Mały na zewnątrz, wielki w środku i w dodatku w przystępnej cenie. Podczas pobytu w Indiach testowaliśmy Renault Kwid, który jest najtańszym samochodem producenta spod znaku rombu i jednym z najbardziej przystępnych modeli z automatem na rynku indyjskim. Jeśli chcielibyśmy porównać Kwida do europejskiej oferty, model mógłby być spalinowym odpowiednikiem Dacii Spring.
W roku 2015, a więc na długo przed debiutem Dacii Spring Grupa Renault zaprezentowała światu prosty i przystępny samochód oparty o platformę CMF-A aliansu Renault Nissan. Na rynku indyjskim Kwid zdobył duże zainteresowanie ze względu na nowoczesną względem konkurentów stylistykę, dla której inspiracją stał się segment SUV-ów. Nie bez znaczenia okazała się również atrakcyjna cena. Nawet po face liftingu i wzbogaceniu wyposażenia pod względem technologii i bezpieczeństwa pasażerów Renault Kwid pozostaje atrakcyjną propozycją na lokalnym rynku.
Gdyby w ofercie Dacii Spring znajdował się silnik benzynowy, model najprawdopodobniej nie miałby sobie równych pod względem ceny, ale spalinowy segment A to w dobie wygórowanych norm emisji spalin i nastawienia na elektryfikację gatunek skazany na wyginięcie. Jeśli mała Dacia miałaby szansę na sukces rynkowy, rumuńska marka z pewnością znalazłaby już sposób, na przemycenie do salonów swojej wersji Renault Kwid. Na razie nie ma planów na wzbogacenie oferty Dacii o Springa bez wtyczki, a szkoda bo kuzyn spod znaku rombu choć niewielki i prosty, jest wyjątkowo funkcjonalny i z łatwością zdaje egzamin z jazdy w mieście. Elektryczną wersję Renault Kwid mieliśmy okazję testować w ubiegłym roku w Brazylii, przyszła kolej na test w Indiach i samochód napędzany 3-cylindrowym silnikiem Sce o pojemności 999 cm3.
Zwinność Renault Kwid jest godna podziwu
Plan był prosty. Odbieramy samochód w salonie dealerskim w Guduvanchery i testujemy auto w dwóch etapach. W pierwszej kolejności kierowca Renault demonstruje możliwości samochodu w mieście oraz podczas szybszej jazdy a po dotarciu do Chennai zajmę miejsce za kierownicą w ramach etapu drugiego. Nasza ekipa wsiadła ochoczo i nie podejrzewając, że po drodze coś może pójść nie tak. Salon Renault, z którego odebraliśmy auto znajduje się ok. 40 km od zatłoczonego Chennai, dlatego nie brakowało okazji do tego, by rozpędzić Kwida do nieco wyższych wartości prędkościomierza w dodatku ze sporym obciążeniem, bo na pokładzie znajdowały się trzy dorosłe osoby.
Kwid zadziwiał zwinnością. Nasz kierowca nie oszczędzał auta i dociskał pedał gazu do podłogi, kiedy tylko nadarzyła się okazja. Od czasu do czasu na liczniku bez większych problemów pojawiała się wartość 100 km/h, ale przy szybszej jeździe objawiał się mankament Kwida – niedostateczne wytłumienie kabiny. Hałas silnika i odgłosy ulicy dawały się w małym modelu we znaki. Nasz kierowca z kamiennym wyrazem twarzy i godną podziwu zwinnością antylopy lawirował pomiędzy pojazdami na drodze i na szerokość główki od zapałki wciskał się pomiędzy motocyke i samochody nie oszczędzając przy tym klaksonu. Nadużywanie sygnałów dźwiękowych jest w Indiach na porządku dziennym. Chyba nie da się tu wyjechać na drogę w ciszy.
