„Top-Gear” nr 04 (26) z IV.2010
Stron: 148 (z okładką)
Cena: 4,90zł
Koszt 1 strony: nieco ponad 3,3 grosza
Warto kupić? Tak
O jakich markach piszą lub choćby wzmiankują: Citroën, Peugeot, Renault
O jakich modelach wspomniano: C4, DS3, DS4, DS High Rider, DS Inside, 207, 3008, Avantime, Fluence, Megane, Wind
Możecie mieć pewne problemy ze znalezieniem strony numer 20, bo takiego oznaczenia w aktualnym „Top Gear” nie wydrukowano. Lepiej więc, zamiast liczyć od poprzednich kartek, szukać niebieskiego lakieru pokrywającego oryginalną karoserię Renault Winda – samochodu, który przed miesiącem zadebiutował z Genewie, a polskie wydanie legendarnego magazynu prezentuje go właśnie na stronie 20. Stwierdzono, w odróżnieniu od większości innych tytułów prasowych w naszym kraju, że Wind wygląda świetnie, a będzie stanowił pewną alternatywę dla Peugeota 207 CC. Ze swojej strony dodam, że dach Winda składa się naprawdę szybko, o czym można się przekonać chociażby oglądając dwa z zamieszczonych wczoraj na naszych łamach filmów z Genewy
Zaraz na następnej stronie pokazano prototypowego Citroëna DS High Rider, którego również można było obejrzeć w Genewie. To zapowiedź ekskluzywnego DS4, którego powinniśmy poznać za pół roku w Paryżu. W krótkim tekście wymieniono całą masę francuskich aut: Citroëny C4, DS3, DS4, DS High Rider i DS Inside, Peugeota 3008 oraz Renault Avantime!
Kolejny francuski samochód opisany na łamach „TG”, to Renault Fluence – przestronny sedan klasy kompakt. Auto bazujące głównie na modelu Megane, ale z elementami Laguny, nie jest jednak niczym więcej, jak tylko kompaktem. Nie wiem, czy Redaktor Horodecki nie zauważył, czy tylko udaje, że nie zauważył gry słów w sloganie Renault – że Fluence, to limuzyna wyższej klasy. Zwykle szeregując samochody używa się odwrotnego szyku: klasy wyższej średniej na przykład. Fluence jest samochodem wyższej klasy, a nie klasy wyższej, czyli wygląda, jakby był z klasy wyższej, niż jest. I jak mógłbym rozumienia takich niuansów nie oczekiwać od co poniektórych żurnalistów z innych tytułów, tak u Pana Jarka podejrzewam jednak świadome udawanie, że nie zrozumiał intencji importera, czy może producenta ;-)
Ale wróćmy do samego samochodu. Fluence nie zachwycił Redaktora Horodeckiego. Powodem była w zasadzie mniejsza funkcjonalność, niż odmiany kombi francuskiego kompaktu. Konkretnie – mniejszy otwór załadunkowy do bagażnika. Drugim minusem jest nieco za słaby silnik wysokoprężny – tylko 105 KM, a w Megane Grandtour można mieć o 25 KM więcej. Dla „Top Gear”, to szczególnie bolesna różnica! ;-)
Na kolejny francuski samochód trzeba zaczekać aż do strony 134. To dużo, choć po drodze znajdzie się parę innych artykułów, na których warto się zatrzymać. A gdy już dotrzecie do cyferek 1, 3 i 4, to traficie na kolejny odcinek długodystansowego testu Renault Megane Coupe. Francuski samochód wciąż nieźle sobie radzi, choć nie przestaje drgać jeden z reflektorów, a w dodatku trzeba było wymienić cięgno zwalniające oparcie przedniego fotela, pozwalające w efekcie na zajęcie miejsca z tyłu.
To samo Megane znajdziecie jeszcze na stronach 138-139, gdzie testowano stingera – urządzenie będące połączeniem lokalizatora GPS, rejestratora czasu pracy kierowcy i… oszukiwacza radarów ;-) Niestety zabawka jest dość droga – standardowa cena, to 6.800 zł, a urządzenie wzbogacone w laser wymaga wydania już 9.000 zł.
I to już wszystko, co napisano o samochodach francuskich w kwietniowym numerze „Top Gear”. Jak zwykle warto kupić ten miesięcznik, tym razem wprawdzie stosunkowo niewiele piszący o samochodach francuskich.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze