„Auto-Moto” nr 08 (135) z VIII.2007
Stron: 100 (z okładką)
Cena: 4,50zł
Koszt 1 strony: 4,5 grosza
Warto kupić: tak
O jakich markach piszą lub choćby wzmiankują: Citroën, Peugeot, Renault (+Dacia)
Jakie modele opisane: C4 Picasso, C4 sedan, 308, 4007, Clio, Megane, Logan, sportowe
Na pierwszą wzmiankę o samochodzie francuskim natrafiamy na stronie 8. To informacja o tym, że C4 w wersji sedan, zaprezentowany początkowo jako auto przeznaczone wyłącznie na rynek chiński, trafi jednak również do innych krajów. Citroën produkuje ten model w Ameryce Południowej i zamierza w przyszłym roku sprzedawać go w wybranych krajach Europy. Oczywiście dla Was nie jest to żadną rewelacją w sensie świeżości – czytaliście o tym na naszych łamach i to już półtora miesiąca temu. Pozwoliliśmy sobie również zaprezentować w połowie czerwca dość szeroki materiał o tym samochodzie, które to informacje otrzymaliśmy z Citroën Polska.
Peugeota 308 zaprezentowano w sierpniowym numerze „Auto-Moto” na stronie 20., przy czym większość powierzchni przeznaczono na zdjęcia. W tekście podano przyrost gabarytów w stosunku do poprzednika, czyli 307ki, zwrócono też uwagę na znakomite materiały wykończeniowe i świetne spasowanie wnętrza. Redaktor Smoleń, jak pisze, miał już bezpośredni kontakt z nowym autem kompaktowym Peugeota, ale prawdę mówiąc średnio mi się chce w to wierzyć… Wszak firma zapowiada światową premierę na salonie samochodowym we Frankfurcie za 1,5 miesiąca. Ale mniejsza o to. Wiadomo przecież, że bywają pokazy przedpremierowe. Niedawno wąska grupka wybrańców (acz nie byli to dziennikarze) miała okazję oglądać nową Lagunę.
Redaktor Smoleń przedstawił też gamę silnikową, jaka będzie oferowana z 308ką. Na postawione zaś przez samego siebie pod koniec artykułu pytanie, czy „warto poczekać do listopada na model 308?”, również sam odpowiedział „Zdecydowanie tak”! My nie będziemy raczej czekać tak długo – postaramy się przedstawić Wam 308kę we własnej relacji z Frankfurtu w połowie września.
Kolejny samochód, o którym napisano w sierpniowym „Auto-Moto”, to auto, które już kilkakrotnie prezentowaliśmy, w tym także w naszej niemal on-line’owej relacji z Genewy. Tak – to Peugeot 4007. Omawiany miesięcznik poświęcił mu strony 28-29, a autem zajął się znowu Redaktor Smoleń. Trzeba przyznać, że napisał naprawdę miło się czytający artykuł, z elementami humorystycznymi, lekki – w sam raz na wakacyjne miesiące. Pochwali właściwości jezdne Peugeota, jego silnik, przestronność wnętrza i pojemność bagażnika. Warto przeczytać.
Kolejne francuskie auto, to Renault Megane sedan zestawione w teście porównawczym z Nissanem Tiidą, Toyotą Corollą i Volkswagenem Jettą. W przypadku francuskiego auta za wady uznano przeciętny układ kierowniczy i wrażliwość na nierówności poprzeczne, zaś po stronie zalet zapisano przestronne i dobrze wykonane wnętrze oraz pojemny bagażnik, a także znakomite wyposażenie. Doceniono też świetne fotele i ogólny komfort. Uznano, że auto nieźle się prowadzi, choć nie ekscytuje. Cóż – ta wersja nadwoziowa nie została stworzona w tym właśnie celu – ma zapewnić przede wszystkim wygodę.
Tym razem do tabelki z punktami przyczepiłem się w niewielkim stopniu. W zasadzie skorygowałbym tylko następujące pozycje:
– przestrzeń z przodu – dodałbym Volkswagenowi (tak, tak!) 0,2 punktu;
– przestrzeń z tyłu – dodałbym Nissanowi 0,1 punktu;
– bezpieczeństwo – dodałbym 0,2 punktu Megance;
– jakość wykończenia – dodałbym Megance 0,2 punktu;
– resorowanie bez obciążenia – dodałbym Megance 0,2 punktu;
– wyposażenie wg wzorca „Auto-Moto” – dodałbym 0,3 punktu Megance;
– przeglądy – tu również Meganka zasługuje na 0,2 punktu więcej.
W ten sposób Renault uzyskałby 1,1 punktu więcej. Nissan skorzystałby na moich korektach 0,1 punktu, zaś Volkswagen 0,2 punktu. Nie zmieniłoby to ostatecznej klasyfikacji zestawienia, w którym najlepsza okazała się Jetta. Corolla ustąpiła jej o 5,3 punktu (po mojej korekcie o 5,5). Trzecie miejsce przypadło Megance, zaś czwarte, z dość duża stratą, zajęła Tiida.
