W tym tygodniu odbyła się polska premiera dziennikarska Citroëna C5 X – najnowszego modelu francuskiej marki. Auto już wprawdzie można oglądać u wybranych dealerów Citroëna, ale jazdy dla mediów zorganizowano dopiero w tym tygodniu. I przyznam szczerze – na żywo ten samochód robi o wiele lepsze wrażenie, niż na zdjęciach.
Citroën C5 X jest autem reprezentującym markę w segmencie D. Nie jest jednak samochodem klasycznym, co idealnie wpisuje się w DNA Citroëna. Nie można tu mówić o sedanie, o kombi, czy o jakiejkolwiek klasycznej sylwetce. Niektórzy uznają go z jakiegoś powodu za fastbacka, ale to też nie jest właściwy typ nadwozia (fastbackami były np. Citroëny GS, CX, czy C6). Realnie Citroën C5 X jest hatchbackiem. W segmencie D nie jest to popularny typ nadwozia, ale po pierwsze Citroëny nigdy nie hołdowały mainstreamowi, a po drugie – C5 X nie jest klasycznym przedstawicielem segmentu D. To samochód nieco podniesiony, ale też nie SUV. To typowy przykład crossovera, czyli auta łączącego w sobie cechy różnych segmentów.
Czy takie połączenie trafi do odbiorców? Czy zechcą oni w ogóle zapoznać się z taką „krzyżówką”? Napiszę tak: z pewnością warto się temu modelowi przyjrzeć. Bo ma on sporą pulę zalet. Na razie, podczas krótkiej jazdy, trudno było ocenić C5 X pod każdym względem, z tym zaczekamy do pełnego kilkudniowego testu, niemniej jednak pierwsze oceny wystawić można.
ZNAKOMITY KOMFORT
Citroën od lat kojarzy się z komfortem. Nie dziwi więc, że konstruktorzy najwyraźniej tę cechę uznali za priorytetową. Wprawdzie zawieszenia hydropneumatycznego – przez lata swojej wizytówki – Citroën już nie stosuje, ale C5 X naprawdę ma tu sporo do zaoferowania. W zawieszeniu wykorzystano amortyzatory PHC™, które naprawdę skutecznie tłumią nierówności. Jechaliśmy drogą, którą na miejsce premiery przyjechałem swoim Kadjarem. Różnica między tymi samochodami była kolosalna! C5 X wybierał nierówności, jak dobre hudropneumatyki!
Citroën C5 X ma 4.805 mm długości i 2.785 mm rozstawu osi. Jest więc autem nieco dłuższym od C5 II generacji (o 26 mm), choć odrobinę krótszym od C5 II w wersji kombi (o 24 mm), ma za to mniejszy rozstaw osi – o 30 cm. C5 X jest od poprzednika wyższy o 34 mm, choć od kombi od centymetr niższy). Nowy model ma też większy bagażnik mieszczący 545 litrów (w C5 II było to 467 litrów, zaś w kombi 533 litry). Takie wymiary przekładają się na dobrą przestronność C5 X i w efekcie komfort podróży. Szerokością nadwozia C5 X jest bardzo zbliżony do C5 II.
Konstruktorzy skupili się mocno także na komforcie siedzeń, które wyposażono w dodatkową warstwę pianki o grubości 1,5 cm. Samochód może być wyposażony w funkcję masażu i wentylacji foteli, odsuwany fotel kierowcy, co ułatwia wsiadanie i wysiadanie, elektryczne sterowanie foteli, a pasażer jadący na kanapie po prawej stronie może nawet przesunąć przedni fotel przed sobą dla zapewnienia sobie większej ilości miejsca.
Dostęp do bagażnika ułatwia wielki otwór załadunkowy. Roleta przykrywająca kufer unosi się razem z pokrywą bagażnika, co ułatwia pakowanie i wypakowywanie bagaży, a dodatkowo w znacznym stopniu chroni wnętrze samochodu przed np. wiatrem.
Samochód jest też świetnie wyciszony, Nie dokonywałem pomiarów, bo nie było ku temu warunków – na pewno zrobię to, gdy auto trafi w moje łapki na standardowy test. Subiektywnie jednak wewnątrz jest cicho i przyjemnie. Zawieszenie też pracuje bezgłośnie. Na drogach szybkiego ruchu słychać w zasadzie tylko szum powietrza opływającego auto.
