Miesiące przygotowań, lata zbierania funduszy, a w końcu zakup i renowacja Renault 4L. Felix i Gabriel już 15 lutego wystartują w rajdzie 4L Trophy, który łączy studentów z całego świata w słusznym celu. Podczas swojej przygody pokonają dystans 6.000 km m.in. po marokańskiej pustyni, aby pomóc Czerwonemu Krzyżowi oraz dzieciom z fundacji Enfants du Désert. Rozmawiamy z uczestnikami o inspiracjach i przygotowaniach do tego wymagającego rajdu.
Skąd wziął się pomysł na udział w 4L Trophy i ile minęło czasu od koncepcji do realizacji?
Felix: Pomysł na udział w rajdzie zaczął kiełkować w naszych głowach, kiedy ja miałem 13 a Gabriel 14 lat. Od zawsze pasjonowaliśmy się starymi samochodami, podróżami i wyścigami Formuły 1. Mój tata kolekcjonuje klasyczne modele, dlatego zawsze byliśmy związani z zabytkowymi pojazdami i kiedy zobaczyliśmy 6-odcinkowy vlog z rajdu 4L Trophy na Youtubie uznaliśmy, że musimy wybrać się taką podróż. W 2018 roku zaczęliśmy odkładać pieniądze i powoli marzyć, że to naprawdę może się udać. Ostateczna decyzja o tym, że to robimy oraz szukanie sponsorów oraz co najważniejsze samochodu zaczęło się w marcu ubiegłego roku. Od tamtej pory na poważnie zajęliśmy się przygotowaniami.
Ile kosztuje udział w takim rajdzie?
Felix: Na cały wyjazd potrzeba ok. 12-13 tys. euro, ale szybko rodzą się kolejne wydatki. Część funduszy pochodziła od rodziny, ale większość to wkład sponsorów, których, jak pewnie się domyślasz, nie jest łatwo znaleźć.
Gdzie szukaliście?
Felix: Wysyłaliśmy mnóstwo maili do najróżniejszych firm, ale w dzisiejszym świecie jest to z reguły dosyć skomplikowane. Bez kontaktów na wyższym szczeblu ciężko się dostać do kogoś, kto jest w stanie podjąć decyzję o jakimkolwiek wsparciu. Często odbijaliśmy się od skrzynek z automatycznymi odpowiedziami albo od osób, które wykazywały zainteresowanie, ale nie były decyzyjne. Dopiero później kierowaliśmy się już do osób postawionych wyżej. Obdzwanialiśmy kontakty uniwersyteckie, rodzinne oraz znajomych. Każda pomoc miała znaczenie. Organizowanie funduszy wymaga sporo czasu i energii, ale mieliśmy szczęście, ponieważ znalazło się wielu ludzi chętnych, aby nam pomóc. Zaufać dwóm młodym studentom, którzy chcą jechać samochodem z 1985 roku na Saharę do Maroka nie jest takie oczywiste (śmiech).
Zobacz także: Renault 4 mały samochód o wielkich możliwościach przewozowych, przyjazny zwierzętom
Jakie trudności napotkaliście podczas przygotowań?
Felix: Przygotowania do rajdu nie są łatwe zwłaszcza, że każdy z naszej załogi na co dzień znajduje się w innym kraju: ja w Londynie a Gabriel w Madrycie. Dodam jeszcze, że prace nad naszym Renault 4L odbywają się we Francji, dlatego dopięcie wszystkiego na ostatni guzik nie jest łatwą sprawą.
Mieliście wcześniej styczność z Renault 4L?
Gabriel: Renault 4 to kultowy samochód francuski, prosty i niegdyś ogólnodostępny. Wychowywałem się we Francji i jak jeździłem na wieś do dziadka i babci bardzo często widywałem 4L, zresztą wciąż można go czasem spotkać w małych francuskich miasteczkach.
Mieliście okazję jeździć R4 zanim rozpoczęliście przygotowania do rajdu?
Felix: Pierwszy raz wsiedliśmy do Renault 4L po zakupieniu naszego egzemplarza.
Gdzie znaleźliście samochód i czy było łatwo?
Gabriel: Znaleźliśmy Renault 4L na południowym-zachodzie Francji, w miejscowości Douzat zlokalizowanej około godziny jazdy nad Bordoux, ale szukaliśmy praktycznie wszędzie.
