie pojawił się w „Auto Świecie”. Zabrakło miejsca, czy to jakieś wyjątkowo łaskawe podejście do tego konkretnego producenta, czy nawet całego koncernu? Bo w przeoczenie zwyczajnie nie wierzę!
KG
Najnowsze komentarze