W najnowszej odsłonie raportu Clean Cities można przeczytać, że autorzy przedstawili 5 najważniejszych narzędzi, które mogą zastosować decydenci polityczni, aby polityka w zakresie czystego transportu miejskiego uwzględniała potrzeby najbardziej wrażliwych grup społecznych. Ale czy na pewno tak jest?
Pierwszą z metod na czystsze powietrze w miastach, wg. raportu Clean Cities, jest złomowanie starszych pojazdów. Miałoby to się odbywać w ramach programu finansowego z podatków.
„Niewątpliwie przydatne u nas byłyby zachęty finansowe do złomowania najstarszych, wysokoemisyjnych pojazdów, bo to głównie one stanowią problem. Co piąty samochód w Polsce ma ponad 20 lat. Takie narzędzie wymagałoby wsparcia na poziomie centralnym i dostosowania rodzaju zachęty do lokalnego kontekstu. W miastach mogłyby to być: bezpłatna karta miejska na dłuższy okres, dopłata lub refundacja zakupu roweru. W miejscach, w których jest podstawowym środkiem przemieszczania się, można rozważyć dopłatę do mniej emisyjnego samochodu” – tłumaczy Nina Józefina Bąk, Koordynatorka Clean Cities Campaign w Polsce.
Brzmi to bardzo efektownie, ale spróbujmy przeanalizować głębiej co tak naprawdę proponuje Clean Cities Campaign. Autorzy raportu sugerują, aby użyć pieniędzy z podatków do wsparcia likwidacji starszych samochodów. Nie odnoszą się ani trochę do przyczyn, dla których ludzie mają takie pojazdy, nie wspominają o tym, z jakiego powodu w ogóle używamy aut.
Jeśli ktoś ma potrzebę poruszania się samochodem po mieście to zwykle robi to z powodu konieczności dojazdów do pracy, do szkoły, na zakupy. Być może częściowo potrzeba ta wynika z wygody, ale są też względy praktyczne: słabo rozwinięta komunikacja miejska lub jej brak w niektórych miejscach miasta, daleki dojazd, problemy zdrowotne. Przyczyn może być bardzo wiele. W czasie pandemii koronawirusa własny samochód dawał izolację od ognisk choroby.
Autorzy raportu Clean Cities Campaign nie wspominają też, że starsze samochody są kupowane i utrzymywane z powodu niskiej siły nabywczej społeczeństwa i niskich zarobków. Zamiast adresować taką potrzebę jak zwiększenie jej, dają receptę w postaci… zwiększenia podatków, czyli dalszego zmniejszania zarobków. Każdy podatek, jakikolwiek by nie był, gdziekolwiek by został ulokowany w strukturze podatkowej, zawsze na końcu uderza w nabywcę końcowego. Czyli przełoży się na dalsze zmniejszenie zdolności nabywczej osób najmniej zarabiających.
Finansowanie złomowania starszych samochodów pieniędzmi pochodzącymi z podatków może więc pogorszyć jeszcze możliwości społeczeństwa do nabywania indywidualnych, tak potrzebnych środków transportu! Autorzy raportu mówią też, błędnie moim zdaniem, o zewnętrznych źródłach finansowania takich programów, takich jak Fundusz Spójności, Krajowy Program Odbudowy, Fundusz Modernizacji czy Społeczny Fundusz Klimatyczny. To nie są pieniądze z zewnątrz – to są właśnie środki z podatków! Unia Europejska nie ma swoich pieniędzy, które w magiczny sposób wytwarza, żeby je pozyskać, musi coś opodatkować. Kto za to płaci? My wszyscy.
Grupy wrażliwe społecznie, jak to pięknie nazywają autorzy raportu, też potrzebują środków transportu. Żeby móc je kupić, potrzebują niższych podatków i wyższych wynagrodzeń. Clean Citites propoznuje coś odwrotnego. Dziwny sposób myślenia, naprawdę dziwny. Chyba, że celem kampanii jest tak naprawdę odebranie możliwości poruszania się indywidualnie. Ale wtedy piszcie to wprost…
Z całym tekstem raportu Clean Cities Campaign można zapoznać się tutaj.
Najnowsze komentarze