Używane Renault Laguna trzeciej generacji trafiło w ręce naszego redaktora jako auto uszkodzone. Czy było warto?
Faktycznie zakup uszkodzonego samochodu używanego jest jednym ze skutecznych sposobów na pewne oszczędności. Z duszą na ramieniu postanowiliśmy sprawdzić to na sobie, kupując zapomnianą i niezbyt zachęcającą Renault Lagunę trzeciej generacji. Finalnie kalkulacja wszystkich kosztów prezentuje się nad wyraz zachęcająco.
Okazję do sprawdzenia tego patentu znalazłem dosyć szybko, akurat konieczna była zmiana drugiego rodzinnego samochodu. Początkowo planowany był zakup Renault Clio IV generacji, jednak ceny zadbanych egzemplarzy z krajową historią startują z pułapu przekraczającego 30-32 tysiące złotych za najstarsze egzemplarze. Analogiczny poziom cenowy prezentuje ostatnie wcielenie Laguny, co wydaje się co najmniej absurdalne. Model klasy średniej, z tych samych lat oferujący nieporównywalnie większy komfort jazdy, większą przestrzeń, wysoki poziom bezpieczeństwa i przyjemność z jazdy po latach kosztuje tyle co miejskie Clio IV (lub mniej). Zaczęły się więc poszukiwania używanej Laguny z polską historią. Ceny wartych zainteresowania egzemplarzy zaczynają się od przynajmniej 32 tysięcy złotych – zdarzają się także egzemplarze zdecydowanie droższe. Po weryfikacji kilku pozornie doskonałych egzemplarzy z pierwszej ręki wniosek był zawsze ten sam – każdy z nich po zakupie wymagać będzie inwestycji w wysokości blisko minimalnego wynagrodzenia.
Akurat w Łodzi trafiła się Laguna z 2013 roku z polską historią wyceniana znacząco poniżej rynkowej średniej. Sprzedawca od miesięcy nie mógł pozbyć się porysowanej zewsząd Laguny nawet w tak atrakcyjnej cenie. Po wnikliwym sprawdzeniu kwestii mechanicznych w serwisie, historii pojazdu zapadła decyzja o dalszych negocjacjach cenowych. Sprzedawca najpewniej widząc cień nadziei na pozbycie się kłopotu obniżył cenę o kilka tysięcy złotych. Ostatecznie Laguna kosztowała 23 tysiące złotych, co biorąc pod uwagę perfekcyjny stan wnętrza, diesla 2.0 dCI 150 KM, bogate wyposażenie i prawdziwy przebieg 150 tysięcy kilometrów było niemałą okazją. Przywrócenie pełni sprawności mechanicznej pochłonęło 1800 złotych w postaci części zamiennych i 1200 złotych robocizny. Jak już pisaliśmy pozostała jeszcze kwestia estetyki nadwozia, które poprzedni właściciel dokładnie porysował i obił z każdej możliwej strony. Laguna ponad tydzień temu trafiła do warsztatu lakierniczego, interwencji wymagał podrapany przedni zderzak, dach gdzie pojawił się jedyny rdzawy punkt po uderzeniu kamienia, prawa i lewa strona karoserii – bez uszczerbków uchował się tylko tylni zderzak i pokrywa bagażnika a także maska. Przy okazji wypolerowane zostały klosze ksenonowych reflektorów, były w fatalnym stanie drastycznie pogarszając efektywność oświetlenia. Specjalista zainkasował 4000 złotych. Dziś Laguna prezentuje się tak jak przed jedenastu laty i jeździ podobnie.
Zakup i potrzebne naprawy pochłonęły 30 tysięcy złotych. W tym budżecie mamy doskonały egzemplarz, który przez najbliższe lata będzie wymagał tylko wymian oleju i filtrów. Dodatkowo w stosunku do rynkowych ofert bez uszkodzeń udało się oszczędzić kilka tysięcy złotych. Faktycznie ryzyko opłaciło się.
Najnowsze komentarze