Wizyta w warsztacie samochodowym jest coraz droższa a rachunki opiewają często na kilka lub kilkanaście tysięcy złotych. Dlaczego tak się dzieje? Rozmawialiśmy z kilkoma właścicielami niewielkich niezależnych serwisów na temat cen. Przyznają wprost, że na brak pracy nie narzekają a przyczyny rosnących cen to między innymi brak chętnych do zawodu. Mówią też o zjawisku odchodzenia od starych aut na rzecz nowych.
We wszystkich rozmowach pojawił się wątek braku wykwalifikowanej kadry do pracy. Mechanicy, którzy mają doświadczenie w naprawach i są w stanie zająć się samochodem, mają pod dostatkiem ofert pracy, bo nie ma ich zbyt wielu. To powoduje presję na pensje. Dobry mechanik potrafi zarobić nawet kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie! Brakuje chętnych do zawodu, szkoły nie dostarczają mechaników. Młodzi ludzie wolą czyste zawody.
„Przychodzą na chwilę, nauczą się czegoś, uciekają. Diagnostykę jeszcze się nauczą, bo to komputer, ale brudzić ręce? Jak tak dalej pójdzie, to młodych mechaników nie będzie wcale” – mówi nam właściciel małej firmy pod Warszawy.
Drugi powód, który słyszymy to podatki, w szczególności obciążenia za pracę.
„Chcąc zapłacić komuś 5.000 zł na rękę na umowę o pracę muszę wydać prawie 8.300 zł. Porównajcie te kwoty: 5.000 zł do ręki, 3.300 zł idzie do państwa w formie podatków. Wszystkie te koszty wliczam klientom i robi się drogo”.
Zobacz: Wiadomości motoryzacyjne. Codziennie, aktualne, ciekawe
Jest jeszcze kwestia specjalizowanej wiedzy i umiejętności zakupu części do rzadszych modeli.
„Musiałem podnieść ceny, bo zainteresowanie mam ogromne a możliwość przerobienia tego ograniczone. Odradzam też zakup zapuszczonych tanich aut, mimo że je kocham i uwielbiam naprawiać, bo koszty dla klienta wynikające z godzin robią się bardzo duże. Jeśli ktoś mnie pyta, sugeruję zakup droższego zadbanego egzemplarza z mniejszym przebiegiem, żeby potem nie było płaczu, że drogie naprawy” – opowiada nam właściciel serwisu Citroëna.
Zobacz: Testy nowych i używanych samochodów. pomiary, spalanie, opinie
To oczywiście nie wszystko, media, szczególnie ogrzewanie, rosnące ceny najmu komercyjnych nieruchomości, ubezpieczenie a nawet specjalizowane kursy, związane z rozwojem motoryzacji, drożejące części – to wszystko składa się na koszty roboczogodzin a co za tym idzie cen w serwisach.
„Średni rachunek u mnie to dzisiaj ponad trzy tysiące złotych. Przy większych naprawach, przy większym przebiegu i zakresie znacznie więcej” – dodaje właściciel warsztatu.
Czy będzie taniej? Wszyscy są zgodni, że wręcz przeciwnie. I zaczynają zauważać, że ludzie myślą o kupnie nowych tańszych aut na raty z kilkuletnią gwarancją.
„Doszliśmy do momentu, że stare auto zaczyna być bardzo dużym kosztem. Mam klientów, którzy idą do salonu, wpłacają jakąś kwotę i biorą na raty auto za które płacą kilkaset złotych miesięcznie, wychodząc z założenia że to tańsze i mniej problemowe niż utrzymywanie czegoś starszego” – podsumowuje w rozmowie z nami osoba prowadząca niezależny serwis. „O pracę się nie boję. Kolejka na placu po horyzont.”
Najnowsze komentarze