Felix: Myśleliśmy, że znajdziemy auto w Hiszpanii i następnie przewieziemy je do Francji, ale nie było to możliwe ze względu na ubezpieczenia oraz inne komplikacje dlatego skupiliśmy się na poszukiwaniach we Francji. 4L Trophy to popularny rajd, w którym uczestniczy dużo młodych ludzi dlatego dostęp do modelu jest ograniczony. Ciężko znaleźć samochód w rozsądnej cenie i do tego w dobrym stanie. To było wielkie wyzwanie.
Ale się udało.
Felix: Udało się, ale tak trochę na pół, bo początkowo myśleliśmy, że samochód jest w lepszym stanie dlatego ostatecznie okazało się, że trochę za niego przepłaciliśmy.
Co trzeba było naprawić/zmodyfikować. Czy auto otrzymało specjalne wyposażenie z myślą o jeździe po pustyni?
Felix: Lista napraw jest długa i może nie będę tu zanudzał wymieniając wszystko, ale jeśli chodzi o przygotowanie do warunków nawierzchni, to konieczne było zabezpieczenie podwozia przed kamieniami i uszkodzeniami, które często zdarzają się podczas tego typu rajdów. Trzeba było przystosować tłumiki, hamulce i zapewnić dwa zapasowe koła. Celem rajdu jest jazda zwykłym, prostym, tanim samochodem, który musi przejechać odległości, których nie pokonuje na co dzień dlatego modyfikacji nie ma zbyt wiele.
Kto zajmuje się przygotowaniem auta?
Felix: Znaleźliśmy pasjonata 4L pod Paryżem. Zajmuje się praktycznie tylko tym modelem i przygotowuje nasz samochód do wyjazdu. Odbieramy Renault kilka dni przed rajdem.
Czy napotkaliście jeszcze jakieś trudności?
Felix: Poprzedni właściciel Renault 4L zajmuje się odnawianiem samochodów. Miał kilka egzemplarzy tego modelu i obiecał, że auto będzie gotowe w maju. Termin został przesunięty na czerwiec, potem na lipiec i odbiór auta ciągle się opóźniał. Udało nam się kupić 4L dopiero w październiku ubiegłego roku. Pomijając fakt, że samochód nie był w takim stanie, w jakim powinien, właściciel nie do końca chciał sprzedać pojazd oficjalną drogą, a my chcieliśmy mieć wszystko na papierze: kontrole techniczną itp.
Zobacz także: Renault Mégane V6 250 KM 4×4 concept. W 1988 roku zaszokował świat motoryzacji
Co trzeba zabrać ze sobą w taki rajd?
Felix: Obowiązkowy ekwipunek to: 20 litrowy kanister, 2 koła zapasowe, części zamienne i narzędzia. Poza tym materiały szkolne i humanitarne, ponieważ jest to rajd charytatywny. Wieziemy również rzeczy na budowę szkół dla dzieci z pustyni.
Gabriel: Musimy zabrać także namiot, śpiwory oraz oczywiście jedzenie i wodę.
Czy to wszystko zmieści się do małego Renault 4L?
Felix: Mamy małą przewagę ponieważ nasz samochód nie ma tylnych siedzeń. W zamian jest jeden wielki bagażnik. Samochód na zewnątrz wydaje się bardzo mały, ale tak naprawdę ma sporo przestrzeni dlatego nie mamy wątpliwości, że to wszystko zmieści do naszego 4L.
Czego obawiacie się najbardziej?
Felix: Modlimy się, aby nie wpaść w żadne problemy techniczne i uniknąć poważnych napraw, których nie będziemy w stanie dokonać własnymi rękami. Wizja godzin spędzonych na pustyni w oczekiwaniu na pomoc nie jest specjalnie atrakcyjna. Obawiamy się również zmęczenia. Pokonanie 6000 km w prawie 2 tyg., w warunkach uniemożliwiających szybką jazdę oznacza 9-11 godzin prowadzenia podczas jednego dnia. Zdajemy sobie sprawę, że nasze możliwości są ograniczone. To ogromny wysiłek.
Gabriel: Rajd 4L Trophy zmusza młodych ludzi do kombinowania i uczenia się napraw takiego samochodu. Mamy zaplecze pomocy technicznej rajdu, ale im więcej potrafimy sami, tym lepiej. Co ważne mamy też Youtube (śmiech). Na Youtubie wszystkiego można się nauczyć! Oczywiście jeśli tylko będzie zasięg.
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w rajdzie!
Relację z rajdu można śledzić na Profilu 4ltrophy_equipedumalentendu na Instagramie
Najnowsze komentarze