Samochody elektryczne stają się powoli coraz tańsze. Producenci, jak na przykład Peugeot, obniżają nieco ceny, co wymusza konkurencja. Jednak do poziomu spalinowych aut jest jeszcze bardzo daleko. Czy jest szansa, by kiedykolwiek był to podobny poziom cenowy, bez dalszych podwyżek w motoryzacji klasycznej?
Nie ma co ukrywać, że firmy na samochodach elektrycznych zarabiają i to dobrze. Dopóki jesteśmy w fazie, w której na auto elektryczne stać najbardziej zamożne osoby a konkurencja jest stosunkowo niska, nikt cen specjalnie obniżać nie chce. I tak było do niedawna. Dzisiaj pojawiła się jednak taka ilość ofert a producenci w rodzaju koncernu Tesla osiągnęli taki poziom rozwoju, że w końcu dochodzi do walki o rynek.
I to właśnie Tesla a zaraz za nią producenci z Chin wymuszą na rynku duże obniżki cen. Pierwsze auta elektryczne wjechały już do Europy i chociaż stawiają pierwsze kroki dość nieśmiało albo rozważnie, to widać reakcje tradycyjnych europejskich producentów.
Jaki poziom cenowy byłby akceptowalny dla rynku (niekoniecznie polskiego) aby samochody na prąd sprzedawały się lepiej? Dzisiaj za elektryka trzeba dać 200-250 tysięcy zł. Zejście do poziomu 130-150 tysięcy wydaje się być całkiem realny w perspektywie kilkuletniej. Bo pod pojęciem wyrównanie cen nie można rozumieć tego, że auta spalinowe zdrożeją – rynek już w tej chwili nie akceptuje wysokich cen, co widać po niewielkich ale jednak spadkach sprzedaży w Europie i USA jako całości. W Europie obserwujemy też wzrost popularności marki Dacia.
Konkurencja jest naszym największym sojusznikiem, rozumianym jako wsparcie dla klientów – zmusza firmy do obniżania cen i wprowadzania nowych rozwiązań. Za kilka miesięcy powinniśmy zobaczyć nowe Renault 5 – które ma mieć dwie ciekawe cechy: znakomitą cenę i możliwość używania jako magazyn energii. Czy uda się zejść do 150 tys. zł lub podobnej kwoty? Możliwe. Na rynku zachodnim będzie to hit.
A w Polsce? Nie spodziewajmy się cudów – chociaż zaskakująco duża część naszego rynku nowych au t to marki premium, to jednak realnie motoryzacja wygląda zupełnie inaczej. Królują samochody kilku-kilkunastoletnie. I to one wyznaczają rytm w jakim to wszystko działa. Elektryki na razie popularne nie będą, chociaż jest ich coraz więcej.
Najnowsze komentarze