Na stronach 58-59 zamieszczono dokończenie testu czytelników rozpoczęte w poprzednim numerze. Chodzi oczywiście o Citroëna C4 Picasso. Otóż wszyscy czytelnicy pisma raczej z niewielki entuzjazmem podeszli do skrzyni MCP. Czy w tym kraju jestem jedynym człowiekiem, który nie ma większych zastrzeżeń do tego rozwiązania? ;-) Może po prostu podszedłem do tematu bez nastawienia, że to zwykła skrzynia manualna, lecz chciałem poznać wady i zalety. Tych drugich jest, moim zdaniem, więcej, a że urządzenie montowane jest w rodzinnym vanie, więc taki właśnie, a nie inny charakter pracy skrzyni całkiem dobrze do tego auta pasuje.
Marzena i Sylwester Gajewscy ocenili przestronność auta (wraz z bagażnikiem) praktycznie, jako wzorcową. Narzekali na wolne reakcje skrzyni biegów oraz niespecjalnie dynamiczny silnik. Dobre wrażenie zrobiło niewielkie zapotrzebowanie motoru na olej napędowy.
Agnieszka Majewska była mile zaskoczona łatwością, z jaką C4 Picasso radziło sobie w mieście, ale w trasie przeszkadzała jej ograniczona moc silnika i zbyt wolne reakcje skrzyni biegów. Za to przestronność wnętrza okazała się rewelacyjna.
Paulina Michalak i Adam Dygas uznali, że skrzynia MCP jest po prostu ospała i o dynamice C4 Picasso mówić w ogóle nie można. W mieście trudno się spodziewać startu spod świateł rodem z rajdówki Sebastiena Loeba. W trasie Pikuś zaskoczył czytelników bardzo miło. Podobnie w kwestii zdolności ładunkowych, co akurat dla tej pary było dość priorytetowe. Spodobało im się również niewielkie zapotrzebowanie na paliwo.
Strony 62-69 poświęcono na publikację porównawczego testu czterech aut miejskich. Z Hyundaiem Accentem, Oplem Corsą i Seatem Ibozą zestawiono Renault Clio. Wszystkie auta były napędzane benzynowymi silnikami o mocy ok. 90 KM. Najmocniejsze okazało się Clio (98 KM), zaś najsłabszy silnik znaleźć można pod maską Seata (85 KM). Ponieważ jednak jednostka napędowa, to jeszcze nie wszystko, dlatego spójrzmy, jak chłopaki z „Auto-Moto” ocenili francuski samochód.
Muszę przyznać, że zostałem mile zaskoczony. Otóż napisano, że Clio jest komfortowe, przestronne, dobrze wykończone przyjemnymi materiałami i na dodatek ładne designersko. Nie bardzo natomiast przypadły mi do gustu określenia bagażnika – rekordowo dużego w tej stawce. Stwierdzono, że 288 litrów powinien wystarczyć na :krótkie rodzinne wypady za miasto”. Z 280-litrowym kufrem w Saxo potrafiłem pojechać z żoną i maleńkim dzieckiem (wózek!) na niemal dwutygodniowe wczasy. Trzeba się umieć pakować ;-)
Ale to zapewne tylko taka retoryka, choć jakoś dziwnie często trafia się ona przy opisywaniu aut francuskich producentów. Za to prowadzenie Clio III określono, jako „łagodne i zrelaksowane”, jak zresztą cały samochód. Napisano też, że małe Renault ma ubogie wyposażenie seryjne. Cóż – w porównaniu z Corsą Enjoy jest faktycznie minimalnie gorzej, ale już w zestawieniu z Seatem, czy Hyundaiem wygląda to naprawdę dobrze. Poza tym Clio jako jedyne ma w testowanej wersji boczne poduszki w standardzie, zaś za kurtynu Renault żąda znikomej dopłaty. Seat oczekuje blisko dwa razy tyle, a Opel – prawie trzykrotnie więcej!
Przyjrzyjmy się tabelce z punktacją. Co mi się nie spodobało?
– łatwość obsługi – to kategoria bardzo subiektywna; osobiście na przykład nie miałem żadnych problemów, gdy zasiadłem za kierownicą naszego testowanego w ubiegłym roku Clio III. Moim zdaniem więc ocena Clio powinna być wyższa, powiedzmy o 0,2 punktu.
– bezpieczeństwo – Oplowi przyznano za dużo punktów – jego poziom wyposażenia w tym zakresie jest zbliżony do tego, co oferuje Seat, więc Corsie należałoby odjąć 2,2 punktu, by wyrównać wynik z tym, co przyznano hiszpańskiemu samochodowi.
– ergonomia – tu nie czepiłbym się za mocno, ale nie uważam, by Clio było nieergonomicznie skonstruowane, zwłaszcza w stosunku do Opla; dlatego dołożyłbym „francuzowi” chociaż z 0,2 punktu.
