„Auto Świat” nr 8 (859) z 20.II.2012
Stron: 52 (z okładką)
Cena: 2,30 zł
Koszt 1 strony: ponad 4,4 grosza
Warto kupić? Można
O jakich markach francuskich piszą: Citroën, Peugeot, Renault
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: C3, C5, 207, 508, Clio, Fluence, sportowe
Samochody elektryczne budzą w naszym kraju sporo emocji. Przeciwników, jak i zwolenników, jest mnóstwo, jak w każdej praktycznie sprawie. W Polsce gdzie dwóch Polaków, tam trzy odrębne zdania ;-) więc nie może być inaczej i w kwestii aut elektrycznych.
„Auto Bild” porównał, a Polacy urealnili badanie do naszego rynku, trzy auta o różnych koncepcjach – całkowicie elektryczne Renault Fluence Z.E., hybrydową Toyotę Prius oraz Opla Amperę, która wykorzystuje technologię range extendera, czyli silnika spalinowego działającego, jak generator dostarczający prąd elektryczny.
Wskazanie Redakcji pojawiło się oczywiście przy Amperze. To w pewnym sensie zrozumiałe, zwłaszcza po urealnieniu emisji CO2 w Polsce, która niemal całość energii elektrycznej wytwarza z nieekologicznego węgla kamiennego, więc Fluence przegrać musiało, zaś hybryda Toyoty w oparciu o akumulatory przejechać może tylko 20 km. Ampera potrafi pokonać czterokrotnie większy dystans, a do tego po uruchomieniu silnika spalinowego wygeneruje prąd pozwalający na przejechanie kolejnych przeszło 400 km zwiększając zasięg do pół tysiąca km. Fluence zaś, tylko z wykorzystaniem prądu, pokonać może nawet 185 km, ale potem wymaga długiego ładowania, bądź – w niedalekiej przyszłości – wymiany akumulatorów na specjalnej stacji.
Jednakże eksploatacja Fluence’a Z.E. jest tańsza, niż Priusa, warto więc rozważyć jego zakup.
Krótką relację z Rajdu Szwecji znajdziecie na stronie 21. Pojawiły się tam krótkie wzmianki także o Citroënie, a także o zwycięstwie w klasie 8. załogi Renault Clio tworzonej przez Jurka Parę i Szymona Gospodarczyka.
Kolejny materiał z „Auto Bilda” pojawił się na stronach 22-26. Zastanawiam się nad sensownością takich publikacji w Polsce – przecież drogi mamy zupełnie inne, niż Niemcy, więc i preferencje nie przystają do tych, które obowiązują u naszych zachodnich sąsiadów. Zgoda – parki prasowe w Polsce z pewnością nie są tak bogate, jak w Niemczech i przeprowadzenie wielu porównań wymaga o wiele więcej zachodu, ale zastanawiam się, czy przyczyna nie jest nieco inna. Może chodzi po prostu o zwykłe „kupowanie” materiałów przez firmy-córki od macierzystej spółki-matki z jednej strony, a o promowanie niemieckich marek i modeli z drugiej. Ta druga opcja zahacza już lekko o spiskowe teorie dziejów, ale nie takie rzeczy były wykrywane, jeśli chodzi o zmowy koncernów…
Tak, czy inaczej, Peugeota 508 porównali z Fordem Mondeo i Kią Optima właśnie Niemcy. I fakt, że wygrała Kia nieco burzy wniosek o promowaniu niemieckich marek, ale gdy popatrzy się, że wygrana była możliwa w zasadzie tylko dzięki cenie, to…
Tak – Peugeot przegrał porównanie! Stracił punkty za nadwozie, za napęd i zawieszenie i wygrał – tylko z Fordem – w kategorii kosztów.
Mi osobiście trudno się zgodzić z tezami, jakoby w 508-ce z przodu było „niewygodnie, a z tyłu ciasno”, zaś komfort zawieszenia w Peugeocie był mało francuski. Fakt – testowałem najmocniejszą i nieco inaczej zawieszoną wersję GT, w dodatku w nadwoziu kombi, ale jeździłem też „zwykłymi” 508-kami i w zasadzie najwięcej mógłbym zarzucić wersjom… najsłabszym silnikowo, ale już 2-litrowy diesel jeździ całkiem nieźle.
Peugeota generalnie krytykowano na każdym kroku i to używając dość niewybrednych opinii, choć to dobre auto. Owszem, doceniono parę drobiazgów, ale chyba tylko po to, żeby nie wyjść na totalnego krytykanta.
Zgodzę się natomiast – warunkowo – ze stwierdzeniem, że zawieszenie 508-ki wprowadza niepokój w kabinie. Miałem to samo, gdy dynamicznie wracałem pustymi drogami z koncertu Rogera Watersa – mój kolega rzeczywiście był zaniepokojony tym, jak szybko wchodzę w zakręty. Na Peugeocie jednak nie robiło to najmniejszego wrażenia, kolega zaś uspokoił się spożyciem paru piw i było już OK.
Najoszczędniejszy, najdynamiczniejszy, o niezłej elastyczności i znakomitej drodze hamowania bogato wyposażony Peugeot przegrał jednak porównanie i to nawet nie ceną, bo okazał się bardzo korzystny finansowo. A to naprawdę bardzo udany samochód!
Podsumowanie testu długodystansowego Citroëna C5 znajdziecie na stronach 42-46. Okazało się, że nie ma się czego bać, bo 100.000 km nowa broń marki w segmencie D pokonała bez problemów w półtora roku. Różni kierowcy, różne style jazdy, a usterki drobne – w zasadzie związane tylko z wyciekiem z kolumny zawieszenia i uszkodzoną manszetą. Poza tym czysta eksploatacja. Zaowocowało to końcową oceną 5-, co musiało chłopaków z „Auto Bilda” zaboleć, skoro do napraw zaliczyli wymianę części eksploatacyjnych takich, jak klocki hamulcowe, żarówki, czy pióra wycieraczek…
Citroëna C3 pierwszej generacji, Peugeota 207 i Renault Clio III wymieniono wśród dziesięciu aut segmentu B, które powoli tracą na wartości na rynku wtórnym. Szok! ;-) Uwierzycie, że wg „Auto Świata” pięcioletnie Clio III, 207-ka, czy nawet C3-ka są droższe, niż Fabia w tym samym wieku? Owszem – utraty wartości wyliczono im wyższe, ale z jednej strony wpływ na to miało pewnie wyposażenie standardowe, z drugiej zaś, zwłaszcza w przypadku Citroëna, zapewne cena bez rabatów, przed pięcioma latami wysokich i standardowych.
I to już wszystko, co o samochodach francuskich napisano w „Auto Świecie” w tym tygodniu.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze