Wprowadzenie przepisów nakazujących rejestrowanie zakupionych samochodów przez dealera, może odbić się na sytuacji firm współpracujących ze Stellantis, właścicielem marek Citroën, DS Automobiles, Fiat, Jeep, Opel czy Peugeot. Firmy zrzeszone w Stowarzyszeniu Dealerów Stellantis zastanawiają się, czy importer zmodyfikuje swoją politykę handlową.
Jak dzisiaj wygląda sprzedaż samochodów do dealerów? Importer stawia cele sprzedażowe, rozumiane jako ilość rejestracji w danym kwartale, bo w ten sposób raportowana jest sprzedaż. Dealer, chcąc zrealizować plan, zwykle część aut i tak rejestruje, ale do tej pory nie był do tego zmuszany prawem a jedynie wymogami importera. Teraz to się zmieni na wymuszenie rejestracji po 90 dniach.
Zobacz: wiadomości motoryzacyjne. Codziennie
Dealerzy chcieliby więc, aby zmienić sposób rozliczeń z centralą. Jednym z pomysłów jest wprowadzenie zasady, że place u dealera są depozytami, na których auta stoją, ale nie są jeszcze formalnie sprzedane. W ten sposób można by uniknąć konieczności rejestracji. Dopiero po podpisaniu zamówienia dealer powinien otrzymywać dokument sprzedaży ze Stellantis.
Zobacz: testy nowych i używanych samochodów. Pomiary, opinie, spalanie
Kłopotów w bieżących rozliczeniach jest jednak więcej – główny problem polega na wrażeniu, że Stellantis traktuje dealera jako końcowego odbiorcę i po rejestracji auta nie chce już dalej zajmować się produktem. Końcówka roku wzmacnia działania polegające na wpychaniu aut za wszelką cenę – niedawno zwiększono i tak już rozbudowane limity kredytowe dla poszczególnych dealerów, co ma pomóc koncernowi w osiągnięciu lepszych wyników sprzedażowych. Nie idą jednak za tym skoordynowane działania w innych obszarach, które wsparłyby sprzedaż – choćby w marketingu czy komunikacji – mówią dealerzy.
Stowarzyszenie Dealerów Stellantis ma rozmawiać z importerem na ten temat już wkrótce.
Najnowsze komentarze