Dodatkowa runda testów
Pierwszy etap testu lekko się przedłużał i zaczęły ogarniać nas wątpliwości: czy przypadkiem nie powinniśmy już dotrzeć do Chennai? Kilometrów przybywało, ale dopiero po kontroli w nawigacji wszystko stało się jasne. Miejsce docelowe wcale nie znajdowało się bliżej, wręcz przeciwnie. Po chwili za szybą wyłonił się salon, z którego wyjechaliśmy 40 minut wcześniej… Nasz kierowca oddalił się od salonu Renault a następnie wrócił w to samo miejsce, tylko inną drogą. Po wyjaśnieniu małego nieporozumienia, dotarliśmy w końcu do Chennai ;)
Renault Kwid rzeczywiście łatwo reaguje na przyspieszenie, przy ruszaniu z miejsca nawet zbyt łatwo i moim zdaniem brakuje mu nieco płynności. Kiedy zależy nam na spokojnym, powolnym wyjeździe z miejsca parkingowego granica pomiędzy powolną jazdą a szarpnięciem jest bardzo cienka a wręcz nie istnieje. Autko potrafi wyrwać się do przodu. Powyżej 10 km/h już stopniowo nabiera prędkości. Mocy nie ma wprawdzie wiele, ale nie zapominajmy, że samochód służy gównie do jazdy po mieście i do tego celu zasoby jednostki napędowej w zupełności wystarczą, nawet jeśli podróżujemy z towarzystwem obok i na tylnej kanapie. Jednostka generuje 68 KM mocy i 91 Nm maksymalnego momentu obrotowego przy 4250 obr./min.
Renault Kwid w wersji Climber – na sportowo
Do testów otrzymaliśmy mały rarytas a dokładniej samochód w wersji Climber po odnowieniu na rok 2024. Nadwozie wykończono w kolorze czerwonym „Fiery Red” w połączeniu z czarnym dachem i białymi lusterkami. Schemat kolorystyczny to świeżynka w katalogu. Na tle innych modeli na drodze, Renault Kwid wygląda bardzo dobrze. Atrakcyjności dodają proste, poziome linie LED-owych świateł do jazdy dziennej będące przedłużeniem chromowanej listwy na grillu. Pomysł może kojarzyć się z rozwiązaniem Citroena, z tym że tutaj mamy jedną prostą linię zamiast dwóch formujących logo marki, ale efekt i tak zdaje egzamin. Niższy poziom na przodzie pojazdu to duże reflektory otoczone czarnymi ramkami.
Skoro Kwida wzorowano na segmencie crossoverów i SUV-ów nie mogło zabraknąć plastikowych osłon na nadkolach oraz nakładek na zderzaki. Renault chwali się większym niż w tradycyjnym hatchbacku prześwitem wynoszącym 184 mm. Jeśli zamierzamy często wjeżdżać na wyższe krawężniki, Kwid może okazać się dobrym wyborem.
Skąd tu tyle miejsca? Mały Renault Kwid a jednak…
W aucie o długości 3731 mm trudno spodziewać się wielkich przestrzeni, ale dobre rozplanowanie wnętrza potrafi czynić cuda. Miejsca w Kwidzie jest pod dostatkiem. Zresztą „naszej” Dacii Spring również nie mamy wiele do zarzucenia w tym względzie. Przednie fotele mają duży zakres regulacji w płaszczyźnie przód i tył. Pozwala to lepiej dopasować pozycję w zależności od gabarytów kierowcy, bo nad głową i tak pozostaje luz. A jak jest z tyłu? Tylną kanapę zajął mężczyzna o wzroście 191,5 cm i tylko z aprobatą kiwał głową. „Nie jest to samochód, którym chciałbym jechać w daleką trasę, ale w żadnym wypadku nie jest mi tu ciasno” – powiedział. Tylna kanapa jest jednoczęściowa dlatego jednym ruchem położymy oparcie, aby powiększyć przestrzeń bagażnika. Pod tylną klapą zmieści się od 279 do 620 litrów naszego ekwipunku.