– wyposażenie – owszem – w odniesieniu do wzorca „AM” Clio wypada blado, ale w istocie wcale nie jest tak źle; ponieważ jednak oceniam artykuł – czepić się nie wypada, bo miesięcznik podaje chociaż to, co naprawdę ocenia.
– przeglądy – odjąłbym po 0,3 punktu Hyundaiowi i Seatowi za o połowę krótsze okresy międzyprzeglądowe.
– gwarancja – dodałbym Seatowi 0,3 punktu w tej kategorii, oferuje bowiem analogiczne warunki, jak Renault; bądźmy sprawiedliwi.
Jak więc widać – korekt jest niewiele i mają niewielkie wartości. Po ich uwzglednieniu otrzymalibyśmy punktację, jak niżej (w nawiasie punkty przyznane przez „Auto-Moto”):
Hyundai Accent – 259,5 (259,8)
Opel Corsa – 269,8 (272,0)
Renault Clio – 268,3 (267,9)
Seat Ibiza – 266,4 (266,4)
Kolejności, jak widać, moje korekty nie zmieniły, zmniejszyły jedynie dystans pomiędzy Oplem i Renault do niespełna dwóch punktów. Corsa może jest i lepsza (w opisywanej wersji), choć z uwagi na oferowany komfort ja bym jej nie kupił. Jest nieprzyjemnie twarda w stosunku do dość sztywnego (jak na francuskie warunki), lecz dobrze wytłumionego Clio. Tych ocen (resorowanie z i bez obciążenia) zresztą nie korygowałem, bo kto wie, jakie wówczas byłyby wyniki. A nie uczyniłem tego z tej prostej przyczyny, że musiałbym potestować Corsę na dystansie minimum kilkuset km, a pewnie Opel nam tego autka na takie szaleństwa nie da… ;-)
Na stronach 74-75 znalazł się test Dacii Logan MCV z dieslem pod maską. Być może to właśnie to auto widział jeden z naszych Czytelników – pytał o to, gdy poinformowaliśmy, że właśnie zaczynamy nasz test, ale Logan, który trafił do redakcji Francuskie.pl był bordowy, a nie srebrny. Zresztą mniejsza o to – tym razem zająć się mamy tym, jak ocenili Logana MCV podwładni Redaktora Maznasa. Ciekawi pewnie jesteście tej oceny, jak i ja byłem, gdy zobaczyłem ten artykuł. Do rzeczy więc!
Redaktor Szczepaniak zaczął w zupełnie innym stylu, niż większość opinii o Loganie wygłaszanych po pojawieniu się pierwszej wersji – sedan. Stwierdził, że wiele osób było zainteresowanym kombiakiem od Dacii. My obserwowaliśmy to zainteresowanie na zachodzie Europy – od Niemiec (nawet niemieckich służb celnych…) po Szwajcarię, od Francji po Włochy. I na dodatek Austrię. Możecie o tym poczytać tutaj.
Potem Redaktor Szczepaniak pisze o tym, jaka wersja Logana MCV trafiła do „Auto-Moto” na długodystansowy test. I podsumował całość, że taka „wypasiona” Dacia kosztowała już „niezbyt atrakcyjne 57.300 zł”. Cóż – niech więc Pan Redaktor zrobi sobie zestawienie dostępnych na polskim (czy jakimkolwiek innym) rynku siedmioosobowych samochodów z cenami i wówczas porówna ceny. Owszem – może sobie odliczyć punkty za wyposażenie, choć MCV Laureate ma wszystko, co w takim aucie niezbędne.
Kiedy zaś przyszło do oceny funkcjonalności Dacii Logan MCV, to okazało się, że jest to całkiem sensowny samochód. Owszem – są pewne niedoróbki, czy błędy ergonomii, ale to w zasadzie wynika z innych pomysłów na rozwiązanie sterowania poszczególnymi elementami. I tak, jak Redaktora Szczepaniaka drażni klakson w dźwigni kierunkowskazów, tak mi było się swego czasu trudno odzwyczaić od tego rozwiązania, gdy przesiadałem się z Saxo do Xantii. I to nawet mimo tego, że klaksonu używam naprawdę sporadycznie. Widocznie jednak Panu Szczepaniakowi jest on potrzebny na co dzień… ;-)
Silnik 1.5 dCi pracuje bardzo kulturalnie (cóż – francuski common-rail, więc jak ma pracować?) i do tego zużywa niewiele oleju napędowego. I to nawet biorąc pod uwagę, że napędza około 1,2-tonowe auto! Redaktor Szczepaniak pochwalił też komfort zawieszenia. Przyznał też, że wielu dziennikarzy „Auto-Moto” chętnie korzysta z Logana. Może więc poprawią się notowania Dacii w polskiej prasie?…
I to już właściwie wszystko, co w tym numerze o samochodach francuskich napisał miesięcznik „Auto-Moto”. Wkrótce w sprzedaży powinien się pojawić kolejny numer tego pisma. Jeśli będzie sens je kupić – na pewno o tym u nas przeczytacie. A zapowiedzi coś tam zachęcającego mówią – Redakcja ma testować Citroëna C-Crossera.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze