DS 5 może przyciągać kierowców, którzy lubią się wyróżniać, cenią komfort i oryginalność. Nasz czytelnik znudzony autami z grupy VAG wybrał ten samochód jako ciekawszą odmianę dla Passata. Jakie są zalety i wady DS 5 i czy warto wybrać model na rynku wtórnym?
W czym DS 5 jest lepszy od Passata? Przede wszystkim jest inny i właśnie to było głównym powodem zmiany po 7 latach użytkowania samochodów z Grupy Volkswagena. Właściciel DS 5 wcześniej jeździł Skodą Octavią oraz Passatem B6 i B7. W końcu zapragnął pewnej odmiany i zdecydował się na francuską awangardę spod znaku DS Automobiles. „Gdy go kupiłem ciągle zwracał na siebie uwagę i spotykał się z zaciekawieniem innych kierowców, którzy zastanawiali się co to właściwie za samochód. Zwłaszcza, że nie nosił już logo Citroena” – opowiada nasz czytelnik. Takiego efektu raczej nie mamy szans osiągnąć za kierownicą Passata. W czym DS 5 jest lepszy od modelu Volkswagena? Przede wszystkim w designie i wykończeniu wnętrza. Delikatnie zaokrąglona sylwetka to miła odmiana od sprawiającego wrażenie wyciosanego siekierą Passata czy innych modeli niemieckich producentów. Oryginalnego charakteru dodają szable biegnące od przednich świateł, otoczki świateł w kształcie litery C oraz wklęsłe lampy tylne.
DS 5 nawet po pięciu latach od debiutu potrafi przykuć uwagę na drodze. Używanych modeli nie jest na rynku wtórnym zbyt wiele dlatego pojazd wciąż potrafi skupić na sobie zaciekawione spojrzenia. Ceny kilkuletnich aut nie są wygórowane a wyposażenie egzemplarzy znajdujących się w sprzedaży należy do bogatych a wręcz bardzo bogatych. DS 5 w wersji wykończeniowej So Chic z rocznika 2016 jako nowy kosztował ok. 150-160 tys. zł.
Podgrzewane fotele obito brązową, skórzaną tapicerką semi-anilinową a w wyposażeniu znalazł się wyświetlacz Head-up, dwustrefowa klimatyzacja, czujniki parkowania, kamera cofania i systemy wspomagające prowadzenie a wśród nich tempomat z asystentem pasa ruchu. DS 5 posiada przeszkolony dach podzielony na strefy kierowcy, pasażera i pasażerów z tyłu. Segmenty są osobno przysłaniane roletami, tak by każdy mógł dostosować klimat na pokładzie do własnych upodobań. Aktualnie na rynku wtórnym kupimy zadbany model z początków istnienia marki DS Automobiles nawet poniżej 50 tys. zł. Za 2018, czyli ostatni rocznik DS 5 zapłacimy zauważalnie więcej, ceny sięgają ok. 100 tys. zł.
Wnętrze niczym kokpit samolotu
Wnętrze DS 5 w przeciwieństwie do wielu innych modeli na rynku, jak mówi właściciel „jest jakieś”. Po pierwsze ma charakter, a po drugie zostało wykonane z największą starannością i dbałością o najdrobniejsze szczegóły: kierownica z płaską podstawą, tarcze z białym podświetleniem, zegarek na desce rozdzielczej, czy wytłoczenia tapicerki wzorowane na bransolecie zegarka. Każdy element tego samochodu zdaje się mieć swój własny, wyższy cel. Styliści DS Automobiles umieścili nawet logo marki na obwódce od pokrętła klimatyzacji i głośności. Większość producentów samochodów popularnych, nie zawracałoby sobie tym głowy.
Najważniejsze funkcje znajdują się w zasięgu ręki na konsoli centralnej albo tuż nad głową niczym w kokpicie samolotu, który służył inżynierom DS Automobiles jako wzór dla projektu kabiny. Ergonomia nie była jednak najważniejsza podczas prac nad DS 5, ale o tym za chwilę.
Wyżej w hierarchii postawiono komfort. Wykończony brązową skórą fotel DS 5 otacza kierowcę podczas jazdy, dobrze trzyma w zakrętach i pozwala odpocząć na postoju. Marka DS Automobiles pomyślała o licznych możliwościach ustawienia pozycji fotela, nie zapomniała też o regulacji odcinka lędźwiowego oraz wysokości siedziska. Ulgę dla zmęczonych pleców kierowcy dostarczała funkcja masażu. Przestrzeni z przodu jest dużo, ale miejsca z tyłu raczej nie proponujmy bardzo wysokim osobom, mogą nie być zadowoleni. W drugim rzędzie zainstalujemy dwa foteliki, choć może to być pewne wyzwanie ponieważ otwór w drzwiach tylnych jest dosyć wąski.
Bagażnik DS 5 ma zadowalającą pojemność 468 litrów, jest ustawny i praktyczny. W razie potrzeby możemy skorzystać z „nartodziury” do przewozu długich przedmiotów. Podczas 2 tygodniowego wyjazdu do Chorwacji w składzie 2+2, bagaże, namiot i wózek dziecięcy zmieściły się do samochodu bez żadnego problemu.
Pod maską DS 5 znalazła się 2 litrowa jednostka Blue HDi o mocy 180 KM i maksymalnym momencie obrotowym 400 Nm, która pozwala na przyjemną, dynamiczną jazdę. Pojazd chętnie reaguje na pedał przyspieszenia i łatwo osiąga wysokie prędkości. Licznik wskaże pierwszą setkę po upływie 9,2 sekundy i powinien zatrzymać się na 220 km/h, choć nieoficjalnie wiemy, że potrafi więcej ;-) Automatyczna skrzynia EAT6, z którą współpracuje diesel jest obsługiwana drążkiem o dosyć długich drogach prowadzenia działający z lekkim, leniwym oporem. Podczas jazdy automat funkcjonuje płynnie, zwinnie do tego stopnia, że prawie nie odczujemy kolejnych przełożeń. Średni apetyt na paliwo wynosi w tym modelu 6,7 l/100 km.
