Henri J. Citroën, wnuk założyciela marki chce, by w Paryżu powstało muzeum Citroëna z prawdziwego zdarzenia. Krytykuje Stellantis za ograniczanie fabrycznej kolekcji aż o 300 samochodów i zapowiada, że zrobi wszystko, aby pamięć o jego wielkim dziadku trwała przez kolejne pokolenia.
Citroën przez wiele lat był marką nieco zapomnianą, nawet przez oficjalne władze Francji. Dopiero aktywność licznych grup miłośników marki na całym świecie pokazała, jak wielki potencjał ona kryje. Ma najwięcej fanów na całym świecie spośród marek popularnych, żaden inny producent nie posiada takiej kolekcji zróżnicowanych kultowych modeli.
Citroën jest dla wielu osób nie tylko samochodem, ale sposobem życia. Tak dzieje się w przypadku pewnego rodzaju subkultury 2CV, która promuje niespieszny tryb życia. Swoje grono wielbicieli mają Citroëny Traction Avant. Citroën SM stał się żywą legendą, podobnie jak DS. Mnóstwo osób wraca do klasyków takich jak CX czy BX.
Bardzo dużym wsparciem dla tych ruchów jest osoba Henri J. Citroëna, wnuka założyciela marki. Podkreśla, że jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia w dziedzinie pamięci o Citroënie.
„W Paryżu nie ma obecnie muzeum Citroëna z prawdziwego zdarzenia. Chciałbym, aby takie miejsce powstało i było świadectwem potęgi ludzkiego rozumu i wydarzeń, które dały początek marce” – powiedział Henri J. Citroën, wnuk założyciela marki, w wywiadzie dla jednego z włoskich magazynów. „To staje się moją misją, być może testamentem. Trzeba to zrobić za wszelką cenę. Na razie grupie Stellantis udało się eksmitować trzysta samochodów z kolekcji Citroën-Patrimoine. Nie ma już nawet garażu, w którym można by je zobaczyć. Mój dziadek nie byłby zadowolony”.
Najnowsze komentarze