Niektórzy znajomi śmiali się, że to głupie zabezpieczenie, że lepiej multilock, że lepiej takie odcięcie z pilotem. Że jak nie ma kierowca przy sobie pewnego pudełeczka to samochód nie jedzie. Innymi słowy napada mnie bandzior i wysadza z auta, odjeżdża moim samochodem i… staje po 100 metrach, bo pudełeczko zostało w mojej torebce razem ze szminką. Oczywiście wszystko tak działa pod warunkiem, że bandzior wysadza mnie wraz z torebką, a w to szczerze wątpię. Wybrałam więc wariant najprostszy, czyli … ukryty guzik odcinający zapłon. Wszystko było ok. dopóki tylko ja jeździłam moim samochodem. Ostatnio jedna z moich najlepszych przyjaciółek zmienia pracę i została bez auta. Dziewczyna latami miała służbowy samochód, więc prywatny sprzedała. Teraz została bez auta, a przecież powszechnie wiadomo, że człowiek do dobrego się przyzwyczaja. Nie należę do osób, które uważają, że samochodów się nie pożycza. Wiedziałam ile ma spraw do załatwienia, wiedziałam, że mieszka z dala od centrum, a ja… wyjeżdżałam na kilka dni na spotkania autorskie nie samochodem, a pociągiem. Po co auto ma stać kilka dni przed domem? Zwłaszcza, że ona męczy się bez? Zaproponowałam pożyczkę. Teraz przyjaciółka moim samochodem jeździ, jak właścicielka, ale pierwsza pożyczka doprowadziła mnie do śmiechu, a ją do łez…
Oczywiście pokazałam jej przycisk i wyjaśniłam jak z niego korzystać, po czym… pojechałam na drugi koniec Polski na spotkania z czytelnikami. Byłam w pociągu, gdy odebrałam dramatyczny telefon. Przyjaciółka podjechała na stację zatankować, bo ma jechać pod Warszawę, więc musiała silnik wyłączyć, zatankowała i… nie może znaleźć guzika. Wyszłam z przedziału na korytarz i cierpliwie tłumaczyłam: „w prawo, w lewo” łapiąc przy tym kpiące spojrzenia stojących opodal współpasażerów. Jakoś się udało. Dwie godziny później (już na spotkaniu sic!) dzwoni telefon. Miałam wyciszony, więc nie odbierałam, ale widziałam na wyświetlaczu, ze to ona. Przeprosiłam czytelników i odebrałam. Znów nie mogła znaleźć guzika. Znów instruowałam „w prawo, w lewo” tym razem łapiąc kpiące spojrzenia nastolatków. Gdy opowiedziałam im, co to za telefon ryknęli śmiechem. Ja też się śmiałam. Przyjaciółce do śmiechu jednak nie było. Zadzwoniła jeszcze dwa razy. Gdy po dwóch dniach odbierałam auto powiedziała:
– Ci, co mówili, ze to beznadziejne zabezpieczenie byli idiotami! Jest świetne! Gdy na stacji benzynowej przez dobry kwadrans nie mogłam uruchomić auta, usłyszałam, że nie nadaje się nawet na złodzieja. Dwóch facetów mi pomagało znaleźć ten cholerny guzik i nic! Wszyscy krzyczeli, że zajmuje miejsce przy dystrybutorze!
– A pomóc nie chcieli?
– Jeden chciał, ale też nie mógł wymacać guzika, a potem powiedział, że się spieszy.
No i tak tylko retorycznie pytam, czy z tym zabezpieczeniem to ja nie miałam racji?
Najnowsze komentarze