Renault ograniczyło zbędne wyposażenie do minimum. Konsola środkowa jest przejrzysta i znajduje się nisko dlatego nie ogranicza swobody ruchów. Pod względem ilości przestrzeni do przechowywania jest nieźle, ale nie idealnie. Pod lewą ręką zlokalizowano półkę na smartfon i drobiazgi oraz pokrętło zautomatyzowanej skrzyni Easy-R. Sięgając prawą ręką natkniemy się na kieszeń na butelkę z wodą. Ze swojej strony dodałabym jeszcze cup-holder.
Zobacz także: Dacia Spring MY2024 – jak wygląda?
Wyposażenie i poziom bezpieczeństwa Renault Kwid
Wykończenie wnętrza wersji Climber sprawia przyjemne wrażenie ze względu na obecność białych i żółtych elementów kolorystycznych, karbowanego materiału w środkowej części foteli oraz linii nadających sportowego smaku. Poza tapicerką, większość powierzchni jest wykonana z surowego plastiku, brakuje choćby miękkich obić na boczkach drzwi, ale ma to swoje odzwierciedlenie w cenie. Marce Renault chodziło o oszczędności i większą przystępność przy zakupie.
Wraz z rozwojem modelu oraz zwiększeniem wymagań odnośnie bezpieczeństwa, samochód otrzymuje coraz więcej. Renault Kwid został wyposażony w poduszkę powietrzną kierowcy i pasażera z przodu, system kontroli trakcji, dodano również asystenta ruszania pod górkę, system monitorowania ciśnienia w oponach, napinacz pasa kierowcy, ABS i EBD z asystentem hamowania oraz przypomnienie o zapięciu pasów bezpieczeństwa dla osób siedzących z przodu. W Europie lista obowiązkowego wyposażenia jest znacznie dłuższa, ale coś za coś – auta są także znacznie droższe.W 2024 roku w Renault Kwid zadebiutował nowy, 8-calowy ekran dotykowy, który wyświetla m.in. obraz z kamery cofania z liniami naprowadzającymi oraz ikonki z naszego smartfona po sparowaniu z systemami Android Auto lub Apple Car Play. Interfejs wygląda znajomo. Możemy poczuć się tu jak w Dacii.
Cena robi swoje
Renault Kwid to miejski zwinny model, który ilością miejsca w kabinie potrafi zadziwić. Wygląda ładnie i daje przyjemne odczucia podczas jazdy a jego dużą zaletą jest cena. Podstawowy model kosztuje w Indiach 469.500 rupii co daje nam ok. 22 tys. zł. Cena wydaje się prawie jak z bajki. Dopiero równowartość trzech Kwidów pozwoliłaby nam na zakup Sandero – najtańszego modelu Dacii. Wersja ze skrzynią Easy-R to wydatek zaledwie 26 tys. zł, co czyni Kwida jednym z najtańszych samochodów z automatem. Kwid Climber, którego otrzymaliśmy do testów to już samochód z wyższej półki, którego cena wynosi w przeliczeniu ok. 30 tys. zł.
Nowe samochody Renault. Promocje i wyprzedaż rocznika
Kwid cieszy się popularnością w Indiach i często spotykaliśmy ten model na ulicach Chennai i okolicy. Szkoda, że klienci w Europie nie mają możliwości zakupu samochodu w realnie niskiej cenie. Za pojazdy płacimy coraz więcej a dolny zakres cenowy ciągle się przesuwa. Z jednej strony zwiększają się wymagania klientów a z drugiej lista obowiązkowego wyposażenia nowych aut jest coraz dłuższa.
Renault Kwidem jeździliśmy z lekkim sentymentem, bo auto pod względem wykończenia i wyposażenia przypomina samochody oferowane w Europie przed laty a z drugiej, żałujemy że modelu nie ma na polskim rynku pod marką Dacia. Więcej klientów mogłoby sobie pozwolić na nowy samochód z salonu.
Najnowsze komentarze