Przyzwyczajeni do francuskiego zawieszenia kierowcy mogą się DS 5-tką rozczarować. Zawieszenie ma twardszą charakterystykę i nie izoluje nas całkowicie od nierówności, zwłaszcza jeśli porównamy model z Citroenem C5 wyposażonym w zawieszenie hydropneumatyczne. DS 5 dobrze trzyma się drogi, prowadzi się pewnie a kierownica bezpośrednio przenosi to, co dzieje się pod kołami. Pojazd na DS-owych felgach o średnicy 19-cali wizualnie przykuwa uwagę, ale komfort jazdy zdecydowanie należał do poprawy. Zimowe 17-ki rozwiązały problem, pojazd znacznie lepiej tłumił wątpliwe uroki gorszej nawierzchni, a letnie opony suma summarum zostały zmienione z fabrycznych w rozmiarze 235/40 na 245/40, co nieco poprawiło odczucia pasażerów.
Wyciszenie pojazdu, choć przez właściciela uznane za bardzo dobre, przy porównaniu z konkurentem z Niemiec wypada słabiej, co wpływa na większe zmęczenie w dłuższej trasie. Inżynierowie DS Automobiles powinni lepiej zadbać o ten aspekt komfortu, zwłaszcza że przy szybszej jeździe przyjemność z dźwięków płynących z nagłośnienia marki Denon również jest mniejsza.
DS 5 – albo go pokochasz, albo znienawidzisz.
DS 5 wybiera się głównie za design i dbałość o szczegóły. Pojazd ma jednak swoje osobliwości, które albo się pokocha, albo znienawidzi. Podobnie jak w C5, marka wywodząca się z luksusowej linii Citroena nie przejmowała się specjalnie ergonomią, schowkami, podstawkami i obecnością cup-holderów.
Jeśli jakimś cudem uda nam się upchnąć nasz smartfon do podłokietnika, musimy liczyć się z wystającym kablem do ładowania ponieważ gniazdko znajduje się z przodu na konsoli centralnej. Warto wyposażyć się więc w osobny uchwyt na telefon. Kawę najlepiej wypić jeszcze przed zajęciem miejsca w samochodzie – bo cup-holderów z przodu nie ma. Są jednak też i dobre strony tej “cechy” samochodu. Nie będziemy zaśmiecać naszego eleganckiego wnętrza przedmiotami, na które i tak nie znajdziemy odpowiedniej przestrzeni ;-) W podróż możemy zabrać za to butelkę z wodą, która doskonale zmieści się w bocznej kieszeni, ale przy zamykaniu pojazdu lepiej mieć na uwadze, czy aby na pewno plastik zetknie się boleśnie z elementami kabiny i czy będziemy w stanie ją wyjąć podczas jazdy. Obszerna deska rozdzielcza może ją w tej kieszeni zablokować.
Gdy przesiądziemy się z samochodu o bardziej konwencjonalnym wnętrzu, musimy przywyknąć również do przycisków otwierania szyb znajdujących się na pod prawą ręką kierowcy. Kilka tys. km powinno wystarczyć, by przestać angażować lewą rękę a otwieranie szyb stanie się czynnością naturalną do tego stopnia, że lokalizację pięknie wyrzeźbionych klawiszy uznamy za rzecz oczywistą a wręcz wzór do naśladowania dla innych producentów.
Na koniec uporczywych drobnostek możemy wspomnieć o dolewaniu płynu AdBlue. Operację rozpoczynamy od podniesienia klapy bagażnika, ponieważ nie jest to jeszcze model, w którym wlew znajduje się pod klapką wlewu paliwa. Następnie podnosimy wykładzinę, po to by odnaleźć gumową zaślepkę kryjącą malutki otwór, do którego musimy wycelować strumień roztworu mocznika. Na szczęście DS 5 nie wymaga częstego uzupełniania AdBlue bo zasadniczo wystarcza dolewka w serwisie przy przeglądzie okresowym.
Problemy, usterki?
Po 4 latach i 122 tys. km na liczniku DS 5-kę trudno uznać za samochód awaryjny. Wśród napraw możemy wymienić gwarancyjnie malowane drzwi z powodu łuszczącej się farby a przy ok. 100 tys. km pojawił się problem z czujnikiem AdBlue (3 podejścia do naprawy niezbyt wprawionego w temacie serwisu). Piątka DS Automobiles pojawiała się w warsztacie tylko na przeglądach okresowych a z samochodem nic złego się nie działo, nie licząc incydentów takich jak kradzież listwy z przedniej części pojazdu, czy wygryzienie elementów wygłuszających pod maską przez kunę.
Wadą modelu jest jednak to, że mimo wciąż prestiżowego wyglądu materiały wytłumiające straciły na jakości, słychać więcej stuków i głuchych odgłosów podczas jazdy.
Czy warto kupić DS 5?
DS 5 ideałem nie jest, ale chyba trudno o ideał na rynku wtórnym. Flagowy model DS Automobiles pokochamy za design, komfort, bogate, wręcz biznesowe wyposażenie i dbałość o każdą drobnostkę w kabinie. Pojazd zachęca pewną jazdą, bogatym wyposażeniem przy stosunkowo przystępnej cenie oraz małą awaryjnością. Jeśli cenimy inność i nie przeszkadzają nam osobliwe drobiazgi, warto zwrócić na DS 5 uwagę.
Najnowsze komentarze