Taki salomonowy wyrok został przyjęty z uwagi na to, że choć stwierdzono posiadanie przez Renault poufnych danych pochodzących z McLarena, to nie udowodniono, by zostały one wykorzystane przez zespół z Enstone, a tym bardziej, by przyniosły mu korzyść. Pozwalam sobie zauważyć, że jeśli zostały wykorzystane, to Flavio Briatore musi sobie pluć w brodę, bo wszyscy wiemy, jakie wyniki osiągali w tym roku Fisichella i Kovalainen ;-)))
Co więcej – wczoraj okazało się, że afera w przypadku Renault była w dużej mierze dęta. McLaren krzyczał, że francuski team wszedł w posiadanie dużej ilości danych, że zapoznała się z nimi spora liczba pracowników teamu, że Renault wszedł w posiadanie blisko 800 rysunków technicznych bolidu McLarena. Wczoraj team z Woking sprostował, że rysunków było jedynie osiemnaście, zaś wszystkie dokumenty mieściły się na 762 stronach wydruku. W dodatku w tej właśnie postaci widziało je kilku (dokładnie dziewięciu) pracowników, a tylko jeden miał okazję oglądać je na monitorze komputera!
Wyszło też na jaw, że dane skopiowano nie do jedenastu komputerów teamu z Enstone, lecz przyniesiono je na jedenastu dyskietkach.
Nie mogę się opędzić od skojarzenia ze starym komunikatem radiowym, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają samochody… ;-)))
Flavio Briatore jeszcze dziś przed południem nie wykluczał skierowania do sądu sprawy przeciwko McLarenowi, jeśli Rada oddali zarzuty pod adresem Renault. Nie wiadomo jeszcze, jak postąpi szef teamu w obecnej sytuacji, ale cieszymy się, że w gruncie rzeczy okazało się, że prawie nic się nie stało. Ponieważ jednak – jak wiadomo – „prawie” czyni wielką różnicę, uważamy, że dobrze by jednak było, gdyby zespoły F1 zatrudniając pracowników konkurencji (co jest przecież dość częstą praktyką) lepiej kontrolowały, co owi pracownicy przynoszą ze sobą, bądź… lepiej tej wiedzy pilnowały ;-)))
KG
Najnowsze komentarze