BOGATE WYPOSAŻENIE
Citroën C5 X oferowany jest w Polsce w czterech wariantach wyposażenia: Feel, Feel Pacj, Shine i Shine Pack. My mieliśmy do dyspozycji tę ostatnią, ale już w standardzie wyposażenie jest dobre. Oczywiście odmiana Feel, jako otwierająca cennik i mająca kusić klientów, dostępna jest wyłącznie z bazowym, 130-konnym silnikiem, ale podejrzewam, że zdecyduje się na nią niewielu klientów. Kosztuje ona 143.800 zł i jest pozbawiona m.in. aktywnego zawieszenia (ale PHC jest), niektórych elementów wyposażenia związanego z bezpieczeństwem, asystenta jazdy autostradowej, automatycznej zmiany świateł mijania na drogowe i odwrotnie, czujników martwego pola, czujników parkowania z przodu, kamery cofania, relingów dachowych i systemu bezkluczykowego. Brak w niej też świateł przeciwmgłowych i podgrzewanej kierownicy oraz podgrzewanych foteli, nawigacji i HUD-a. Normalna sprawa.
Wersja Shine Pack jest naprawdę bogato wyposażona, ale trochę kosztuje. Wynika to z tego, że jest oferowana tylko z dwoma jednostkami napędowymi – albo 180-konnym benzyniakiem, albo 225-hybrydą plug-in. Ten pierwszy wariant jest wyceniany na co najmniej 177.800 zł (Shine), ewentualnie na 187.300 zł (Shine Pack), na ten drugi trzeba szykować minimum 200.300 zł (Feel Pack), ewentualnie 210.300 zł (Shine), zaś topowa odmiana (Shine Pack) kosztuje od 219.800 zł.
Po szczegóły wyposażenia odsyłam Was do cennika. Tam też znajdziecie aktualne wartości za poszczególne wersje. Wiadomo wszak, jak się ceny nowych aut dynamicznie zmieniają.
JAZDA
Wspominałem już, że Citroën C5 X jeździ komfortowo i cicho. Fotele faktycznie są wygodne, materiały wykończeniowe (wersja Shine Pack) zdecydowanie mogą się podobać, a spasowanie elementów kokpitu oceniam jako dobre. Niestety jazdy odbywały się przez podwarszawskie okolice, na południe od Piaseczna, w dużym ruchu, więc ciężko ocenić, jak naprawdę prowadzi się ten samochód na przykład w dynamicznie pokonywanych zakrętach. Reakcje na gaz są dobre, automatyczna skrzynia biegów (manual w ogóle nie jest dostępny) działa jedwabiście i jej praca jest w zasadzie niezauważalna, siła hamowania jest właściwa i łatwa do dozowania, zaś widoczność z wnętrza pozwala świetnie orientować się w przestrzeni. Zużycie paliwa oscylowało poniżej 7,5 l/100 km, ale powtarzam – to nie do końca miarodajne informacje i ze szczegółami zaczekamy na dłuższy test.
PODSUMOWANIE
Citroën C5 X przypadł mi do gustu o wiele bardziej niż Citroën C4 III generacji. Na żywo robi dobre wrażenie, a jeździ naprawdę fajnie. Czy jednak faktycznie można go stawiać w jednym rzędzie w legendarnymi modelami takimi jak Traction Avant, DS, CX, XM czy C6? To były samochody bez wątpienia nowatorskie i C5 X też w jakimś sensie taki jest. Ale DS, CX , XM i C6 reprezentowały Citroëna w segmencie E, a to oczko wyżej, niż gra C5 X.
Aby podkreślić przywiązanie do komfortu importer zaprosił użytkowników zabytkowych Citroënów. Na prezentacji można było więc obejrzeć modele CX, XM, DS i unikatowego SM-a, a nawet się tymi samochodami przejechać (w roli pasażera).
W efekcie możemy więc mówić nawet o porównaniu z najnowszym modelem. Wiem, że pewnie niektórych urażę, ale pod pewnymi względami C5 X tym legendom specjalnie nie ustępuje! To naprawdę ciekawy samochód, ale – jak przystało na Citroëna – niewątpliwie nie dla każdego. Warto jednak dać mu szansę i przetestować go na jeździe próbnej u dealera!
Krzysztof Gregorczyk; zdjęcia: KG, Citroën
Najnowsze komentarze