Podczas niemieckiej okupacji Francji w czasie II wojny światowej, benzyna była bardzo droga, trudno dostępna, a często w ogóle nie można jej było kupić. Jeździć jednak trzeba było.
Pojawiły się wtedy firmy, które oferowały alternatywne systemy zasilania. Paliwem mógł być węgiel, drewno lub węgiel drzewny. Ten konkretny egzemplarz został skonwertowany przez przedsiębiorstwo Fap Elgazo Tarbes by mógł jeździć na węgiel. Ale nie było to zbyt wygodne zasilanie.
Dwa duże pojemniki umieszczono nad przednimi obszernymi błotnikami. Przed jazdą należało nasypać tam węgla, podpalić go, a potem poczekać około 30 minut. W tym czasie tworzyła się odpowiednia ilość metanu, który gromadził się w zbiorniku a potem był przesyłany do gaźnika. Zasięg takiego auta wynosił około 50 kilometrów, po czym trzeba było się zatrzymać i… dosypać węgla. A potem rozpocząć cały proces od początku.
Prędkość maksymalna takiego pojazdu wynosiła około 70 kilometrów na godzinę. W wersji benzynowej przekraczała 100 km/h. Do dzisiaj ocalało tylko kilka takich konwersji.
Prezentowany egzemplarz znajduje się w Lane Motor Museum w Nashville w Stanach Zjednoczonych. Muzeum ma więcej europejskich samochodów, w tym sporo ciekawych Citroenów. Warto się tu wybrać, jeśli akurat będziecie w okolicy.
Najnowsze komentarze