Samochody które jeszcze kilkanaście lat temu były w codziennym użytku, często wyceniane były na marne kwoty, dziś stają się pełnoprawnymi klasykami – o ile przetrwały do naszych czasów w godnym stanie. Jednak życie z kilkudziesięcioletnim samochodem, nawet jeśli użytkujemy go okazjonalnie w okresie letnim, okupione jest masą nieprzewidzianych atrakcji i wydatków.
Swojego Peugeota 605 mam już trzeci rok. Każdego sezonu na liczniku pojawia się kolejne 2-3 tysiące kilometrów tworzących mnóstwo radości, pozytywnych wspomnień – ale i okupionych długimi przygotowaniami, naprawami. Do tej pory lista wydatków serwisowych przekroczyła dwukrotnie kwotę zakupu samochodu, i nie ma tu mowy o poważnym remoncie silnika czy karoserii. W kwestii mechaniki były to czysto eksploatacyjne wymiany płynów, przewodów zapłonowych, świec, uszczelnienie jednostki, wymiany elementów układu hamulcowego. Prace blacharskie zaś polegały na odświeżeniu powłoki lakierniczej i naprawieniu drzwi kierowcy – wielkich operacji tutaj nie było. Mimo wszystko tabelka wydatków nieubłaganie pokazuje ponad 20 tysięcy złotych.
Początek trzeciego sezonu oczywiście nie mógłby być inny, pozbawiony kolejnych inwestycji i prac. Liczne spotkania klasyków i charytatywny rajd pojazdów zabytkowych przebiegający przez całą Polskę – wszystko wymaga doskonałej sprawności technicznej. Tegoroczną listę inwestycji otwierała niedziałająca klimatyzacja – niespodziewanie odmówiła posłuszeństwa w zeszłym roku. Układ okazał się szczelny, każdy z elementów osobno sprawny (z kompresorem na czele). Po szerokiej diagnostyce winny okazał się niepozorny przekaźnik, kosztujący kilkanaście złotych – po jego wymianie wszystko wróciło do normy. W trzydziestoczteroletniej francuskiej limuzynie włączona klimatyzacja w żaden sposób nie pogarsza odczuwalnych osiągów – odbija się jednak na zużyciu paliwa zwiększającym się o 1-1,5 litra na sto kilometrów.
Kolejną zaplanowaną operacją była reanimacja układu wydechowego. Dotychczasowy tłumik końcowy był skrajnie zużyty. Pojawiały się już przedmuchy, zaś rozwarstwione połacie blachy uporczywie rezonowały w czasie jazdy. Kolejne próby naprawy, spawania były bezcelowe – stan wydechy po kilku dekadach był agonalny. Wymiana wraz z częściami kosztowała niecałe 500 złotych, co trzeba uznać za przyzwoity wynik zważywszy na nikłą populację 605.
Planując ponad tysiąckilometrową podróż kilkudziesięcioletnim samochodem musimy przygotować się na wszelką ewentualność, także tak błahą jak przebicie opony. Peugeot 605 podobnie jak dziesiątki innych francuskich samochodów sprzed lat koło zapasowe umieszczone ma pod podłogą bagażnika w opuszczanym kosztu. Takie rozwiązanie pozwala na zaprojektowanie całkowicie płaskiej podłogi bagażnika i w razie konieczności nie wsadzamy brudnego koła do środka.
Problem pojawia się, gdy po latach zastoju postanowimy opuścić kosz – wówczas mechanizm może okazać się totalnie skorodowany czy zabrudzony. Profilaktycznie więc mechanizm opuszczania koła zapasowego został wyczyszczony i nasmarowany, a sam zapas sprawdzony i napompowany. Nieodzownym wyposażeniem są oczywiście wszelkie zapasowe żarówki, kable rozruchowe, trytytki przydatne w najmniej spodziewanych momentach i formie oraz zapas oleju silnikowego czy podstawowe narzędzia.
Wymianie koła w trasie towarzyszyć mogą także problemy z odkręceniem zapieczonych śrub do kół. I znów czysto prewencyjnie warto każdą stronę samochodu podnieść, odkręcić każde z kół i nasmarować śruby chociażby towotem – tak prosty zabieg ułatwi ewentualną wymianę koła w trasie w niezbyt sprzyjających okolicznościach. Przy okazji demontażu każdego koła zdecydowanie warto przejrzeć stan tarcz, klocków hamulcowych i elementów resorujących czy znaleźć ewentualne potencjalne ogniska korozji i odpryski lakieru. Wszelkie ubytki powłoki lakierniczej w niewidocznych miejscach z powodzeniem warto uzupełnić we własnym zakresie, tutaj estetyka nie ma znaczenie, liczy się szybkość z jaką zareagujemy.
Finałem przygotowań będzie oczywiście coroczna wymiana oleju i filtrów.
Najnowsze komentarze